WYGRANI… / PRZEGRANI…
WYGRANI…
1. Wygrana na szóstkę
Nikt nie spodziewał się, że GKS Katowice w tak brutalny sposób potraktuje Puszczę Niepołomice. Wygrana 6:0 była najlepszym dowodem na to, że podopieczni Rafała Góraka pasują do ekstraklasy. Wynik mówi sam za siebie. Katowiczanie zdominowali rywalizację na stadionie w Krakowie. Byli bezwzględni i napędzali się kolejnymi golami. Prawda jest taka, że sześciobramkowa strata niepołomiczan była dla nich najmniejszym wymiarem kary.
2. Ivi odżył
Na pierwszy rzut oka widać, że Raków odetchnął po tym, jak do składu wrócił Ivi Lopez. Hiszpan był brakującym elementem częstochowskiej układanki. Marek Papszun w końcu może korzystać z jego potencjału, a ten odwdzięcza się golami. W drugim meczu z rzędu zagrał od pierwszej minuty i strzelił drugą bramkę w sezonie. Tym razem zakończył świetną akcję Frana Tudora oraz Michaela Ameyawa. Uderzył nie do obrony i wskazał Rakowowi drogę do zwycięstwa.
3. Drugi mecz, druga wygrana
Spektakularny start pracy w Zagłębiu Lubin zalicza Marcin Włodarski. Nowy szkoleniowiec „Miedziowych” zwyciężył w debiucie z Radomiakiem, a teraz pokonał Górnika Zabrze. Wyczyn Zagłębia jest warty docenienia, bo praktycznie przez całą drugą połowę musiało radzić sobie w osłabieniu po czerwonej kartce Michała Nalepy. Mimo tego zabrzanie nie potrafili stworzyć wielu okazji, żeby strzelić chociaż jednego gola.
PRZEGRANI…
1. Dobry początek…
Trudno zrozumieć to, co dzieje się w Śląsku Wrocław. Wicemistrz Polski dalej nie odniósł zwycięstwa w lidze. Gdy w niedzielę wydawało się, że wrocławianie zmierzają w dobrym kierunku, bo błyskawicznie strzelili dwa gole, marzenia kibiców legły w gruzach. Obrona Śląska w drugiej połowie nie potrafiła poradzić sobie z atakami Cracovii. Rafał Leszczyński czterokrotnie wyciągał piłkę z siatki, przez co Śląsk zadomawia się na dnie tabeli.
2. Szokująca porażka
Samuel Mraz będzie się śnił po nocach defensorom Lecha Poznań. Napastnik, który podczas swojego pierwszego podejścia do ekstraklasy (z Zagłębiem Lubin w sezonie 2020/21) zdobył dwa gole w 27 meczach, teraz zaliczył dublet przeciwko liderowi ekstraklasy. Piłkarze „Kolejorza” myślami może byli już na przerwie reprezentacyjnej, co nie zmienia faktu, że wpadka z beniaminkiem jest co najmniej szokująca.
3. Karny rzutem na taśmę
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że spotkanie Pogoni z Piastem musi zakończyć się bezbramkowym remisem. Tymczasem w ostatniej chwili we własnym polu karnym faulował Tomas Huk. W ten sposób Efthymios Koulouris znalazł się w doskonałej okazji, żeby wyprowadzić szczecinian na prowadzenie. Grecki snajper był bezbłędny przy karnym I gliwiczanie w ostatniej chwili stracili cenny punkt. To czwarty z rzędu meczekipy Aleksandara Vukovicia bez zwycięstwa w lidze.
KJ