Sport

Wygrani i przegrani

WYGRANI…

1. Mistrz zdemolowany
Niesamowicie po przerwie reprezentacyjnej zaprezentowali się piłkarze Lecha Poznań. Podopieczni Nielsa Frederiksena oczywiście skorzystali na tym, że od 38 minuty Jagiellonia grała w osłabieniu. Mimo wszystko zdobycie pięciu goli w starciu z mistrzem Polski wymaga docenienia. Poznaniacy byli bezwzględni, a każdego gola strzelił inny zawodnik. Potwierdzili, że w pełni zasługują na miejsce lidera ekstraklasy.

2. Wywalczone punkty
Raków odniósł cenne zwycięstwo w Warszawie. Częstochowianom wystarczył jeden gol, który został zdobyty przez Jeana Carlosa. „Medaliki” do końca spotkania zachowywały spokój, mając mecz pod pełną kontrolą. Ich zwycięstwo było w pełni zasłużone. Można rzec, że zawodnicy Marka Papszuna wybiegali sobie trzy punkty. Goli mogło być więcej, gdyby skuteczniejszy był Władysław Koczergin, ale z tego powodu pod Jasną Górą nikt nie będzie smutny.

3. Upiekło się
Było bardzo blisko, żeby Lechia została pozbawiona gola. Maksym Chłań wpisał się na listę strzelców, ale jego gol w kuriozalnych okolicznościach został anulowany. Wszystko przez to, że sędzia Damian Sylwestrzak zamiast zastosować przywilej korzyści po faulu w polu karnym, krótko przed strzałem Chłania, użył gwizdka i wskazał na 11. metr. Arbiter od razu zorientował się, jaki błąd popełnił. Na jego i Lechii szczęście Camilo Mena nie pomylił się i wykorzystał rzut karny.


PRZEGRANI…

1. Nieprzełożony
Już wydawało się, że mecz Cracovii z Pogonią zostanie odwołany. Stadion w Krakowie został zalany i spotkanie miało się nie odbyć. Później zdecydowano, że sędzia rozpocznie zawody, ale bez udziału publiczności (mimo wszystko na trybunach znaleźli się widzowie). Na taką decyzję liczyli szczecinianie, którzy ostatecznie mogą żałować, że mecz nie został przełożony na inny dzień. W końcu przegrali 1:2, tracąc gola w ostatniej chwili. Może w późniejszym terminie poszłoby im lepiej…

2. W ostatniej chwili
GieKSa była bardzo bliska sukcesu, a skończyła z zaledwie punktem. Nie zmienia to faktu, że katowiczanie zagrali przeciwko Widzewowi bardzo dobrze. Byli stroną dominującą, potrafili odrobić stratę i prowadzić 2:1, ostatecznie jednak stracili głupią bramkę w doliczonym czasie. W pewnym momencie fani z Katowic mogli być już praktycznie pewni, że ich ulubieńcy zakończą mecz zwycięstwem. Tymczasem pewność zamieniła się w smutek, bo remis musi być traktowany jako utrata punktów.

3. Słaby powrót
Górnik Zabrze słabo wyglądał po przerwie reprezentacyjnej. W Lublinie Motor dominował, a goście jakby mu się tylko przyglądali. Porażka więc była w pełni zasłużona. Warto zaznaczyć, że nawet gdy podopieczni Jana Urbana dochodzili do sytuacji podbramkowych, byli nieskuteczni. Najlepszą okazję zmarnował Lukas Podolski, który czeka na swojego pierwszego gola w tym sezonie. Stał kilka metrów przed bramką, ale fatalnie się pomylił.

KJ