Sport

WYDARZENIE KOLEJKI. Zwycięski szlak

Żadna drużyna w Polsce nie wygrała w 2024 roku tylu meczów, ile mistrz Polski Jagiellonia.

Jagiellonia zaprogramowana jest na wygrywanie kolejnych meczów w lidze i pucharach. Fot. Łukasz Laskowski/Pressfocus.pl

WYDARZENIE KOLEJKI 

Po pierwszej części rozgrywek 2023/24 „Duma Podlasia” była na drugim miejscu za Śląskiem Wrocław. Świetna wiosna sprawiła, że drużyna prowadzona przez Adriana Siemieńca sięgnęła po swoje pierwsze, historyczne mistrzostwo kraju. W drugiej części rozgrywek „Jaga” w lidze wygrała 7 spotkań. Do tego trzeba też doliczyć zwycięstwo w 1/4 finału Pucharu Polski z Koroną (2:1), choć półfinałowej przeszkody - Pogoni Szczecin - już nie dała rady sforsować.  

Hasło „bij mistrza”

W nowych rozgrywkach „Jaga” kontynuuje zwycięską passę. Na początek rozgrywek przyszła wygrana z Puszczą 2:0, choć łatwo nie było, bo przecież oba gole w starciu z niepołomiczanami padły w końcówce. Potem cenne i pewne zwycięstwo w rywalizacji z mistrzem Litwy FK Poniewież, aż 4:0 na wyjeździe. To ważna wygrana w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, która pieczętuje awans jedenastki trenera Siemieńca do kolejnej fazy kwalifikacji Champions League. Jakkolwiek potoczy się rywalizacja, Jagiellonia już ma zapewnione granie w Europie jesienią, w najgorszym razie w Lidze Konferencji. 11 zwycięstwo w 2024 roku Jagiellonia zanotowała w sobotę w Radomiu po dobrym i emocjonującym spotkaniu.  

- Trudno porównać do siebie sobotni mecz i spotkanie inauguracyjne z Puszczą. To dwie różne drużyny, poza tym wówczas graliśmy w domu, a to spora różnica. Radomiak jest bardzo groźny przy stałych fragmentach gry, wyróżnia się zwłaszcza imponujący wzrostem Rocha. Spisaliśmy się nieźle, a na koniec liczą się trzy punkty. Pamiętam, że w poprzednim sezonie Radomiak również stworzył sobie sporo szans po stałych fragmentach gry – mówi Jetmir Haliti cytowany przez klubowe media.

Piłkarz z Kosowa dodaje: - W piłce czasem decydują detale. Mówimy teraz o pierwszym kwadransie drugiej połowy, kiedy gospodarze złapali kontakt po trafieniu z rzutu karnego, co dało im jeszcze więcej energii do gonienia wyniku. Powinniśmy byli rozstrzygnąć to w inny sposób, pozwolić im się wybiegać, szukać goli, a tak złapali energię i doprowadzili do remisu. Ostatecznie wygraliśmy, pokazaliśmy charakter. Gra się do ostatniego gwizdka sędziego. Myślałem, że to nie jest dobry rezultat, ale jedna bramka może zmienić wszystko. Liczyłem na to, że wykreujemy coś z przodu, a gospodarze będą chcieli pójść za ciosem, po kolejnego gola, przez co się otworzą. Mamy więcej jakości, dlatego wygraliśmy – mówi doświadczony obrońca.

Norwedzy czekają

W Białymstoku zdają sobie sprawę, że podtrzymanie passy wygranych meczów łatwe nie będzie. Obowiązuje przecież hasło „bij mistrza”. - Moim zdaniem, jeśli mierzysz się z zespołem mistrza Polski, to dajesz z siebie jeszcze więcej niż zazwyczaj. Zachowujemy jednak chłodne głowy. Wygraliśmy trzy kolejne mecze na początku tego sezonu, to dobry start – podkreśla Haliti.

Szanse na wygrane numer 12 i 13 białostocczan już w najbliższych dniach. W środę wieczorem trzeba będzie postawić kropkę nad „i” w rywalizacji z FK Poniewież. Potem, w sobotę, kolejna gra w lidze ze Stalą Mielec. Będzie o tyle łatwiej, że oba te spotkania „Jaga” zagra u siebie, gdzie jest wyjątkowo mocna (6 z 11 wygranych w 2024). Kolejne dni? Stopień trudności będzie już rosnąć. Przede wszystkim za tydzień rywalizacja w III rundzie eliminacji Ligi Mistrzów z Bodo/Glimt (wygrało swój pierwszy mecz z RFS Ryga 4:0). Potem wyjazd do Lublina na starcie z beniaminkiem.

Michał Zichlarz