Po 90 minutach w Gdańsku piłkarze Zagłębia byli na kolanach. Fot. Piotr Matusewicz/Press Focus


Wypunktowana czerwona latarnia

Zespół z Gdańska wziął rewanż za porażkę 2:5 w Sosnowcu. Zagłębie w starciu z Lechią potwierdziło, że miejsce, które zajmuje, nie jest dziełem przypadku.


Piłkarze Zagłębia w poprzedniej kolejce zagrali przyzwoite zawody z Odrą i co bardziej optymistycznie nastawieni kibice mogli mieć nadzieje, że to oznaka lepszych czasów dla ekipy z Sosnowca. Po piątkowym meczu z Lechią prysły jednak nadzieje zarówno na lepsze jutro, jak i na utrzymanie. Zespół Aleksandra Chackiewicza udowodnił po raz kolejny, że do I ligi się po prostu nie nadaje. Gospodarze nie musieli wznosić się na wyżyny, aby odnieść pewne i wysokie zwycięstwo. Ich dominacja na boisku była olbrzymia. Zagłębie w całym meczu oddało zaledwie jeden celny strzał! Do przerwy Lechia prowadziła po rzucie karnym podyktowanym po tym, jak Ołeksij Dowhyj dotknął piłkę ręką.


Z GieKSą po „rekord”

W drugiej odsłonie sosnowiczanie nie mieli już nic do powiedzenia i tylko swojemu bramkarzowi mogą zawdzięczać, że z Gdańska wyjechali „jedynie” z bagażem czterech goli. Ołeksij Szewczenko popisał się kilkoma paradami w beznadziejnych sytuacjach i tym samym uchronił zespół przed jeszcze wyższą przegraną. Widząc nieporadność swoich piłkarzy, trener sosnowiczan w drugiej połowie wpuścił na murawę młodszą część składu, dając szansę debiutu w seniorskich zmaganiach na szczeblu centralnym Pawłowi Szostkowi, który do tej pory grywał w rezerwach. Porażka w Gdańsku sprawiła, że zespół z Sosnowca od wyrównania niechlubnego rekordu 17 meczów bez wygranej w lidze dzieli tylko jedno spotkanie. Jeśli po przerwie na reprezentację Zagłębie nie pokona na własnym boisku GKS-u Katowice, powtórzy wyczyn z sezonu 1990/1991.


Bon moty trenera

Po meczu z Lechią jak zwykle przemyśleniami błysnął szkoleniowiec Zagłębia, o którym śmiało można mówić, że jest jednym ze złotoustych trenerów na zapleczu ekstraklasy. – Stadion w Gdańsku przytłoczył niektórych piłkarzy. Przez pierwsze 15 minut nie wiedzieliśmy, co robić. Potem gra się wyrównała, ale sędzia podyktował rzut karny. To nie pierwszy raz, gdy dopiero po stracie pierwszej bramki zaczynamy grać agresywnie – mówił po meczu Białorusin, który mimo fatalnej sytuacji drużyny tryska humorem i niemal na każdej konferencji prasowej rzuca bon motami, wywołującymi tylko politowanie.


Szansa młodzieży

Chackiewicz zapowiedział także, że od tego momentu więcej szans otrzymywać będą gracze z mniejszym doświadczeniem. – Moi piłkarze sobie nie poradzili. To mój błąd, powinniśmy szybciej dawać szansę młodym zawodnikom. Patrzymy do przodu, teraz młodzież dostanie więcej szans – zapewnił trener Zagłębia.

Krzysztof  Polaczkiewicz