Sport

Wzięła się, kurde, w garść

Paralimpiada w Paryżu dobiegła końca - reprezentanci Polski spisali się w niej o niebo lepiej niż wcześniej ich koleżanki i koledzy na igrzyskach olimpijskich.

Karolina Kucharczyk świętowała w piątek trzeci złoty medal paralimpiady. Fot. Polski Komitet Paralimpijski

Dość powiedzieć, że wywalczyli w sumie 23 medale: osiem złotych, sześć srebrnych i dziewięć brązowych i zajęli 16. miejsce w tej klasyfikacji. To w sumie dwa medale mniej niż 3 lata temu w Tokio, za to o jeden złoty więcej.

W piątek późnym wieczorem po złoto w skoku w dal sięgnęła Karolina Kucharczyk, w sobotę nasz dorobek powiększyły - o złoto Karolina Pęk w tenisie stołowym oraz o srebro Renata Śliwińska w pchnięciu kulą.

Trzecie złoto

Skoczkini w dal Karolina Kucharczyk została mistrzynią w klasie T20. To jest jej trzeci trzeci złoty medal, po sukcesach w Londynie w 2012 i w Tokio w 2021 roku. W 2016 w Rio de Janeiro zajęła 2. miejsce.

Do zwycięstwa wystarczył jej wynik 5,82 m, o 21 cm gorszy od jej rekordu paralimpijskiego z Tokio. Druga w konkursie Brazylijka Zileide Cassiano da Silva uzyskała 5,76, a trzecia Turczynka Fatma Dalma Altin - 5,73.

- Nie wiem, ilu było widzów na Stade de France, ale niesamowicie było skakać przy tylu tysiącach dopingujących kibiców. Czułam się, jakbym znów była w Londynie w 2012 roku. No tylko, że tam byłam młodsza, a teraz ciąży mi PESEL, mam już 33 lata, za sobą historię kontuzji, dwa razy naderwałam dwugłowy w tym roku, zarówno lewy, jak i prawy. Prawie nie startowałam, nawet nie wiedziałam do końca, w jakiej tu będę formie. Po prostu masakra. Więc nie mam zamiaru narzekać, że te skoki nie były najdłuższe. Ważne, że dały ten najcenniejszy medal - powiedziała Kucharczyk, cytowana w komunikacie Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.

Jeszcze większy stres

Narzekała, że kiepsko zaczęła. Nie mogła się wbić w rozbieg, tak jakby go źle „obiegała”. Po pierwszym skoku trener rzucił jej z trybun, że powinna była skoczyć ponad 6 metrów, bo dobre półtorej stopy zostawiła przed dechą. A skoczyła tylko 5,52 m. Po pierwszej kolejce lepsze były trzy zawodniczki. Potem 15 minut musiała czekać na kolejny skok i „ostygła”.

- W końcu sama mówię do siebie: „Karola, ty weź się, kurde, w garść”. Pomogło. Bo wcześniej chyba za bardzo chciałam skoczyć te sześć metrów i strasznie tyłek zostawiałam na piasku - opowiadała Kucharczyk.

W drugiej próbie skoczyła 5,70 m, w trzeciej 5,78, a w czwartej dołożyła jeszcze cztery centymetry. Na ten wynik nie było mocnych. Kucharczyk wkrótce mogła się już cieszyć, że ma trzecie złoto igrzysk. I że synkowi, Kacprowi, będzie mogła powiedzieć, że od jego urodzenia 7 lat temu mama wciąż jest niepokonana.

- Dobrze, że mam już za sobą ten stres i rollercoaster. A za trzy tygodnie czeka mnie jeszcze większy, bo… wychodzę za mąż! Kim jest ten farciarz? To Marek Urbański. Właśnie się zastanawiam, czy będę startować jako Karolina Urbańska, czy nadal Kucharczyk. A może on by zmienił nazwisko na moje? W końcu kto tu jest bardziej znany w świecie? No ale wiadomo, to facet, męska duma, ego itd. - żartowała.

Dodała, że choć może i ten trzeci złoty medal zdobyła najgorszymi, bo najkrótszymi skokami, to po zdecydowanie najbardziej katorżniczych treningach. Ten w Paryżu kosztował ją najwięcej pracy.

- Dlatego bardzo go doceniam. I to, że wywalczyłam go przed tą fantastyczną publicznością, która mnie niosła. Bez porównania z pustymi trybunami w Tokio. Co prawda ona na chwilę jakoś ucichła, aż sama ją pobudzałam. I to było super, że była między nami relacja – mówiła.

Czy narzekanie na PESEL oznacza, że nie jest jeszcze pewna startu za cztery lata w Los Angeles? Przecież Barbara Bieganowska-Zając, która w piątek wygrała bieg na 1500 m, jest o 10 lat starsza i zapowiada, że będzie w USA walczyć o szósty złoty medal.

- Sęk w tym, że na 1500 m liczy się wytrzymałość i można startować nawet do pięćdziesiątki. W skoku w dal potrzebna jest szybkość, a ta szybko zniknie. Daję sobie jeszcze dwa, trzy lata startów i zobaczymy - podsumowała.

Kolekcjonerka przy stole

Karolina Pęk zdobyła w sumie w Paryżu trzy medale, ale ten sobotni – w singlu w kategorii WS9 - bez wątpienia jest najcenniejszy, bo nie dość, że złoty (dwa poprzednie były brązowe - z Piotrem Grudniem w mikście XD17 oraz z Natalią Partyką w deblu WD20) - to jeszcze wywalczony w dramatycznych okolicznościach. W finale Polka pokonała niemal dwukrotnie starszą Chinkę Guiyan Hiong 3:2 (11:7, 2:11, 4:11, 13:11, 11:8).

W decydującym secie Polka przegrywała już 4:7, by objąć prowadzenie 9:7. Pęk wykorzystała pierwszą piłkę meczową i... się rozpłakała.

Wcześniej, w ćwierćfinale, Pęk wygrała z Chinką Jingdian Mao 3:0 (11:6, 11:9, 12:10), a w półfinale z Węgierką Alexą Szvitacs 3:0 (11:7, 11:8, 11:7).

W sumie w tenisie stołowym Biało-Czerwoni Biało-czerwoni wywalczyli w Paryżu osiem medali, w tym cztery złote.

Srebro na licytację

W sobotę na podium stanęła Renata Śliwińska, która wywalczyła srebrny medal w pchnięciu kulą w klasie F40 . Polka uzyskała odległość 9,00 m. To jej najlepszy rezultat w sezonie.

Triumfowała Holenderka Laura Baars, która już w pierwszej próbie uzyskała zwycięski wynik 9,10 m, najlepszy w jej karierze. Śliwińska, złota medalistka igrzysk w Tokio, pchnęła na odległość 9,00 m w drugim podejściu. Brąz wywalczyła Raja Jebali z Tunezji z wynikiem 8,66 m.

28-letnia Śliwińska sięgnęła po złoto w tej konkurencji trzy lata temu w Tokio. - Z jednej strony trochę boli, że nie obroniłam złota, ale z drugiej przecież nikt mi go nie odbierze, a srebro to też wielkie osiągnięcie. Do tego pchnęłam kulą najdalej w sezonie, w tym roku jeszcze nie udało mi się przebić dziewięciu metrów na zawodach - skomentowała.

W Skwierzynie tradycyjnie rodzina, sąsiedzi i znajomi wspólnie oglądali jej występ. Znów powstała Strefa Kibica, tym razem w nowo wybudowanej hali sportowej.

Śliwińska zapowiedziała, że srebro z Paryża przekaże na licytację dla Anastazji Zabrockiej z jej rodzinnej miejscowości. Dziewczynka przeszła już sześć operacji ratujących życie, ma czterokończynowe porażenie mózgowe, padaczkę, uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego i wymaga nieustannej rehabilitacji.

- Mój szwagier pracuje w piekarni z babcią tej dziewczynki. Już od jakiegoś czasu oddaję nagrody czy koszulki startowe na jej leczenie. Niech ten medal chociaż odrobinę przyczyni się do poprawy losu jej i tej rodziny – uzasadniła Śliwińska.

Karolina Pęk wywalczyła złoto po pojedynku, który przejdzie do historii. Fot. PAP/EPA


12 MILIONÓW biletów sprzedano na igrzyska olimpijskie i paralimpijskie w Paryżu. Tym samym został pobity rekord frekwencji ustanowiony w 2012 roku w Londynie.

Podczas igrzysk w Paryżu na zawody olimpijskie sprzedano około 9,5 mln biletów, natomiast na paralimpijskie - 2,5 mln.


Czołówka klasyfikacji medalowej:

sr

br

razem

1. Chiny

94

76

50

220

2. Wielka Brytania

49

44

31

124

3. USA

36

42

27

105

4. Holandia

27

17

12

56

5. Brazylia

25

26

38

89

6. Włochy

24

15

32

71

7. Ukraina

22

28

32

82

8. Francja

19

28

28

75

9. Australia

18

17

28

63

10. Japonia

14

10

17

41

11. Niemcy

10

14

25

49

12. Kanada

10

9

10

29

13. Uzbekistan

10

9

7

26

14. Iran

8

10

7

25

15. Szwajcaria

8

8

5

21

16. Polska

8

6

9

23

17. Hiszpania

7

11

22

40

18. Indie

7

9

13

29

19. Kolumbia

7

7

14

28

20. Belgia

7

4

3

14