Wygrana z charakterem
Chorzowianie długo musieli kruszyć pruszkowski mur, ale odwrócili wynik na trudnym terenie i znakomicie zamknęli 2024 rok.
Mo Mezghrani (nr 23) oblężony przez kolegów po zwycięskim trafieniu. Fot. Dawid Figura/PressFocus
Turk w bramce Ruchu
Przede wszystkim miał w swoim składzie Radosława Majewskiego. Prawie 38-letni pomocnik pod koniec kariery znakomicie bawi się w I lidze, a wczoraj po 25 minutach miał już strzelone 2 gole! Najpierw otworzył wynik ładnym wolejem z ostrego kąta, gdzie nie najlepiej zachował się bramkarz „Niebieskich” Martin Turk, stojąc za głęboko i broniąc uderzenie już za linią bramkową. Ruch szybko wyrównał (próba zblokowania dośrodkowania Mateusza Szwocha zakończyła się samobójem Patryka Plewki), ale wtedy Majewski uderzył ponownie, tym razem finalizując kontrę – i także korzystając z rykoszetu, tyle że Martina Konczkowskiego. 14-krotni mistrzowie Polski mieli w Pruszkowie problemy z tworzeniem zagrożenia pod bramką 37-letniego Piotra Misztala, ale jak to mają w zwyczaju – skorygowali pewne sprawy w szatni i druga połowa była wyraźnie lepsza.
Uboga ławka
Przede wszystkim prawie żadnego zagrożenia nie stwarzał Znicz, który koncentrował się głównie na obronie i mocno ograniczył kontry, którymi straszył Ruch w pierwszej połowie. Aczkolwiek... to ograniczenie mogło wynikać z problemów kadrowych, przez które trener Grzegorz Szoka miał na ławce tylko 25-letniego Kaito Imaia oraz samych młodzieżowców, w tym jednego 16-latka. Co ciekawe, pruszkowianie nie mieli w składzie rezerwowego bramkarza! Nie mogło więc dziwić, że z czasem zaczęło im brakować sił, choć by być uczciwym, należy podkreślić, że trener Szulczek – mimo że miał nieporównywalnie mocniejszą ławkę – 4 z 5 zmian dokonał dopiero po 88 minucie. Jednakże dobre decyzje taktyczne i mocny, śląski charakter doprowadziły „Niebieskich” do zwycięstwa. Najpierw wyrównanie dał Daniel Szczepan po (nieco szczęśliwej) indywidualnej akcji i centrze Jakuba Myszora. W 85 minucie wynik ustalił zaś Mo Mezghrani, uderzając zza pola karnego i... korzystając z rykoszetu. Ruch wygrał 3:2 i zakończył rok na 4. miejscu w I lidze.
Piotr Tubacki
GŁOS TRENERÓW
Grzegorz SZOKA: Musimy przyjąć porażkę z bólem. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo dobra. Byliśmy w stanie utrzymać intensywność przeciwnika, dwa razy prowadzić po fajnych akcjach, gdzie nie chcieliśmy spadać nisko do obrony, bo wiedzieliśmy, że Ruch jest bardzo jakościową drużyną. W drugiej połowie niestety trochę opadliśmy z sił. Nie byliśmy już w stanie utrzymywać wyżej piłki. Traciliśmy dużo siły na bronienie, pojawiły się błędy, to jest naturalne.
Dawid SZULCZEK: Pierwsza połowa była bardzo trudna. Świetną pracę wykonał Radek Majewski, który odrywał się od obrony, robił przewagę w bocznych sektorach i mieliśmy z tym problem. Za mało nad tym pracowaliśmy, bo było mało czasu po meczu pucharowym. W szatni była dobra reakcja, dobre korekty, dobra zmiana, jeśli chodzi o bocznych obrońców w kontekście tego, jak mają się poruszać. Przede wszystkim mieliśmy nastawienie, że to ostatnie 45 minut w tym roku. Ruch zawsze słynął z nieustępliwego charakteru i na całe szczęście udało nam się odrobić wynik.