Zabrzanie zakończyli obóz. Teraz treningi u siebie. Fot. gornikzabrze.pl


Wykonali swoją robotę

Zabrzanie wrócili z 10-dniowego zgrupowania w Beleku. – Wszystko było tak jak zaplanowaliśmy – podsumowuje trener Jan Urban.


GÓRNIK ZABRZE

Za zespołem Górnika najważniejsza część zimowych przygotowań, czyli obóz w Turcji. Do Beleku [Jan Urban] zabrał tylko 23 zawodników. Jak doświadczony szkoleniowiec wszystko ocenia? 


Bardzo dobre warunki

- Nic wielkiego się nie działo, wszystko przebiegło normalnie, może poza pierwszym dniem, kiedy nie mogliśmy trenować z powodu deszczu. Natomiast potem było tak jak zaplanowaliśmy. Była też odpowiednia pogoda, temperatura, mieliśmy trochę szczęścia pod tym względem – tłumaczy trener Górnika w rozmowie z klubowymi mediami i dodaje: - Byłem na wielu obozach w wielu krajach. Czasami zdarza się tak, że pogoda w tym czasie jest kapryśna i jak masz pecha, to nie da się za wiele zrobić, a te obozy nie są przecież takie długie. To zima, a mimo pewnych niedogodności ta temperatura jest w południowych krajach zdecydowanie lepsze niż u nas w tym czasie, stąd te wyjazdy wszystkich w takie miejsca, gdzie warunki do treningów są po prostu lepsze – tłumaczy trener Urban.

Nie wszyscy jednak mają takie same warunki do pracy. Trzeba wiedzieć, gdzie się zatrzymać. – Co do nas, to w Turcji było w porządku, nie narzekaliśmy. Natomiast są tutaj boiska położone blisko morza, że jest tak silny wiatr, który nie pozwala na zwykły trening – mówi szkoleniowiec.


Dwa zwycięstwa

Nad Bosforem „górnicy” rozegrali dwa mecze sparingowe, wygrali z Botewem Płowdiw 4:3, a w niedzielę z Blau Weiss Linz 3:2. 

- Wynik w takich grach nie jest najważniejszy, bo są drużyny, które w tym momencie roku trenują inaczej, grają na dwa różne składy, gra się w różnym wymiarze czasowym. My zagraliśmy tylko dwa sparingi, ale to były dobre spotkania – mówi trener Urban. - Więcej gry, więcej płynności było w starciu z bułgarskim zespołem. Przede wszystkim boisko pozwalało, żeby ta gra była bardziej płynna, do tego padło sporo bramek. Można było być zadowolonym z tamtego sparingu, bo ta gra dobrze w naszym wykonaniu wyglądała. Natomiast niedzielny pojedynek z Austriakami wyglądał zupełnie inaczej, też ze względu na boisko, które było słabe. Piłka mocno skakała, brakowało płynności zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Tych akcji nie było za dużo. Natomiast jestem zadowolony z jednej rzeczy jeśli chodzi o ten mecz z Linzem. Spotkanie było agresywne - oni lubią grę w kontakcie, wysokim pressingiem. Myśmy musieli odpowiedzieć tym samym. Zespół potrafił się postawić i odpowiednio zareagować. Potrafiliśmy dwa razy odrobić wynik. To że się odrabia straty jest ważne, bo pokazuje, że zespół potrafi się zmobilizować. 


Wiedzą czym dysponują

Jak będzie wiosną i czy Górnik utrzyma miejsce w górnej części tabeli? - Tak daleko nie wybiegam. Dla każdego trenera to co wydarzy się wiosną, to jest taka niewiadoma. Często jest tak, że jak wygrywasz sparingi, to potem przegrywasz w lidze i odwrotnie. Różnie to później wygląda. Nie ulega wątpliwości, że nasz skład nie różni się od tego, jak skończyliśmy grać w ekstraklasie. Również tutaj do Turcji przyjechaliśmy w małej grupie. Mieliśmy w planie rozegranie jeszcze jednego meczu sparingowego, ale nie chcieliśmy postawić rywala dzień czy dwa przed meczem, że go odwołujemy, bo nie mamy zawodników. Odwołaliśmy wszystko wcześniej. Nie chcieliśmy zabierać na obóz za wiele młodzieży. Wiemy, że mamy w Zabrzu wielu graczy w reprezentacjach w różnych kategoriach wiekowych, że mogliby z nami tutaj być. Nie chcieliśmy ich ciągnąć, żeby byli na kolejnym zgrupowaniu, bo są w rozjazdach. Czasami takie wprowadzenie młodych graczy zbyt szybko, to może zrobić więcej szkody niż pożytku. Mamy kilku młodych chłopaków, przede wszystkim Barczak czy Szala, dostają szanse i zobaczymy jak ją wykorzystają. Ta mała liczba zawodników powoduje też to, że ta integracja w zespole jest lepsza, a co za tym idzie jakość treningów – podsumowuje wszystko Jan Urban.


Michał Zichlarz