Wyszarpana wygrana
Po zażartym i dramatycznym meczu Holandia pokonała Turcję i w półfinale zagra z Anglią.
Mecz Holandia – Turcja był znakomity. W powietrznym pojedynku dwaj kapitanowie - Virgil van Dijk i Hakan Calhanoglu. Fot. PAP/EPA
Michał Zichlarzz Berlina
Wyszarpana wygrana
Po zażartym i dramatycznym meczu Holandia pokonała Turcję i w półfinale zagra z Anglią.
Turcy w spotkaniu z „Oranje” musieli sobie radzić bez bohatera meczu z Austrią Meriha Demirala, który za gest polityczny - wilczy salut, nawiązujący do ekstremistycznej organizacji „Szarych Wilków”, został przez UEFA zdyskwalifikowany na dwa mecze. W jego miejsce na środek defensywy po pauzie za kartki wrócił Samet Akaydin.
- Dyskwalifikacja Demirala jest niesprawiedliwa, ponieważ nie był to gest polityczny, ale został jako taki zinterpretowany. To nie umniejsza tureckiej dumy. Będziemy jeszcze bardziej zmotywowani, bardziej dumni. Chcemy, aby cały kraj był dumny - mówił przed spotkaniem na Olympiastadion Vincenzo Montella, selekcjoner reprezentacji półksiężyca.
Znowu bramka głową
„Pomarańczowi” już w pierwszej akcji meczu mogli prowadzić, ale po indywidualnej akcji Memphis Depay posłał piłkę nad bramkę. W kolejnych minutach, choć nie można powiedzieć, że na murawie nic się nie działo, nie było jednak konkretów przed bramką Merta Gunoka i Barta Verbruggena. Holendrzy częściej byli w posiadaniu piłki, Turcy – z dwójką 19-latków w składzie, Ardą Gullerem i Kenanem Yildizem – nastawieni byli na szybkie kontry. Niesamowite pojedynki toczyli Virgil van Dijk oraz Baris Yilmaz. Turcy potrafili stworzyć zagrożenie ze stałego fragmentu gry, a z każdą upływającą minutą czuli się na boisku pewniej, napędzani przez dziesiątki tysięcy fanów na trybunach berlińskiego stadionu.
W końcu nadeszła 35 minuta. Kolejny rzut rożny dla drużyny Montelli i podobny scenariusz jak w meczu z Austriakami, ale tym razem w głównej roli wystąpił Akaydin. Świetnie wykorzystał kolejne doskonałe dośrodkowanie Gullera i głową z kilku metrów skierował futbolówkę do siatki. Fatalny błąd popełnił tutaj Verbruggen. Młody holenderski bramkarz źle obliczył lot piłki.
„Oranje”, podobnie jak ich selekcjoner Ronald Koeman na ławce, byli zagubieni. W I połowie nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę Gunoka i nie wykonali żadnego rożnego! Byli tłem dla walczącego jak lew rywala.
Dwa ciosy
Co zrobił doświadczony holenderski trener po przerwie? Jak trwoga, to do… Wouta Weghorsta. Pomarańczowi kibice już przed meczem wywiesili wielką płachtę z sylwetką tego wysokiego napastnika, który nieraz ratował swój zespół z opresji, jak choćby w meczu z Polską w Hamburgu, czy w ćwierćfinale ostatniego mundialu z Argentyną. Teraz też zaraz po wejściu i zagraniu głową do Depaya w 50 minucie mogło być 1:1, ale piłka przeszła obok słupka. Holendrzy rzucili się do ataku. Sześć minut później szalejący na murawie Guler został sfaulowany, a z wolnego z ponad 20 metrów przymierzył tak, że piłka wylądowała na słupku. Potem było bardzo dobre uderzenie z kilkunastu metrów Yildiza, ale też skuteczna interwencja Verbruggena. Ostatni ćwierćfinałowy mecz Euro 2024 rozkręcił się na dobre!
Ponownie pokazał się Weghorst, ale Gunok po jego akcji sparował futbolówkę na rożnego. Po dobrym rozegraniu dośrodkował Depay, a niepilnowany Stefan de Vrij głową z kilku metrów pokonał tureckiego bramkarza. Środkowy obrońca został po końcowym gwizdku zawodnikiem spotkania na Stadionie Olimpijskim.
Na niespełna kwadrans przed końcem było już 2:1 dla Holandii! Dobrze dośrodkował najlepszy prawy obrońca turnieju, Denzel Dumfries, a piłkę do siatki z bliska skierował Cody Gakpo. Tak się przynajmniej wydawało, bo po meczu UEFA to trafienie, jako samobójcze, zapisała na konto Merta Muldura. To już 10. taki gol w tym turnieju!
W samej końcówce wyrównać mógł Zeki Celik, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił Micky van de Ven. Już w doliczonym czasie Holendrów ratował Verbruggen, który sparował piłkę po strzale i jej odbiciu się od Semiha Kılıcsoya na rożnego. Turkom wyrównać się nie udało i to zespół Koemana gra dalej.
GŁOS TRENERÓW
Ronald KOEMAN: - Dla całego kraju to coś wyjątkowego. Jesteśmy małym narodem, a dotarliśmy do półfinału z Anglią, Francją i Hiszpanią. Jesteśmy naprawdę dumni. Musieliśmy cierpieć, ale nie ma łatwych meczów. Rywale włożyli w to spotkanie wszystko. To był emocjonujący mecz, a my mieliśmy wielkie serca. To wielki sukces, że możemy grać w półfinale.
Kolejny mecz? Anglia ma dobrych zawodników, ale my też. W środę będzie wspaniały wieczór w meczu pomiędzy dwoma wielkimi rywalami – historyczna noc. Jeśli awansujemy do finału, to wolałbym Hiszpanię, ponieważ Francję mieliśmy w grupie. Najpierw jednak musimy się jak najlepiej przygotować, aby zagrać dobry półfinał.
Vincenzo MONTELLA: - Pokazaliśmy wszystko, co mieliśmy. Za nami bardzo dobry turniej. W ciągu 90 minut wygraliśmy tyle meczów w turnieju, ile Holandia. Moi koledzy i inni fachowcy piłkarscy również nam pogratulowali. Mamy wielu młodych zawodników, którzy pokazali niesamowitego ducha. Jestem dumny z moich piłkarzy. Ci gracze zasługują na miłość, którą otrzymują. Po tych mistrzostwach Turcja będzie postrzegana z większym szacunkiem. Naszym celem jest teraz Liga Narodów UEFA, która wystartuje we wrześniu. Następnie faza eliminacyjna do mistrzostw świata w 2026 roku.