Sport

Wygrała bój, uniknie „zmory”

76 minut mocowała się w drugim secie Jaqueline Cristian z Igą Świątek, ale w końcu pękła. O ćwierćfinał w niedzielę, dzień po 24. urodzinach, Polka zagra z Jeleną Rybakiną.

Mecz z Jaqueline Cristian był dobrym przetarciem przed potyczką z Jeleną Rybakiną. Fot. PAP/EPA

To był zdecydowanie najtrudniejszy z dotychczasowych meczów broniącej tytułu Igi Świątek w tegorocznej edycji Rolanda Garrosa. Słowaczka Rebecca Sramkova (42. WTA) i Brytyjka Emma Raducanu (41.) nie zmusiły Polki do większego wysiłku - łącznie urwały jej 9 gemów. Ale 60. na świecie Rumunka Jaqueline Cristian, gdy już się rozgrzała, postraszyła „królową mączki”, potwierdzając, że jej ostatnie zwycięstwa w Maroku, gdzie doszła do finału, nie wzięły się znikąd.

Ostatecznie po prawie dwóch godzinach rozstawiona z numerem 5 Świątek udowodniła swoją wyższość, wygrywając 6:2, 7:5 i jako jedyna z pięciu polskich singlistek i singlistów przetrwała w Paryżu do drugiego tygodnia. W sobotę w dobrym nastroju zdmuchnie urodzinowe świeczki i wciąż, pomimo wielu obaw, liczy się w grze o tytuł.

Miotacze ognia

W piątek w Paryżu zrobiło zrobiło się najcieplej od tygodnia, termometry wskazywały 30 stopni, więc piłki latały szybciej niż dotąd, co miało sprzyjać Polce. I faktycznie, pierwszy set nie zapowiadał wielkich emocji. Świątek szybko objęła prowadzenie 3:0, oddając rywalce w tych gemach tylko dwa punkty. W ósmym gemie Polka ponownie przełamała rywalkę i znalazła się w połowie drogi do zwycięstwa.

Ale Rumunka nie wywiesiła - jak to często zdarza się w takich sytuacjach - białej flagi i w drugiej partii znacząco podniosła poziom swojej gry, w imponującym stylu wytrzymywała coraz dłuższe wymiany. Panie wyciągnęły miotacze ognia, walka rozgorzała na całego - na potężne zagrania Igi zza linii Cristian odpowiadała pięknym za nadobne i coraz częściej zmuszała raszyniankę do błędów. W trzecim i piątym gemie to Świątek musiała łącznie bronić aż sześciu break pointów!

Bezbłędna pod presją

Ale właśnie w tych momentach uwidoczniła się klasa czterokrotnej triumfatorki French Open - pod presją grała bez zarzutu, wychodziła z niej obronną ręką i nie dała się przełamać. A Cristian „pękła” w najgorszym dla siebie momencie. Przy stanie 5:6 serwowała na utrzymanie się w meczu, ale nie utrzymała podania i Świątek wykorzystała drugą piłkę meczową. Miała zbalansowany stosunek uderzeń wygrywających do niewymuszonych błędów 20 do 21.

- Czułam różnicę po drugiej stronie siatki w porównaniu z pierwszym setem. Cieszę się, że ja też podniosłam swój poziom, byłam bardzo solidna w ostatnim gemie, nie dałam rywalce łatwych punktów i wykorzystałam szansę, żeby na końcu ją przełamać. Myślę, że obie zagrałyśmy naprawdę dobrze, a mecz mógł się podobać publiczności. Jestem zadowolona ze swojego poziomu - oceniła Świątek w rozmowie na korcie. A potem - zachęcona przez prowadzącego rozmowę finalistę French Open 1998 Hiszpana Alexa Corretję - zadyrygowała na trybunach „meksykańską falę”. - Jak tsunami - uśmiechała się rozluźniona już Polka. To był jej 24. z rzędu wygrany mecz na French Open, a 38. w ogóle.

Mimo tylko dwóch setów spotkanie trwało godzinę i 54 minuty. Sam drugi set zajął 76 minut, czyli niemal tyle, co cały mecz Świątek w drugiej rundzie.

- Iga wykonała kawał świetnej roboty. Oglądamy wielką mistrzynię, która musi sobie radzić w sytuacji kryzysowej i sobie poradziła - skomentował na antenie Eurosportu były trener tenisistek z Top 100 WTA Maciej Synówka.

Słaba w pokera

W niedzielę półka pójdzie jeszcze wyżej. W 4. rundzie - a więc o ćwierćfinał - Polka powalczy z reprezentującą Kazachstan Jeleną Rybakiną (nr 12), która w piątek nadspodziewanie łatwo wyeliminowała Jelenę Ostapienko (21) 6:2, 6:2.

W czasie konferencji prasowej ze Świątek mecz potencjalnych rywalek jeszcze trwał. Dopytana o preferencje, odparła, że takich nie ma. Po chwili ciszy uśmiechnęła się i zapytała: - Czy umiem dobrze kłamać? Przedstawiciele mediów wybuchli śmiechem. Z Ostapienko bowiem Świątek nie wygrała jeszcze meczu, a przegrała aż sześć, Łotyszka nazywana jest jej „zmorą”. - O mój Boże, nie mogłabym grać w pokera - dodała raszynianka.

Seria na mączce

Ale z Rybakiną wcale nie musi być łatwiej. Po zamieszaniu z trenerami na przełomie roku (po 3 miesiącach zrezygnował Goran Ivanisević, wrócił zawieszony przez WTA za agresję wobec podopiecznej Stefano Vukov) reprezentantka Kazachstanu wyraźnie doszła do formy i emocjonalnej równowagi. Co prawda szybko odpadła w Madrycie i w Rzymie, ale podbudowała się przed Paryżem, zdobywając tytuł w Strasburgu (w ćwierćfinale pokonała Magdę Linette) i notuje już serię 7 kolejnych zwycięstw na mączce.

Świątek ma z o dwa lata starszą Rybakiną równy bilans 4-4, wygrywając dwa ostatnie mecze - w styczniowym United Cup w Sydney oraz miesiąc później w Dausze, obydwa na nawierzchni twardej. Reprezentantka Kazachstanu ma natomiast przewagę moralną na mączce, pokonując Polkę rok temu w Stuttgarcie i dwa lata temu w Rzymie, gdzie Iga poddała mecz w trzecim secie z powodu kontuzji mięśniowej. Oby tym razem zdrowie dopisało. I wiara w zwycięstwo.

W piątek do 4. rundy pewnie i równym krokiem awansowały też inne faworytki - liderka rankingu Aryna Sabalenka, triumfatorka z Rzymu i finalistka z Paryża sprzed roku Jasmine Paolini oraz ostatnia, która pokonała Świątek na kortach Rolanda Garrosa (w olimpijskim półfinale), Qinwen Zheng.

Tomasz Mucha, PAP

24. KOLEJNE zwycięstwo na kortach Rolanda Garrosa odniosła Iga Świątek, która pozostaje niepokonana od ćwierćfinału edycji 2021 (z Marią Sakkari). Jednej wygranej brakuje Polce do zajmującej 2. miejsce pod tym względem Amerykanki Moniki Seles. W sobotę raszynianka obchodzi 24. urodziny.


Przywilej i obowiązek

Niedziela to także dzień wyborów prezydenckich w Polsce i Iga Świątek zamierza wziąć w nich udział. - Mam nadzieję, że zagram na tyle wcześnie, że zagłosuję po meczu. Głosowanie jest dla mnie bardzo ważne, wszystkich zachęcam do tego, żeby głosowali, żeby wykorzystać to, że żyjemy w demokratycznym kraju. To nasz przywilej i obowiązek obywatelski. Mam nadzieję, że jak najwięcej osób pójdzie zagłosować - powiedziała najlepsza polska tenisistka.