Sport

Z Andaluzji do Normandii

Z hiszpańskiego La Sella Open Dorota Zalewska udała się prosto do Francji na kolejny turniej Ladies European Tour - Lacoste Ladies Open de France. Po dwóch dniach jest szesnasta. Prowadzi Chiara Tamburlini.

Dorota Zalewska w deszczowej Normandii. Fot. Matylda Kuna/Polski Związek Golfa

Areną rywalizacji jest tym razem pole Golf Barriere, zlokalizowane w nadmorskim kurorcie Deauville. Podczas dwóch pierwszych rund zawodniczki grały razem z amatorami, zaplanowano też aż dwa pro-amy, przed i po turnieju.

Deszczowe przywitanie

Francja przywitała gości deszczem: „Odkąd przekroczyłyśmy granice Normandii praktycznie cały czas pada. Nie udało nam się rozegrać kompletnej rundy treningowej, ze względu na wodę na greenach, ale w środę podczas pro-amu przeszłyśmy resztę dołków. Pole należy raczej do tych bezpośrednich, nie ma blidshotów, czy wyrafinowanych strategii z tee. Jest za to dość długie, szczególnie w tych warunkach, gdzie piłka praktycznie w ogóle się nie toczy – relacjonowała Dorota dla Polskiego Związku Golfa. „Ten tydzień zdecydowanie jest pod znakiem różu, od specjalnie zbudowanego, wyniesionego, pierwszego tee, przez różowego melexa, po ogromną piramidę z różowych piłek przy osiemnastce. Widać dużo kreatywności włożonej w estetyczną część wydarzenia. Mamy nadzieję, że pogoda nie pokrzyżuje nam planu i uda się rozegrać wszystkie rundy zgodnie z rozkładem”.

Trzy liderki

Pierwszego dnia na prowadzeniu znalazły się trzy golfistki wciąż czekające na pierwsze trofeum Ladies European Tour. Angielka Bel Wardle, faworytka gospodarzy Emma Grechi i Australijka Kirsten Rudgeley zdołały w wietrznej i deszczowej aurze wykręcić rezultat 66 (-5).

Angielska debiutantka, dla której była to najlepsza runda na LET, tak ją opisywała: „W końcu zaczęłam trafiać do dołka. Przez ostatnie kilka tygodni byłam blisko, ale nie mogłam absolutnie nic trafić. Moja najlepsza przyjaciółka Becca jest moim caddiem. Ona nie gra w golfa i to mi dzisiaj pomogło. Nie musiałem zbytnio koncentrować się na grze”.

Caddym 26-letniej Francuzki jest z kolei jej mama: „To super fajne móc grać w domu. Jestem naprawdę szczęśliwa, że mam przy sobie mamę. Naprawdę to doceniam, bo ona odciąga moje myśli od golfa”.

Australijka, która w La Sella Open była dwunasta, a w KPMG Women’s Irish Open piąta, trzyma formę: „Byłam wysoko w klasyfikacji przez ostatnie kilka tygodni. Będziemy grać dalej i zobaczymy, co przyniesie sobota. Zdecydowanie jestem głodna zwycięstwa.”

Dorota Zalewska, która tydzień temu w Hiszpanii zanotowała najniższą rundę turniejową, po pierwszym dniu zmagań we Francji, z -2 zajmowała świetne dziesiąte miejsce, dzielone z czterema rywalkami.

Przetasowania

W piątek na szczycie tabeli wyników pojawiło się tylko jedno nazwisko. Szwajcarka Chiara Tamburlini od czwartkowej rundy 68 odjęła jedno uderzenie i z wynikiem -7 wysforowała się na samodzielne prowadzenie. Tuż za nią czaiła się Annabel Dimmock, tracąc do liderki jedno uderzenie. Sporo działo się na trzecim miejscu (-3), okupowanym przez cztery zawodniczki: Angielkę Thalię Marti, Włoszkę Virginię Elenę Carta, i wspomniane bohaterki pierwszej rundy - Kirsten Rudgeley oraz Bel Werdle. Emma Grechi spadła z miejsca pierwszego na ósme. Dorota ukończyła dzień z +2 i z rezultatem par zajmowała szesnaste miejsce. Taki sam wynik miało osiem rywalek, w tym sensacyjna nastolatka Helen Briem, tydzień temu świętująca pierwsze trofeum LET. Rozstrzygnięcia w sobotę.

Kasia Nieciak