Wytrwałość popłaca
Mateusz Gradecki w fantastycznym stylu zwyciężył w turnieju Penati Slovak Open, zdobywając piąte zawodowe trofeum, pierwsze po ponad dwóch latach posuchy. Ambasadorem turnieju był srebrny medalista olimpijski z Tokio – Rory Sabbatini.
Mateusz grał we wtorek w przedostatniej grupie i musiał czekać na to co zrobi Ondrej, zamykający turniej, który zmuszony był wyczarować birdie na ostatnim dołku, żeby doprowadzić do dogrywki. Czech nie trafił putta i Polak mógł już cieszyć się ze zwycięstwa: „Graliśmy na mega wysokim poziomie. Na ostatnim dołku drugie uderzenie zagrałem tak, że piłka spadła na stopę od dołka i miałem właściwie zagwarantowane birdie”.
Wzloty i upadki
Wreszcie się udało! Do kolekcji czterech profesjonalnych, międzynarodowych trofeów doszło w końcu długo wyczekiwane piąte zwycięstwo. Ostatnio wygrywał 3 kwietnia 2022 roku, na Challenge Tour i jednocześnie Sunshine Tour, w południowoafrykańskim Limpopo Championship, wykręcając rundę finałową 66 i pokonując trzema uderzeniami reprezentanta gospodarzy - Hennie du Plessisa. Kilka miesięcy później, 24 lipca o mały włos nie triumfował po raz drugi na Challenge Tour, gwarantując sobie tym samym niemal pewne miejsce w najlepszej dwudziestce rankingu i pełną kartę do gry w kolejnym sezonie DP World Tour. W Niemczech przegrał jednak dogrywkę z Hiszpanem Alejandro del Reyem, a na koniec, w dramatycznym finałowym turnieju ligi na Majorce okazało się, że dosłownie otarł się o dwudziestą pozycję w rankingu Challenge Tour. W kolejnym sezonie nie miał pełnych praw na DP World Tour i nie mógł planować występów, czekając zwykle do ostatniej chwili na możliwość gry w turnieju. Do tego doszła jeszcze kontuzja kolana, której nabawił się podczas treningu przed turniejem Soudal Open. Nie było wyników i Gradi zdecydowanie nie mógł uznać swojego debiutanckiego sezonu na DP World Tour za udany. 29 maja 2024 roku przeszedł operację kolana, akurat w dniu w którym w Warszawie odbyła się konferencja prasowa przed Rosa Challenge Tour, na której selekcjoner Michał Probierz ogłosił skład polskiej reprezentacji na Euro 2024. Po nadspodziewanie udanej i szybkiej rehabilitacji, 22 sierpnia wrócił do walki na Challenge Tour w Szwecji, kończąc turniej na solidnej 24. pozycji. W kolejnych dwóch występach nie było różowo, Gradi nie przeszedł cuta w Rosa Challenge Tour, gdzie liga powróciła do Polski po niemal piętnastu latach i w Big Green Egg German Challenge, gdzie przegrał pamiętną dogrywkę w 2022 roku. Teraz zwyciężył ponownie, a od dzisiaj powalczy w turnieju Challenge Tour - Open de Portugal – tym samym gdzie w 2018 roku wygrywał Adrian Meronk.
Zaskoczył
Mateusz pytany o wrażenia, depeszował zaraz po turnieju: „W końcu pyknęło! Nie wiedziałem, czy dostanę się do Portugalii, do której jednak się dostałem, także jutro z rana tam lecę. Znałem pole Penatti z Challenge Tour, i bardzo cieszę się, że wygrałem. Najbardziej cieszy mnie to, że w końcu grałem lepiej, tak jak potrafię garć. Wczoraj i dzisiaj wynikowo mogło być jeszcze znacznie lepiej, ale i tak jest petarda w porównaniu do tego co było ostatnimi czasy. W końcu czuję, że po zawirowaniach, po operacji wszystko idzie we właściwą stronę. Teraz udajemy się z Nickiem do Portugali, gdzie rok temu walczyłem w finałowej grupie. Lubię to miejsce i jedziemy po to samo”.
Marzena Gradecka, mama Mateusza i prawdopodobnie jego największa fanka, podsumowywała słowacki sukces syna: „Po kilku dramatycznych miesiącach, związanych z zadawnionym i zaostrzonym w maju urazem i ostatecznie wreszcie odbytej operacji, a potem ultra intensywnej rehabilitacji, mamy naprawdę solidną rundę -8, która zaowocowała zwycięstwem. To daje podstawy do optymizmu na kolejne starty i na przyszłość. Szkoda tylko, że sezon powoli dobiega końca. Najbliższe starty już właściwie w trakcie, choćby ten w Portugalii. Trzymajmy kciuki”.
Oprócz Limpopo Championship jako profesjonalista wygrywał wcześniej trzykrotnie na Pro Golf Tour, w latach: 2018, 2019 i 2021. Poza tym Mateusz ma za sobą znakomitą karierę w amatorską. Jest pięciokrotnym Mistrzem Polski, a także Międzynarodowym Mistrzem Turcji. Łącznie zwyciężył w dziesięciu turniejach zaliczanych do Światowego Rankingu Amatorów. Jest też trzykrotnym mistrzem konferencji południowej amerykańskiej ligi akademickiej NCAA, z drużyną East Tennesee State University – tej samej, w której grał też o rok starszy Adrian Meronk.
Pierwszy Polak
Slovak Open rozgrywany jest od 2017 roku. Kolejno wygrywali tam: Petr Nič, Filip Mruzek, Rory Sabbatini, Ondrej Lieser, Filip Mruzek, Ales Korinek, Marek Siakala i po raz pierwszy przełamując słowacko-czeską hegemonię - Mateusz Gradecki. W turnieju w jednej klasyfikacji mierzyli się mężczyźni i kobiety – grające z krótszych startów. Najlepszą zawodniczką została w tym roku Słowaczka Katarina Drocarova, kończąca rywalizację na miejscu 13. Srebrny medalista z Tokio i gospodarz turnieju, po dwóch skrajnie odmiennych rundach 79-66, z wynikiem -1 finiszował na miejscu siódmym. Oprócz Gradiego na Słowacji wystąpiło jeszcze dwóch Polaków: Adrian Kaczała i Paweł Dudzik, zajmujący odpowiednio miejsca T35 i T43.
„Gradi” nie ukrywał radości: „Powrót na pole golfowe i możliwość rywalizacji to coś, o czym marzyłem od momentu, kiedy dowiedziałem się, że potrzebna jest operacja. Wygrana w Penati Slovak Open 2024 to dowód na to, że moja ciężka praca, wytrwałość i wiara we własne możliwości przyniosły efekty, a w rezultacie sukces, który motywuje do kolejnych startów”. Zwycięstwo oprócz czeku na 10 000 Euro i dzikiej karty na prestiżowy Italian Challenge Open dało Polakowi również spory zastrzyk optymizmu.
Kasia Nieciak
Mateusz Gradecki i caddy Nick Lane ze zwycięskim czekiem. Fot. Team Gradi