Z budowy na mistrzostwa
3700
Z budowy na mistrzostwa
Transfer do Rijeki uratował karierę Marco Paszalicia, który znalazł się w szerokiej kadrze na Euro.
CHORWACJA
Niezwykle dużo może zmienić się w życiu człowieka w trakcie roku. Doskonałym przykładem, jak mocno zawirowane mogą być losy ludzkie, jest Marco Paszalić. Chorwacki skrzydłowy Rijeki (nie mylić z Mario Paszaliciem, zawodnikiem Atalanty) jeszcze rok temu występował w rezerwach BVB i zastanawiał się, dokąd zmierza jego kariera. Miał 22 lata, więc był to odpowiedni czas, by w końcu pokazać się na boiskach Bundesligi, w pierwszej drużynie Borussii. Ostatecznie rozegrał w niej... 2 spotkania. W listopadzie 2022 roku dostał od trenera Edina Terzicia 10 minut z Wolfsburgiem, a wcześniej - gdy szkoleniowcem BVB był Marco Rose - zagrał w Superpucharze Niemiec, pojawiając się na murawie na 12 minut.
Nagła zmiana
W rozwoju Chorwata urodzonego w Niemczech przeszkadzały kontuzje. Podczas pobytu w Dortmundzie dwukrotnie doznawał urazów, które wykluczały go z gry na prawie pół roku. Dlatego nie mógł odpowiednio rozwinąć się za naszą zachodnią granicą. Gdy wydawało się, że jego talent został już zmarnowany, obudziła się jego ojczyzna. Latem zeszłego roku dostał telefon z Rijeki, 4. drużyny poprzedniego sezonu. Chcąc ratować karierę, Paszalić zdecydował się na przenosiny do Chorwacji, po raz pierwszy podpisując kontrakt z zespołem z kraju, z którego pochodzą jego rodzice. Od tego momentu kariera Paszalicia ruszyła. Jest czołowym zawodnikiem Rijeki. W tym sezonie rozegrał 30 spotkań, zdobył 6 bramek i zaliczył 4 asysty. Zadebiutował także w eliminacjach europejskich pucharów. Rijeka nie dostała się jednak do LKE, przegrywając w ostatniej rundzie z Lille. Mimo wszystko Paszalić może zaliczyć ten okres do udanych, bo w spotkaniach z Francuzami, B36 Torshavn (Wyspy Owcze) oraz KF Dukagjini (Kosowo) strzelił 3 gole.
Debiut w kadrze
Jego pozycja w zespole jest niezwykle ważna. To również dzięki niemu Rijeka zagwarantowała sobie wicemistrzostwo, dając się wyprzedzić tylko Dinamu Zagrzeb. Obok umiejętności i statystyk Paszalicia obojętnie nie mógł przejść selekcjoner Zlatko Dalić. Już w listopadzie po raz pierwszy powołał skrzydłowego na mecze eliminacji Euro. Zagrał jako rezerwowy z Łotwą i Armenią. Na zgrupowaniu zaprezentował się na tyle dobrze, że w marcu po raz kolejny otrzymał powołanie i znów - tym razem w meczach towarzyskich z Tunezją i Egiptem - dostał kolejne minuty w reprezentacyjnych barwach. Co więcej, trener Dalić na tyle docenił umiejętności wychowanego w Niemczech zawodnika, że wpisał go na wstępną listę piłkarzy powołanych na Euro 2024.
Futbol, nie studia
Historia Marco Paszalicia jest jednak wyjątkowa nie tylko z uwagi na ostatni rok. Na antenie chorwackiej HTV skrzydłowy opowiedział swoją historię, jak wyglądał początek jego kariery, gdy jako 17-latek musiał łączyć grę w piłkę nożną z pracą fizyczną, na budowie w Karlsruhe (był wtedy zawodnikiem grup młodzieżowych w Karlsruher SC). - Pracę zacząłem w 2017 roku. Po zakończeniu szkoły średniej tata zapisał mnie na studia, jednak nie chciałem na nie chodzić z uwagi na futbol. Tata powiedział mi wtedy, że jeśli nie mam zamiaru studiować, będę musiał pracować. Dlatego w każdy poranek o 8 wyjeżdżałem razem z bratem i dwoma współpracownikami na budowę - opowiadał Paszalić. Jego historia pokazuje, że to, co rok temu wydawało się tylko marzeniem, może się w najbliższym czasie urzeczywistnić. Jeśli w ostatnim momencie nie zostanie odsunięty od składu, uda się na mistrzostwa Europy, żeby walczyć o najwyższe cele.
Kacper Janoszka