Wywalmy ten VAR
Dariusz Banasik żąda rewolucji w piłce nożnej – czyli czas na wątek sędziowski
Trener GKS-u Tychy po meczu zremisowanym przez jego zespół z Wartą Poznań 1:1 z konferencji prasowej postanowił zrobić „Dariusz Banasik show”. Po wstępie dotyczącym: swojego wyglądu, znakomitej – jego zdaniem – gry tyskiej drużyny oraz podkreśleniu swojej – jego zdaniem wysokiej – pozycji w polskiej piłce, przeszedł do ujawnienia tego, co się mu w I lidze nie podoba.
- Uważam, że I liga nie powinna być pod hasłem „kto oszuka pana sędziego” – stwierdził trener tyszan. - W tej chwili, czy to gramy z Miedzią Legnica, czy to gramy z Kotwicą Kołobrzeg, czy to gramy z Wartą Poznań, piłkarze się przewracają, przy każdym kontakcie. 80-90 procent stykowych sytuacji gwizdanych jest dla przeciwnika. Wiem, że to jest piłka nożna, wiem, że za chwilę wszyscy powiedzą, że przemawia przeze mnie sfrustrowanie, bo nie wygraliśmy meczu. To nie o to chodzi, bo też nie przegraliśmy i jesteśmy zespołem, który jest bez porażki. Natomiast uważam, że piłka nożna nie polega na oszukiwaniu. Na oszukiwaniu sędziego, na oszukiwaniu przeciwnika. To jest kontaktowy sport. Dajmy grać. Wiele sytuacji w tym sezonie było takich, że nasz zawodnik leży, a sędzia puszcza grę, ale gdy zawodnik drużyny przeciwnej leży to sędzia zatrzymuje grę. To jest niuans, ale tak jest. Wiele sytuacji jest takich – tak jak w meczu z Wartą – że nasz zawodnik schodzi, bo nie może kontynuować gry, natomiast rywalowi jest cofnięta czerwona kartka.
Po prostu karygodne
- Następna rzecz – kontynuował szkoleniowiec GKS-u Tychy. - Po co jest VAR? Wywalmy ten VAR. Naprawdę wywalmy ten VAR, bo jest do niczego niepotrzebny. On tylko przeszkadza. Naprawdę, on tylko przeszkadza. Sytuacja z meczu z Wartą jest po prostu karygodna. Nasz zawodnik musi zejść z boiska. Jest faulowany. Sędzia bardzo dobrze reaguje, pokazując czerwoną kartkę. Lubię pana Pskita (arbitra – red.). Uważam, że dobrze sędziował do 85 minuty (czyli do momentu, do którego GKS Tychy prowadził 1:0 – red.). Potem się pogubił. Po tym faulu, po którym nasz zawodnik musi opuścić boisko – dlaczego? Przecież sam się nie kopnął. Został tak brutalnie sfaulowany, że musiał zejść. I co się dzieje? Zawodnik drużyny przeciwnej po interwencji VAR i zamianie czerwonej kartki na żółtą dalej kontynuuje mecz, a my za chwilę tracimy drugiego zawodnika, gdy takich fauli jak Budnicki zrobił, w meczu było dziesięć. Ddochodzi do sytuacji, że kończymy mecz, mając dwóch zawodników mniej. Przecież to, co się wydarzyło w końcówce, to jest zaprzeczenie.
Analizy sędziów
- Jak w takim meczu możemy grać dwóch mniej? – dodał Dariusz Banasik. - Reakcja trybun, reakcja trenerów, reakcja wszystkich ludzi. Jedyni, którzy byli uśmiechnięci, to byli ludzie z Warty. Jeżeli sędzia jest inteligentnym człowiekiem, czy panowie sędziowie i cały sztab, to powinien popatrzeć tylko w ich stronę – kto był zadowolony. Nie stadion GKS-u Tychy. Nie wszyscy obecni, tylko zawodnicy Warty, bo grali 11 na 9 w meczu, który nie był nawet brutalny. Ja się więc zastanawiam, po co jest VAR, po co jest konsultacja, te wszystkie monitoringi. Wiem, że to, co mówię, jest kontrowersją, natomiast już pracuję tyle w piłce, że po takim meczu mi się po prostu odechciewa dalej wychodzić na trening i na boisko. Po co te analizy? My nawet robimy analizy sędziów. Wiedzieliśmy, że pan Pskit we wszystkich meczach daje czerwone kartki. Mówiłem na odprawie zawodnikom, żebyśmy na to uważali, żeby to przeciwnik się martwił. No niestety skończyliśmy ten mecz dwóch mniej. Nie wiem, jaki jest sens.
To nie koniec
Komentarza jeszcze nie będzie, bo to nie koniec „gorzkich żali” Dariusza Banasika. Przed nami jeszcze wątki: piłkarzy, rywali, kibiców, czyli część trzecia wystąpienia szkoleniowca, który uznał, że ma prawo do pouczania wszystkich.
Jerzy Dusik