Sport

Wymarzony początek

Polki w fantastycznym stylu wróciły na olimpijskie areny. W pierwszym meczu pokonały Japonki, otwierając sobie drogę do ćwierćfinału.

Agnieszka Korneluk pokazała rywalkom jak należy blokować i atakować z „krótkiej”. Fot. PAP/Adam Warżawa

Biało-czerwone po raz ostatni w igrzyskach olimpijskich grały przed 16 laty w Pekinie. Wtedy nic wielkiego nie zrobiły i zostały sklasyfikowane na miejscach 9-12. W Paryżu liczą na więcej. Fanom marzy się powtórzenie wyniku z 1964 i 1968 roku, gdy sięgnęły po brąz. Będzie o to niezwykle trudno, ale pierwszy krok został zrobiony...

Nerwowy początek

Nasze siatkarki zaczęły bardzo nerwowo, ale trudno się dziwić, skoro wszystkie debiutują w igrzyskach. Mogły więc czuć się przytłoczone atmosferą najważniejszej imprezy świata. Japonki, które grają na niej regularnie, były pewniejsze i spokojniejsze, choć nie ustrzegły się błędów. Jak zwykle świetnie broniły, ale za to miały problemy w ataku. Nie potrafiły zdobyć punktu, nawet gdy uderzały z przechodzącej piłki. Obawiały się też wysokiego bloku naszego zespołu, zwłaszcza w wykonaniu Magdaleny Stysiak i Agnieszki Korneluk. Próbując go minąć, nie trafiały w pole gry.

Obie drużyny miały wzloty i upadki. Najpierw Japonki prowadziły 9:7, a po chwili po akcji Stysiak to nasze siatkarki były z przodu (11:9). Do stanu 18:18 gra była wyrównana. Wtedy nastąpił zryw zawodniczek z Dalekiego Wschodu. Kapitalny moment miała Koyomi Iwasaki. Rozgrywająca raz za razem zaskakiwała nasze reprezentantki wyborami, gubiąc blok. Dobrą zmianę na zagrywce dała też Airi Miyabe. W efekcie Japonki zdobyły kilka punktów z rzędu i wygrały pierwszą partię.

Królowa środka

Przegrany set nie zdeprymował Polek, tak samo jak słabsza postawa ich liderki, Stysiak; Japonki miały ją znakomicie rozpracowaną. Wiedziały, w które miejsce zwykle atakuje i tam stały. Do połowy drugiej odsłony nasza główna bombardierka atakowała z 23-procentową skutecznością. Na szczęście znacznie lepiej radziły sobie jej koleżanki, zwłaszcza na środku siatki Korneluk. Praktycznie każdy jej atak przynosił punkt, co skrzętnie wykorzystywała Joanna Wołosz, często wystawiając do niej piłkę. Odważnie i skutecznie grały też Martyna Łukasik i Natalia Mędrzyk, a libero Aleksandra Szczygłowska w defensywie nie ustępowała znanym z gry w obronie Japonkom.

Biało-czerwone przejęły inicjatywę i uzyskały trzypunktową przewagę (14:11). Po chwili był jednak remis i wydawało się, że dojdzie do powtórki z pierwszego seta. Tym razem jednak nasze zawodniczki ustrzegły się przestoju. Decydujący punkt zdobyła Mędrzyk, doprowadzając do remisu.

Pościg rywalek

Zwycięstwo pozytywnie wpłynęło na postawę naszych siatkarek. Z każdą kolejną piłką nabierały pewności, co od razu przełożyło się na wynik. Spotkanie było jednostronne. Biało-czerwone wygrywały aż 20:12 i wtedy... nastąpił zwrot akcji. Trener Masayoshi Manabe, szukając wyjścia z bardzo trudnej sytuacji, zdecydował się na zmiany. Na parkiet wprowadził m.in. Yukiko Wadę. Rezerwowa przyjmująca spisywała się wybornie. Uspokoiła przyjęcie, a do tego radziła sobie z polskim blokiem. Do jej poziomu dostosowała się Sarina Nishida-Koga i przewaga Polek topniała w zastraszającym tempie. Japonki obroniły dwie piłki setowe, ale przy stanie 24:23 z niełatwej piłki skutecznie zaatakowała Stysiak. To była kluczowy punkt. Nie tylko dał wygraną naszej drużynie, ale przede wszystkim pozwolił na uspokojenie nerwów.

20-letnia kilerka

W czwartej odsłonie biało-czerwone pewnie zmierzały po zwycięstwo. Gra była stabilna, dobrze też funkcjonowała podwójna zmiana, kiedy Katarzyna Wenerska i Malwina Smarzek zmieniały Wołosz i Stysiak. Niestety, nasze siatkarki po raz kolejny zaliczyły przestój. Tym razem przy stanie 22:18. Po drugiej stronie siatki przypomniała o sobie Nishida-Koga. Liderka Japonii grała jak w transie, kończąc każdą piłkę. Po jej punktach był remis 23:23. Polki po chwili miały meczbola, ale później to Japonki były blisko doprowadzenia do tie-breaka.

Bohaterką końcówki okazała się Martyna Czyrniańska. 20-letnia przyjmująca przy stanie 26:25 dla Japonii skończyła niezwykle ważną piłkę, a następnie - przy stanie 27:26 - popisała się asem serwisowym. - Ta dziewczyna nie ma układu nerwowego. Cyk, cyk, pach i do widzenia - skwitowała świetny serwis swojej koleżanki Magdalena Stysiak.

(mic)


WYNIKI

Grupa B

Polska - Japonia 3:1 (20:25, 25:22, 25:23, 28:26)

POLSKA: Wołosz (1), Mędrzyk (11), Korneluk (20), Stysiak (19), Łukasik (8), Jurczyk (6), Szczygłowska (libero) oraz Czyrniańska (2), Stenzel, Wenerska, Smarzek (6). Trener Stefano LAVARINI.

JAPONIA: Iwasaki (1), Hayashi (4), Araki (4), Nishida-Koga (27), Ishikawa (16), Yamada (6), Kojima (libero) oraz Seki (1), Inoue (2), Airi (3), Wada (13). Trener Masayoshi MANABE.

Sędziowali: Neomi Karina Rene (Argentyna) i Ziling Wang (Chiny). Widzów 9162.

Przebieg meczu

I: 10:9, 15:13, 18:20, 20:25.

II: 8:10, 15:14, 20:18, 25:22.

III: 10:5, 15:9, 20:12, 25:23.

IV: 9:10, 15:13, 20:18, 24:25, 28:26.

Bohaterka - Agnieszka KORNELUK.

Następne mecze (29.07.): Brazylia - Kenia (13.00); (31.07.) Polska - Kenia (21.00).

Grupa C

Włochy - Dominikana 3:1 (25:19, 24:26, 25:21, 25:18)

Powiedziały po meczu

Aleksandra SZCZYGŁOWSKA: - Cieszymy się ze zwycięstwa. Japonia to niesamowity zespół, gra bardzo cierpliwie, ale na to byłyśmy przygotowane, więc zachowanie koncentracji było najważniejsze. Nie była to może najpiękniejsza siatkówka w naszym wykonaniu, ale dodatkowe emocje nam jednak przeszkadzały. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będzie luźniej.

Natalia MĘDRZYK: - Spodziewałam się, że będzie nerwowo, ale to, jakie ciśnienie miałyśmy na boisku, jest nie do opisania. Mimo wszystko wygrałyśmy. Miałyśmy wiele problemów ze skończeniem ataków, czego można było spodziewać się po obronie Japonek.

Martyna CZYRNIAŃSKA: - Może tego nie było widać, ale w środku byłam strasznie zestresowana. Potem było trochę lepiej. Pojawiały się błędy, ale trzy sety są po naszej stronie. W ostatniej akcji chciałam zaserwować do „jedynki” i się udało.