Sport

Wypijmy za błędy

Drużyna z Harcerskiej znalazła się na równi pochyłej. W ostatnich sześciu meczach zdobyła tylko punkt.

Trenera Dawida Pędziałka w Jastrzębiu-Zdroju pożegnano bez fanfar. Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com

GKS JASTRZĘBIE

Trener do zmiany, w Jastrzębiu tego żądamy! – skandowali podczas drugiej połowy niedzielnego meczu z Olimpią Grudziądz kibice gospodarzy. Stracili całkowicie zaufanie do Dawida Pędziałka, który w ostatnim czasie nie miał się czym pochwalić. W ostatnich sześciu potyczkach dowodzony przez niego zespół poniósł pięć porażek i zremisował na własnym boisku z Chojniczanką. Po zakończeniu spotkania, które gospodarze przegrali 1:2, najbardziej krewcy sympatycy drużyny z Harcerskiej próbowali nawet wtargnąć do budynku klubowego od strony szatni, ale uniemożliwili im to m.in. członek zarządu Jakub Wewióra, dyrektor ds. rozwoju klubu Bartosz Bilik i trener bramkarzy Mariusz Pawełek. Atmosfera była nerwowa, ostatni z wymienionych wdał się w utarczki słowne z kibicami.

Liczył na więcej

Na konferencję prasową niespełna 27-letni trener GKS-u Jastrzębie przyszedł w podłym nastroju i wyglądał jak zbity pies. – Przed rundą apetyty moje, sztabu i zespołu były większe – rozpoczął Dawid Pędziałek. – Celem postawionym przed nami było miejsca w środku tabeli i granie spokojnego sezonu, nie takiego jak poprzednie, w których do końca walczyliśmy o utrzymanie. Zimą, gdy przejmowałem zespół, cel był inny, ale udało się go zrealizować, bo utrzymaliśmy się w II lidze. W tym sezonie odmłodziliśmy kadrę. Dołączyli do nas zawodnicy z dużym potencjałem, natomiast fakty są takie, że odeszło – z różnych względów – aż 10 zawodników. Z częścią z nich chcieliśmy przedłużyć umowy, ale wybrali inne kluby. Doszło do nas ośmiu graczy, głównie młodych, perspektywicznych. Nie mówię tego, żeby się usprawiedliwiać, ale przebudowujemy zespół. Trzon poprzedniej kadry został, lecz jest mnóstwo nowych zawodników. Mimo to liczyliśmy, że będziemy szybciej regularnie punktować. Widocznie temu zespołowi potrzeba jeszcze chwili albo innego bodźca. Dalej uważam, że tych zawodników stać na to, by regularnie punktować w II lidze. Wcześniejsze trzy spotkania – z Zagłębiem Sosnowiec, Chojniczanką i Wieczystą Kraków – były dobre w naszym wykonaniu, jednak o meczu z Olimpią Grudziądz, niestety, nie mogę tego powiedzieć. Zdaję sobie sprawę, jaka jest nasza sytuacja w tabeli. Po 12 kolejkach zespół jest na miejscu spadkowym i nie można obok tego przejść obojętnie. Odniosę się też do postawy naszych kibiców – najłatwiej jest zmienić trenera i mają prawo mieć takie odczucie, natomiast ja mogę tylko czekać na decyzję, jaką podejmie zarząd i trzeba będzie ją uszanować.

Kozioł ofiarny

Zarząd drugoligowca w poniedziałek poszedł po linii najmniejszego oporu i zdymisjonował Dawida Pędziałka. W najbliższym meczu wyjazdowym (12 października) z Rekordem Bielsko-Biała drużynę poprowadzi duet Patryk Szymik i Mateusz Wrana, czyli dotychczasowi asystenci Pędziałka. Ten ostatni został przysłowiowym kozłem ofiarnym, ponieważ musiał wypić piwo, którego sam nie nawarzył. Trzeba mieć na tyle uczciwości, by głośno i wyraźnie powiedzieć, że były już szkoleniowiec GKS-u nie maczał palców w przeprowadzonych transferach. Że je zaakceptował? A jakie miał wyjście? Chciał pracować, to robił dobrą minę do złej gry. Trzeba również zwrócić uwagę, z jakiego regionu Polski zostało sprowadzonych najwięcej piłkarzy i z jaką agencją menedżerską są związani. Nie zamierzam ułatwiać zadania kibicom, powinni szeroko otworzyć oczy i drążyć temat. Nie będę też zgadywał, komu propozycję pracy złoży dyrektor sportowy Adam Lechowski. Ktokolwiek to będzie, musi sobie zdawać sprawę, że wcześniej czy później nadepnie na minę. Na zakończenie wszystkim osobom związanym z klubem z Harcerskiej dedykuję słowa piosenki Ryszarda Rynkowskiego: Wypijmy za błędy, za błędy na górze. Niech wyjdą na dobre zmęczonej naturze”.

Bogdan Nather