Wyczyn Haliburtona
Pacers brakuje już tylko jednej wygranej, by zagrać w wielkim finale.
Tyrese Haliburton dokonał dużego wyczynu – zgromadził triple double bez żadnej straty. Fot. PAP/EPA
Sytuacja w obu konferencjach jest taka sama: zespołom z Oklahoma City oraz Indianapolis brakuje już tylko jednej wygranej, by dostać się do wielkiego finału. We wtorek Pacers po raz czwarty spotkali się z Knicks i zanotowali trzecie zwycięstwo. Gospodarze zaczęli fantastycznie, wygrali pierwszą kwartę 8 punktami, zdobyli aż 43 oczka! Grali w tym okresie przy fantastycznej skuteczności rzutów zza łuku (aż 75 procent, 6 z 8 trójek!). Potem jednak mecz był bardzo zacięty, w drugiej kwarcie nowojorczycy objęli nawet prowadzenie. Przez większość spotkania Knicks jednak gonili wynik, w czwartej kwarcie przewaga Indiany sięgnęła nawet 15 oczek. Przyjezdni dali radę zmniejszyć straty do 6 punktów (114:120), ale na więcej świetnie dysponowani rywale już nie pozwolili. Historyczny mecz rozegrał Tyrese Haliburton, który zanotował rzadko spotykany triple double (32 punkty, 15 asyst, 12 zbiórek) bez popełnienia choćby jednej straty. To pierwsze takie osiągnięcie w play offie NBA, odkąd w sezonie 1977/78 wprowadzono pomiar strat piłek. - Dziś chodziło tylko o zwycięstwo. Chcieliśmy udowodnić, że potrafimy odpowiedzieć, gdy jesteśmy przyparci do muru, gdy rywal naciska naprawdę mocno. Czuję, że zareagowaliśmy właściwie - mówił po meczu bohater spotkania.
Mecz z trybun oglądał ojciec Haliburtona, a przypomnijmy, że John Haliburton dostał zakaz pojawiania się na meczach domowych po tym jak po spotkaniu z Milwaukee sprowokował awanturę z Giannisem Antetokounmpo. Teraz przywrócono mu możliwość zasiadania w Gainbridge Fieldhouse.
W ekipie miejscowych bardzo dobrze zagrał też Pascal Siakam, który zdobył 30 punktów, a trójka w wykonaniu Obi Toppina na 46 sekund przed końcem przypieczętowała wygraną.
Po drugiej stronie dobre zawody zagrali Jalen Brunson (31 punktów, 5 asyst), Karl Anthony-Towns (24 punkty, 12 zbiórek) oraz Josh Hart (12 punktów, 11 zbiórek). To było jednak za mało, by wygrać. - Wszyscy musimy grać lepiej. Musimy być lepsi jako zespół - przekonywał Anthony-Towns. - Szkoda, że nie udało nam się znaleźć sposobu dziś wieczorem. W poprzednich seriach umieliśmy się odnaleźć - kręcił głową środkowy Knicks. 25 lat temu Pacers pokonali Knicks i awansowali do wielkiego finału. Po ćwierć wieku znowu są blisko historycznego wydarzenia. Gra numer 5 już w czwartek w Nowym Jorku.
Wynik. Finał Konferencji Wschodniej: Indiana - New York 130:121 (stan rywalizacji: 3-1)
(p)