Bartosz Jaroszek twardo stąpa po ziemi przed ostatnimi meczami w sezonie. Fot. Tomasz Kudala/PressFocus


Wynik nie ma znaczenia

Podopieczni Rafała Góraka w miniony weekend nie tylko strzelili 8 bramek, ale także zachowali czyste konto.


GKS KATOWICE

Sobotnie zwycięstwo GieKSy 8:0 ze Stalą Rzeszów było przede wszystkim popisem gry ofensywnej katowiczan. Gdy tylko zbliżali się pod bramkę przyjezdnych, wiadomo było, że stworzą zagrożenie. Przy okazji takich spotkań można zapomnieć o linii defensywy, która przecież jest dalej tak samo ważna, jak przy spotkaniach wygranych jednobramkową przewagą. Jednym z graczy z obrony, który wziął udział w starciu z rzeszowianami, był Bartosz Jaroszek. Dla niego rozmiary wygranej nie miały wielkiego znaczenia. 30-latek woli twardo stąpać po ziemi. - Na pewno cieszą dopisane trzy punkty w tabeli, wynik nie ma dużego znaczenia. Naszym celem przed spotkaniem było zwycięstwo i udało nam się je osiągnąć. Teraz patrzymy już przed siebie, bo przed nami spotkanie z GKS-em Tychy - powiedział defensor.


Znów jako stoper

Okazałym zwycięstwem ze Stalą GKS udowodnił, że gorszy moment jest już za nim. W spotkaniach z Odrą Opole, Bruk-Betem Termalicą Nieciecza oraz Górnikiem Łęczna trener Rafał Górak musiał zmagać się z niemałymi problemami kadrowymi. Wykluczeni z gry w ostatnich tygodniach byli Aleksander Komor, Grzegorz Rogala, Marcin Wasielewski, Christian Aleman i Adrian Danek (wszyscy kontuzje) oraz Marten Kuusk i Oskar Repka (obaj czerwone kartki). Te osłabienia spowodowały, że szkoleniowiec musiał mocno rotować składem. M.in. dlatego w spotkaniu z Polonią Warszawa w roli wahadłowego zagrał Jaroszek, który nominalnie jest przecież środkowym obrońcą. Zapytaliśmy zawodnika urodzonego w Siemianowicach Śląskich, czy odetchnął z ulgą, gdy podczas ostatniej rywalizacji przeciwko rzeszowianom mógł znów zagrać w roli stopera. - Przede wszystkim cieszę się z tego, że trener korzysta z moich usług. Pragnę spłacić jego kredyt zaufania w najlepszy możliwy sposób. Radość dają mi występy, a pozycja nie ma dla mnie znaczenia - powiedział Jaroszek. Warto zaznaczyć, że 30-latek jesienią był podstawowym zawodnikiem katowickiej drużyny. Stracił miejsce w składzie po dołączeniu do zespołu Kuuska. Estończyk po tym, jak pauzował za czerwoną kartkę, w starciu ze Stalą znów nie mógł pomóc GieKSie. Jak udało nam się dowiedzieć, były gracz Flory Tallinn zmaga się z niegroźnym urazem mięśnia dwugłowego. Na razie nie wiadomo, jak długo trener Górak nie będzie mógł skorzystać z jego usług.


Bez zarzutów

Absencją Kuuska kibice ekipy z Bukowej nie muszą się mocno przejmować. A to właśnie dlatego, że Jaroszek bardzo dobrze poradził sobie w trójce obrońców z wracającym po kontuzji Komorem oraz Arkadiuszem Jędrychem. Wszyscy rozegrali bardzo solidne zawody przeciwko Stali, a Jaroszek udowodnił, że trener może na niego liczyć. Choć na wahadle nie prezentował się perfekcyjnie, w miniony weekend zagrał bez zarzutów na swojej nominalnej pozycji. Wygrał tym samym rywalizację z Grzegorzem Janiszewskim. To właśnie 27-latek zagrał jako środkowy defensor w spotkaniach z Górnikiem i Polonią. Tym razem, gdy zespół powoli wychodzi z kadrowego kryzysu, Jaroszek okazał się pierwszym wyborem.


Skupieni na Tychach

Po zwycięstwie ośmioma bramkami trudno nie popaść w samozadowolenie. W jaki sposób opanować emocje, wrócić na ziemię i walczyć w ostatnich meczach sezonu? W końcu GieKSa wciąż ma realne szanse, by awansować do ekstraklasy nawet z 2. miejsca. Możliwy jest scenariusz, w którym katowiczanie w ostatniej kolejce będą grać z Arką o to, który z zespołów wywalczy miejsce w elicie... - Przede wszystkim skupiamy się na najbliższym meczu w Tychach. To będzie najlepsza recepta na utrzymanie emocji na wodzy - powiedział BartoszJaroszek.

Kacper Janoszka