Karol Butryn (z prawej) i jego koledzy w najbliższym czasie nie będą narzekać na brak grania. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Wyzwanie fizyczne

Przed „Jurajskimi rycerzami” intensywny początek roku. W styczniu rozegrają co najmniej osiem meczów!

 

ALURON CMC WARTA ZAWIERCIE

Zawiercianie stary rok pożegnali w wielkim stylu. Za trzy punkty pokonali mistrza kraju, Jastrzębski Węgiel, potwierdzając medalowe aspiracje. - W pierwszym secie obie ekipy zagrywały bardzo dobrze i obie miały stosunkowo... niski procent dobrego przyjęcia, my około 18, oni - 19 proc. Zespół z Jastrzębia był bardzo dobrze zorganizowany, grając systemem blok-obrona. W drugim secie podjęliśmy więcej ryzyka na zagrywce. Z dobrej strony zaprezentowali się wówczas zmiennicy, dodali nam energii. Potem poszliśmy za ciosem - nie krył zadowolenia z postawy swoich podopiecznych Michał Winiarski, szkoleniowiec Aluronu.

Jednym z bohaterów spotkania był rezerwowy Patryk Łaba, który w drugim secie zastąpił kontuzjowanego Trevora Clevenota. - Występ przeciwko tak silnej drużynie jak Jastrzębski Węgiel i przy takich kibicach, to dla mnie coś wspaniałego. To już jest gra na duże bramki. Wcześniej też zdarzały się „duże” mecze, ale jeśli chodzi o emocje, skupienie i poziom rozgrywek, to mogę powiedzieć, że było to jedno z fajniejszych spotkań, w jakich brałem udział. Cieszę się, że wszedłem na boisko, ale nie cieszy to, że Trevorowi coś się stało w stopę i zmiana była wymuszona. Mam nadzieję, że to nic poważnego i szybko do nas wróci. Udało mi się pomóc drużynie i zrealizować nasze założenia taktyczne - stwierdził Patryk Łaba. - Wiemy co na treningach pokazuje Patryk. Wierzyliśmy, że wchodząc na parkiet, udźwignie ten ciężar i tak się stało. Bardzo nam pomógł w zwycięstwie - chwalił swojego kolegę Karol Butryn, atakujący zawiercian. Zdaniem Łaby zwycięstwa z czołowymi zespołami w kraju wcale nie są jednak najważniejsze. Nie one bowiem decydują o miejscu w czołówce. - Z Jastrzębskim Węglem zdobyliśmy ważne trzy punkty, co jest wartością dodaną, ale pozycję w tabeli zdobywa się wygrywając z teoretycznie słabszymi drużynami. Z starciach z czołówką szala może się przechylić na jedną lub drugą stronę, natomiast najbardziej nam zależy, by ze słabszymi zespołami utrzymywać skupienie i koncentrację. Zwycięstwa z nimi są kluczem do wysokiego miejsca w tabeli - ocenił przyjmujący. Dla zawiercian mecz z Jastrzębskim Węglem był dopiero wstępem. Styczeń będzie dla nich sporym wyzwaniem. Zagrają w nim aż osiem meczów, sześć w PlusLidze i przynajmniej dwa w Pucharze CEV. Czeka więc ich granie praktycznie co trzy dni. Zaczną już dzisiaj, od starcia w Kędzierzynie-Koźlu z Grupą Azoty ZAKSĄ (początek godz. 18.20). Potem w sobotę mecz z PSG Stalą Nysa, w kolejną środę w Pucharze CEV podejmą w Sosnowcu Allianz Mediolan, a następnie zmierzą się w sobotę we własnej hali z Indykpolem AZS-em Olsztyn, zaczynając rundę rewanżową. A to tylko początek maratonu... Dzisiejsze spotkanie w Kędzierzynie-Koźlu zapowiada się arcyciekawie. Gospodarze na wpadkę nie mogą sobie pozwolić, bo są o krok od odpadnięcia z rywalizacji o Puchar Polski. By obronić trofeum, na zakończenie pierwszej rundy muszą znaleźć się w czołowej szóstce. Na razie są na 9. miejscu, ale dzięki nieoczekiwanej porażce z Exactem Systems Hemarpolem Częstochowa tracą do szóstej Bogdanki LUK Lublin zaledwie dwa „oczka”. W walce jest jeszcze siódma Stal oraz ósmy Indykpol AZS Olsztyn. Z tych czterech drużyn najtrudniejszy terminarz ma ZAKSA, która oprócz starcia z będącą na fali ekipą z Zawiercia, zmierzy się jeszcze z Jastrzębskim Węglem.

(mic)