WYGRANI…

1. Nadzieja umiera ostatnia

Ruch Chorzów robi wszystko, żeby do ostatniej chwili móc walczyć o utrzymanie. Choć szanse chorzowian na osiągnięcie celu są tylko matematyczne, piłkarze Janusza Niedźwiedzia przebudzili się. Miniony weekend był najlepszym przykładem tego, jak ogromna wiara jest w zawodnikach z Górnego Śląska. Stadion Śląski był świadkiem świetnej postawy Ruchu, który pewnie i zasłużenie zwyciężył z Lechem. Pozostaje jedynie pytanie, czy Ruch nie obudził się zbyt późno? 


2. Przypadkowy bohater

Zaledwie 4 minuty wystarczyły Warcie Poznań do tego, żeby strzelić dwa gole i pokonać Widzewa. Zrobiła to w całkiem niezłym stylu, szczególnie gdy spojrzy się na bramkę zdobytą przez Mateusza Kupczaka. Dość nieoczywistym bohaterem został natomiast Kajetan Szmyt, który brał udział przy obu trafieniach. Przy pierwszym golu jego podanie zamieniło się na gola samobójczego rywali, a przy podwyższeniu źle trafił w piłkę, która znalazła się pod nogami Kupczaka.


3. Znów drudzy

Podopieczni Jacka Magiery przerwali serię 3 meczów bez zwycięstwa. Wrocławianie musieli wyjechać na teren ostatniej drużyny w lidze, żeby w końcu dopisać do swojego bilansu 3 punkty. Znów z dobrej strony zaprezentował się Jehor Macenko, który zdobył gola w drugim meczu z rzędu. Jego dobrego występu nie przysłoniła nawet czerwona kartka, którą zobaczył w 82 minucie. Mimo osłabienia Śląsk utrzymał prowadzenie do ostatniego gwizdka i znów wrócił na pozycję wicelidera.



PRZEGRANI…

1. Szok w Krakowie

To, co wydarzyło się w piątek w Krakowie, jest niezwykle trudne do wytłumaczenia. Górnik przyjechał na stadion przy ulicy Kałuży i w teorii musiał pokonać Cracovię. Tymczasem kibice zgromadzeni na arenie byli świadkami dominacji gospodarzy, którzy 5-krotnie pokonywali Daniela Bielicę. Trudno za wszystkie stracone bramki winić golkipera, ale warto zauważyć, że na pewno nie pomógł swojemu zespołowi w starciu z krakowianami.


2. Ciemne chmury

Co z tego, że Raków potrafił wygrać tydzień temu z Widzewem. Po raz kolejny pojedyncze zwycięstwo częstochowian przestało mieć znaczenie, gdy pojawili się oni w Lubinie. Tam Zagłębie zadało ekipie Dawida Szwargi dwa ciosy, które spowodowały porażkę zespołu spod Jasnej Góry. Raków mógł wykorzystać potknięcie Górnika i Lecha. Mógł też zbliżyć się do Jagiellonii. Tymczasem wciąż znajduje się w sytuacji, która nie pozwala z uśmiechem na ustach patrzeć w przyszłość.


3. Mała przewaga

Patrząc na poczynania drużyn z czołówki tabeli w ostatnich tygodniach, można się złapać za głowę. Gdyby tylko Jagiellonia była bardziej skuteczna, byłaby na prostej drodze do mistrzostwa. Tymczasem cały czas traci punkty – w ostatniej kolejce przegrała ze Stalą, która nie wygrała od 5 meczów. Dlatego gdy słabiutki wiosną Śląsk wygrał mecz, nagle niebezpiecznie zbliżył się do lidera z Podlasia. Białostoczanie mają tylko 2 punkty przewagi i trudno przewidzieć, czy uda im się utrzymać pozycję.


KJ