Ferran Torres zdobył 20. bramkę w barwach reprezentacji Hiszpanii. Fot. PAP/EPA

Michał Zichlarz z Duesseldorfu

Wygrali rezerwami

Trzecie zwycięstwo z rzędu, zero straconych bramek - to bilans Hiszpanii na zakończenie fazy grupowej.


Albańczycy już od wczesnych poniedziałkowych godzin opanowali ulice Duesseldorfu. Po mieście jeździły samochody z albańskimi emblematami, a na promenadzie nad Renem przewalały się tysiące fanów z flagami z czarnym, dwugłowym orłem.

Mając już zapewnione 1. miejsce w grupie B selekcjoner Luis de la Fuente dał odpocząć swoim asom i na murawę Merkur Spiel-Arena wysłał rezerwową jedenastkę, która - patrząc na nazwiska poszczególnych graczy - wcale nie była rezerwowa.

Grali piętkami

Niesieni dopingiem fanów Albańczycy rzucili się do ataku od 1 minuty. Konkretów przed bramką Davida Raya jednak nie było. Były za to po drugiej stronie boiska. Wystarczyło, że Hiszpanie przyspieszyli i już było groźnie. Najpierw Thomas Strakosha zatrzymał piłkę po strzale głową Mikela Merino, następnie niecelnie uderzał Joselu, a chwilę później trybuny uciszyła dwójkowa akcja Danie Olmo i Ferrana Torresa. Ten pierwszy zagrał kapitalną piłkę, a zawodnik Barcelony skorzystał ze znakomitego podania i dał jedenastce z Półwyspu Iberyjskiego prowadzenie.

Dominacja trzykrotnych mistrzów Europy była widoczna z minuty na minutę. Opanowali środek pola, piłka chodziła od nogi do nogi i czekali tylko na okazję do prostopadłego podania, podobnego do tego, które zaprezentował Olmo przy golu. Grali przy tym finezyjne, piętkami, ładnie dla oka.

Wyróżniający się Olmo szansę miał w 36 minucie, po kolejnym dobrym zagraniu aktywnego na prawej stronie Jesusa Navasa, ale został zablokowany. Z kolei Torres głową uderzał nad poprzeczką.

Broja nie pomógł

Druga połowa rozpoczęła się od dobrej okazji Joselu, ale futbolówka o centymetry minęła cel. Potem z... połowy boiska Strakoshę płaskim uderzeniem próbował zaskoczyć szarpiący Olmo, lecz też bez powodzenia.

U albańskich fanów wielki tumult podniósł się przed godziną gry, kiedy selekcjoner Sylvinho wpuścił na boisko 22-letniego Armando Broję. „Broja! Broja!” - skandowali przyjezdni z Bałkanów. Kilka minut po wejściu bohater kibiców stanął przed znakomitą okazją do wyrównania. Próbował przelobować Rayę, ale się pomylił. Albańczycy próbowali, atakowali, dobry strzał oddał Asllani, a w doliczonym czasie wspomniany Broja. Hiszpanie w tyłach byli jednak skonsolidowani, zaś na końcówkę trener de la Fuente wysłał jeszcze Moratę i Yamala. Nic to jednak nie zmieniło. Hiszpania zajęła 1. miejsce w grupie, a Albania po walce pożegnała się z turniejem.