Wyjątkowy mecz
Rozmowa z Kazimierzem Piszczkiem, prezesem KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój
Kazimierz Piszczek liczy na wielkie emocje w walce o 1/8 finału Pucharu Polski/Fot. Rafał Rusek/PressFocus
PUCHAR POLSKI
Czym dla goczałkowickiej piłki jest mecz KS Panattoni Goczałkowice-Zdrój – Polonia Bytom?
- Na pewno wielkim wydarzeniem. Szczególnie dla… kuracjuszy i emerytów (śmiech). A mówiąc poważnie, choć oczywiście liczymy na to, że wszyscy kibice piłki nożnej wypoczywający w naszym uzdrowisku po śniadaniu oraz porannych zabiegach wyciągną 15 złotych z kieszeni i przyjdą na mecz, to przede wszystkim cieszymy się z tego, że nasz zespół dotarł na tak wysoki szczebel rozgrywek. Jesteśmy przecież wśród 32 zespołów z całej Polski i to razem z drużynami, które reprezentują nasz kraj w europejskich pucharach.
W losowaniu par 1/16 finału Pucharu Polski trafiliście na I-ligowca z Bytomia. Czy o takim rywalu pan marzył?
- Marzenia sięgały wyżej, czyli do ekstraklasy. Po wrześniowym zwycięstwie z II-ligową Stalą Stalowa Wola pomyślałem sobie, że może Legia Warszawa albo Górnik Zabrze zawitają na nasz kameralny obiekt? Los wyznaczył nam jednak Polonię Bytom, czyli także klub z wielkimi tradycjami i sukcesami w swojej historii oraz wiernymi kibicami, których około 100-osobowej grupy spodziewamy się u nas na meczu. Obecnie zajmują 6. miejsce w I lidze, a więc poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko. Wierzę, że to będzie ciekawe widowisko, jak na historyczne wydarzenie w Goczałkowicach-Zdroju przystało. Szczególnie czekają na ten mecz nasz trener Damian Baron, bo 20 lat temu był zawodnikiem Polonii, a Jacek Wuwer i Filip Żagiel przyszli do nas prosto z bytomskiego klubu. Dla nich więc ten mecz będzie wyjątkowy, tak samo jak dla broniącego w pucharowych meczach Polonii Klaudiusza Mazura, bo przez ostatnie 3 sezony występował u nas. Nie tylko grał wtedy od „deski do deski”, ale nawet strzelił gola, który w Bytomiu Odrzańskim dał nam remis 1:1 z tamtejszą Odrą. Personalnych smaczków też, więc nie zabraknie.
Miał pan okazję kibicować synowi zarówno wtedy, kiedy grał w Borussii Dortmund w finale Ligi Mistrzów, jak i wtedy, gdy występował w reprezentacji Polski. Czy tamte emocje da się porównać z tymi, które czekają pana podczas występu Łukasza w potyczce 1/16 Pucharu Polski?
- W żaden sposób nie da się tego porównać, bo jako ojciec zawodnika czy to reprezentacji, czy też Borussii byłem „tylko” kibicem. Natomiast teraz jako prezes klubu, w którym Łukasz jest grającym trenerem, mam na głowie znacznie więcej obowiązków. Żeby wszystko przygotować do transmisji telewizyjnej i zainstalowania sprzętu VAR-u oraz reklam i banerów, zaplanowałem sobie pobudkę o 5 rano. Można więc powiedzieć, że miałem nieprzespaną noc przed meczem, a jeżeli wygramy, to nasi piłkarze będą mieli nieprzespaną noc po meczu – czego im serdecznie życzę.
Kogo sztab szkoleniowy teoretycznie drugiej drużyny, grającej w V lidze, zwanej „II Ligą Śląską”, ma do dyspozycji na pucharowy mecz z Polonią Bytom?
- Praktycznie wszystkich naszych piłkarzy zgłosiliśmy do tych pucharowych rozgrywek na szczeblu centralnym. I ci, którzy grają na co dzień w III lidze, w której zajmujemy 4. miejsce, jak i ci, którzy częściej biegają po V-ligowych boiskach i zajmują 3. pozycję, trenują razem. Sam jestem więc ciekaw, na kogo postawią trenerzy i czy więcej będzie w wyjściowej jedenastce tych, którzy w piątek pokonali 2:1 MKS Kluczbork, czy tych, którzy w niedzielę zremisowali na wyjeździe 1:1 z Rekordem II Bielsko-Biała. Domyślam się, że więcej będzie tych pierwszych, ale nie mam zamiaru wtrącać się w sprawy trenerskie. Ja jestem od tego, żeby organizacyjnie wszystko zagrało.
Jakiego wyniku się pan spodziewa?
- Tego się w piłce nożnej nie da przewidzieć i dlatego z taką niecierpliwością czekamy na pierwszy gwizdek, który ma zabrzmieć o godzinie 11.45.
Rozmawiał Jerzy Dusik
