Sport

Z deszczu pod rynnę

W Zabrzu liżą rany po – zdaniem wielu – niesprawiedliwej porażce z Radomiakiem. Sędziowie w pucharowym starciu nie pomogli, w stolicy może być… podobnie.

Po pucharowej porażce trener Jan Urban nie krył zdenerwowania. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

GÓRNIK ZABRZE

W pucharowej rywalizacji z zespołem z Radomia arbitrzy nie uznali „Górnikom” dwóch goli. Sprawa jest kontrowersyjna, bo oba „spalone” można było różnie interpretować. Najpierw nie uznano gola Luki Ambrosa („spalony” Norberta Wojtuszka), a potem w drugiej części dogrywki Lukasa Podolskiego. Słabo prowadzący mecz Marcin Kochanek z Opola i odpowiadający za VAR Daniel Stefański zostali niechlubnymi bohaterami gry w I rundzie Pucharu Polski. Suchej nitki na wszystkim nie zostawił trener zabrzan Jan Urban. – Nie mam komentarza. Jestem wkur... Wkur...! Wiecie co, też na decyzje sędziów. Jak widzę, jakie te spalone są... Jak ma być, to jest. Jakby miało nie być, to nie ma. Tak to interpretuję. Tu pięta wystaje, tam piłka jeszcze nie odchodzi od nogi. Mogła być normalna gra do końca, rzuty karne. Gratuluję drużynie, bo grała do końca. Nie tylko była ambicja i walka, ale i gra piłką, szukanie sytuacji bramkowej. W takim kierunku chciałbym iść, bo są mecze, gdzie jest dużo chaosu, a mało precyzji. Nie mieliśmy szczęścia, mimo że moim zdaniem zasłużyliśmy na awans – podkreślił po przegranym 0:1 starciu z Radomiakiem szkoleniowiec Górnika.

Niestety, nie ma dobrych wieści dla zabrzan przed ligowym starciem przy Łazienkowskiej. O co chodzi? Ano arbitrem głównym ligowego klasyku Legia – Górnik będzie Łukasz Kuźma z Białegostoku. Dlaczego to zła wiadomość? 19 sierpnia 2022 roku to ten sędzia prowadził mecz obu drużyn, również w Warszawie. W końcówce mocno pomógł dołującym wtedy legionistom. Zespół Kosty Runjaicia przegrywał 0:2, żeby w ostatnich minutach – w dużej mierzy dzięki Kuźmie – wyrównać. Najpierw arbiter podyktował dla gospodarzy jedenastkę wykorzystaną przez Josue. – Dużo fantazji tam trzeba było, żeby podyktować takiego karnego – mówił o artystycznym padzie Artura Jędrzejczyka ówczesny trener Górnika Bartosch Gaul.  

Potem Kuźma wyrzucił z boiska Richarda Jensena i doliczył tyle minut, że „Wojskowi” wyrównali na 2:2. W Zabrzu byli wtedy wściekli. Jak będzie teraz? Oby nie jak dwa lata temu, gdzie zabrzanie powinni byli wygrać.

(zich)