Sport

Wygrani i przegrani kolejki

WYGRANI…

1. Czujny kapitan
Pod nieobecność Artura Jędrzejczyka kapitanem Legii jest Bartosz Kapustka. W takiej roli 27-latek zaprezentował się po raz czwarty w tym sezonie w ekstraklasie. Ze swoich obowiązków wywiązał się znakomicie. W trudnym momencie, gdy Motor wyszedł na prowadzenie, doprowadził do wyrównania. Natomiast w drugiej połowie dobił przeciwników, zdobywając gola na 4:1. W bieżącym sezonie strzelił już cztery bramki.

2. Dżoker w talii
Nie potrzebował dużo czasu Hubert Adamczyk, żeby zaaklimatyzować się w Zagłębiu Lubin. W sobotę wszedł na murawę ekstraklasy po raz pierwszy w nowych barwach. Ledwie 4 minuty po zameldowaniu się na boisku wpisał się na listę strzelców. Zaliczył tym samym genialny debiut, bo lubinianie wygrali 1:0 z GKS-em Katowice. Adamczyk przerwał też passę trzech meczów bez zwycięstwa ekipy Waldemara Fornalika.

3. Pierwsze gole
Lechia wygrała pierwszy mecz w sezonie, a pokonanie Górnika Zabrze zawdzięcza trzem zawodnikom, którzy zdobyli swoje pierwsze gole w ekstraklasie. Chodzi o Antona Carenko, Eliasa Olssona oraz Bogdana Wjunnyka. Przede wszystkim trafienie tego pierwszego było wyjątkowe – 20-latek dopiero trzy tygodnie temu dołączył do gdańskiego zespołu. Szybko został częścią pierwszego składu i już w drugim meczu w wyjściowej jedenastce odwdzięczył się trenerowi za zaufanie.


PRZEGRANI…

1. Wpadka w Radomiu
W ostatnich tygodniach Cracovia radziła sobie bardzo dobrze. Wygrała z Koroną i Górnikiem, pokonała także mistrza z Białegostoku. Nie zwalnia to jednak ekipy Dawida Kroczka z odpowiedzialności za porażkę w miniony weekend z Radomiakiem. Obrona Cracovii dwukrotnie zachowała się nieodpowiedzialnie w polu karnym i te błędy piłkarze Bruno Baltazara bezbłędnie wykorzystali, strzelając dwie bramki.

2. Słabi u siebie
Nieprawdopodobna jest niemoc Rakowa na swoim stadionie. Do tej pory drużyna Marka Papszuna zagrała trzy mecze u siebie i zdobyła w nich w sumie punkt. Piątkowy mecz z Piastem był kolejnym przykładem, że częstochowianie nie mają pomysłu na zdobycie bramki. Przez cały mecz uderzali głową w mur. Byli zupełnie nieskuteczni, a przy okazji popełnili błąd w obronie, w ostatniej chwili tracąc bramkę i przegrywając z gliwiczanami.

3. Bez taryfy ulgowej
Dwa szybkie ciosy ze strony Pogoni nie oznaczały dla Śląska końca świata. Piłkarze Jacka Magiery dogonili rywali już w 37 minucie. Cóż jednak z tego, skoro nie potrafili utrzymać koncentracji na odpowiednim poziomie i do końca meczu Rafał Leszczyński jeszcze trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki? Z całą pewnością miejsce wrocławian w strefie spadkowej nie jest dziełem przypadku, a jeszcze niedawne mecze w Lidze Konferencji nie są w tym przypadku żadnym wytłumaczeniem.

KJ