Wygrana z zakłóceniami...
Jubilaci świętowali na parkiecie nie tylko swoje urodziny, ale również awans do ćwierćfinału.
130 minut niezwykle twardej siatkarskiej bitwy między dwoma gigantami, Polską i Brazylią, zakończoną dwoma asami, obchodzącego 31. urodziny Wilfredo Leona. Drugi jubilat (stuknęła 30.), rozgrywający Marcin Janusz, z kolei umiejętnie prowadził grę, choć nie miał łatwego zadania. Końcowy efekt jednak jest niezwykle zadowalający, bo wygrana po tie-breaku dała biało-czerwonym awans do ćwierćfinału. Na zakończenie fazy grupowej grają z Włochami o pierwsze miejsce w grupie.
Spore falowanie
Trener naszej kadry, Nikola Grbić, zgodnie z przewidywaniami w miejsce Tomasza Fornala wprowadził Aleksandra Śliwkę. Jeden z naszych liderów od pierwszych piłek sprawiał jednak wrażenie zagubionego na boisku. Zresztą, jego koledzy również rozpoczęli w kiepskim stylu. Śliwkę przy stanie 14:19 zluzował Kamil Semeniuk i on również szukał właściwego rytmu gry. Problemy miał też Bartosz Kurek, a Leon dopiero po siódmym zbiciu zdobył pierwszy punkt. Tylko środkowi, Jakub Kochanowski i Mateusz Bieniek nie zawodzili i zdobywali punkty. Nie byli w stanie jednak zapewnić wygranej. Polacy przegrywali 13:19. I wtedy złapali rytm. Najpierw zdobyli trzy punkty z rzędu, w kolejnym ustawieniu cztery i wyszli na prowadzenie 22:21. Canarinhos odpowiedzieli: atak Lucasa, blok Flavio, dwa kolejne punkty dołożył Leal i było po secie.
Chwilowe przebudzenie
Z przegranej partii biało-czerwoni szybko wyciągnęli wnioski i kolejną zaczęli od mocnego uderzenia. Prowadzili 5:0 i trener Bernardo Rezende dokonał pierwszej zmiany. Zdjął swojego syna Bruna i miejsce na rozegraniu zajął Fernando. Gra Brazylijczyków nabrała innego rytmu, ale biało-czerwoni trzymali ich na dystans. Przede wszystkim Leon wreszcie zaczął kończyć akcje i przewaga naszej ekipy urosła do sześciu oczek (16:10). Rywale nieco odrobili straty, ale końcowe akcje były popisem Leona, zaś odsłonę zakończył as serwisowy Kurka.
W trzecim secie Polacy znów zaprezentowali się bezbarwnie i nieskutecznie. W ataku mieli zaledwie 36% skuteczności i ta liczba doskonale ilustruje ich niemoc. Brazylijczycy już z Adriano w składzie, który zastąpił Leala, dobrze bronili i wyprowadzali zabójcze kontry. Doskonale zdawali sobie sprawę, że muszą tego seta wygrać, by pozostać jeszcze w grze o ćwierćfinał. Przy stanie 16:22 za Leon na boisku pojawił się Fornal, który przez kilka dni zmagał się z kontuzją stawu skokowego. Przyjmujący z Jastrzębia zaliczył epizod i potem już do końca stał w kwadracie dla rezerwowych. Brazylijczycy po dobrych obronach grali świetnie z kontry i to było ich źródłem sukcesu.
Skuteczne wejście
Biało-czerwoni znaleźli się w kłopotliwej sytuacji, ale trener Grbić dysponuje szerokim składem i ma intuicję. Po udanym ataku Semeniuka przy stanie 8:7 miejsce dobrze grającego Bieńka na środku siatki zajął Norbert Huber. To była zaskakująca, ale jakże udana zmiana. Huber najpierw zablokował rywali, zaś chwilę później posłał asa serwisowego i Polacy wyszli na prowadzenie 19:17. W końcówce było nerwowo. Cóż z tego, że biało-czerwoni prowadzili 24:21, skoro rywale zmniejszyli stratę do punktu. W kluczowym momencie Lucarelli piłkę z zagrywki posłał w siatkę i doszło do tie breaka.
Polacy rozpoczęli go świetnie (6:2). Długo kontrolowali wynik (12:9). Lucarelli z Flavio potrafili jednak doprowadzić do remisu. Udany atak Kurka oraz wspomniane dwa asy serwisowe Leona zakończyły potyczkę. A potem było miło i przyjemnie, bo obaj jubilaci otrzymali na parkiecie torty, nie zabrakło też chóralnego: sto lat!
- Chyba zająłem najlepsze miejsce do oglądania tego meczu, bo nie pomogłem zbytnio moim kolegom – krytycznie ocenił swój występ Bartosz Kurek, kapitan zespołu. - Grałem poniżej oczekiwań, ale mam nadzieję, że w kolejnych występach będzie znacznie lepiej. Jako zespół nie zaprezentowaliśmy wszystkich walorów i tak na dobrą sprawę kilka elementów jest do poprawy.
- Nie zaczęliśmy dobrze, popełnialiśmy dużo prostych błędów i graliśmy niezwykle nerwowe – stwierdził po meczu trener Nikola Grbić. - Gdy uspokoiliśmy nieco grę, wówczas wróciliśmy do punktowania. A trzeba przyznać, że nasz rywal doskonale się zaprezentował niemal w każdym elemencie. Sporo pracował w obronie, a potem wyprowadzał błyskawiczne kontry. Norbert Huber wszedł na boisko, bo chciałem, by wniósł energię do gry. I tak też się stało.
(sow)
Grupa B
Polska – Brazylia 3:2 (22:25, 25:19, 19:25, 25:23, 15:12)
POLSKA: Janusz (2), Leon (26), Kochanowski (15), Kurek (11), Śliwka (3), Bieniek (10), Zatorski (libero) oraz Semeniuk (11), Kaczmarek (1), Huber (7). Trener Nikola GRBIĆ.
BRAZYLIA: Bruno, Leal (9), Lucas (9), Darlan (17), Lucarelli (18), Flavio (7), Thales (libero) oraz Bergmann, Adriano (18), Fernando, Honorato. Trener Bernardo REZENDE.
Sędziowali: Stefano Cesare (Włochy) i Francisco Cepedes (Dominikana). Widzów 9464.
Przebieg meczu
I: 7:10, 10:15, 17:20, 22:25.
II: 10:8, 15:10, 20:14, 25:19.
III: 8:10, 11:15, 16:20, 19:25.
IV: 10:9, 14:15, 20:18, 25:23.
V: 5:2, 10:7, 15:12.
Bohater – Wilfredo LEON.