Sport

„Wycisz” schodzi ze sceny

Koniec kariery kolejnego z „Aniołków Matusińskiego”. Ogłosiła to medalistka mistrzostw świata i Europy w sztafecie 4x400 m, Patrycja Wyciszkiewicz.

Najwspanialszy moment w niespełnionej karierze Patrycji Wyciszkiewicz – mistrzostwa świata 2019 w Doha. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

LEKKA ATLETYKA

Trzydzieści lat to nie jest jeszcze wiek, w którym we współczesnym sporcie kończy się ot tak karierę, ale w tym wypadku tej decyzji można się było spodziewać. Po kolejnych kontuzjach i niepowodzeniu w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich kolce zawiesiła na dobre Patrycja Wyciszkiewicz. Popularna „Wycisz” była jedną z tych polskich sprinterek, które sprawiły, że o żeńskiej sztafecie 4x400 m pod wodzą Aleksandra Matusińskiego mówiło się tylko w samych superlatywach, a najczęściej „Aniołki”.

– „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść…”. Dla mnie ten czas nastał właśnie z końcem 2024 roku. Czas zacząć pisać kolejny rozdział książki zatytułowanej „Wycisz”. Wierzę, że równie interesujący, pełen przygód i ciekawych chwil. Sport mnie stworzył. Ukształtował charakter, nauczył dyscypliny, stawiania sobie celów w życiu i konsekwentnego realizowania ich. To było piękne 20 lat życia. Trudnych, ale pięknych lat – w ten sposób sprinterka OŚ AZS Poznań podzieliła się z kibicami wiadomością o zakończeniu kariery.

Wielki talent

Wyciszkiewicz jest kolejną członkinią „złotej sztafety”, która w tym roku podjęła decyzję o rozbracie z wyczynem – przed igrzyskami stało się to także udziałem utytułowanych i nieco starszych, 34-letniej Anny Kiełbasińskiej i 32-letniej Małgorzaty-Hołub Kowalik.

Urodzona w Śremie lekkoatletka była uważana za jeden z większych talentów polskiego sprintu. Już jako 18-latka pobiegła w eliminacyjnym biegu sztafety olimpijskiej w Londynie (2012), a rok później we włoskim Rieti została podwójną mistrzynią Europy juniorów – w biegu indywidualnym na 400 m i w sztafecie 4x400 m. Indywidualnie uzyskała znakomity wynik 51,56 sek. Pobiła go w dorosłej karierze tylko raz – dwa lata później na mistrzostwach świata w Pekinie – 51,31.

„Dziękuję za emocje i zawsze wielkie serce do walki!!!”

Aleksander Matusiński, trener sztafety 4x400

Wzloty i upadki

Ale też niemal od początku Wyciszkiewicz musiała zmagać się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Kolejne sukcesy z koleżankami w sztafecie 4x400 m przeplatała przerwami na leczenie urazów, m.in. operowała ścięgna Achillesa.

Na igrzyskach w Rio de Janeiro (2016) biegła w siódmej sztafecie finału olimpijskiego, a apogeum kariery Wyciszkiewicz przypadło na lata 2017-19. Z nią w składzie Polki zdobyły m.in. złoto i srebro na halowych mistrzostwach świata i Europy 2017-18, w 2018 zostały mistrzyniami Europy na stadionie w Berlinie, wreszcie rok później sięgnęły po wicemistrzostwo świata na stadionie w Doha, bijąc fantastyczny rekord Polski 3:21,89.

Rekordowy wynik przetrwał dwa lata, do igrzysk w Tokio, gdzie dziewczyny Matusińskiego wyśrubowały go do poziomu 3:20,53, ustępując w finale tylko Amerykankom; miały też swój udział w sensacyjnym złocie sztafety mieszanej 4x400. Ale olimpijskie zmagania Wyciszkiewicz oglądała już w telewizji.

Ostatnie lata to uporczywa walka o powrót do topowej formy – wróciła jeszcze do reprezentacji na mistrzostwa świata 2023 w Budapeszcie, ale był to już schyłek „Aniołków” – Wyciszkiewicz biegła w składzie szóstej sztafety żeńskiej i ósmej mieszanej.

Pół roku przed igrzyskami w Paryżu doznała rzadkiej kontuzji zerwania ścięgna mięśnia strzałkowego i musiała poddać się kolejnemu zabiegowi, a potem uczyła się chodzić po ośmiu tygodniach unieruchomienia nogi w ortezie.

Doktorat z nauk społecznych

Gdy wróciła na bieżnię, postanowiła wydłużyć dystans do 800 m, ale pod koniec czerwca podczas mistrzostw Polski w Bydgoszczy, które były kwalifikacją na igrzyska, nie udało jej się awansować nawet do finału.

Jednocześnie „Wycisz” nie marnowała czasu podczas długich rehabilitacji i w listopadzie 2022 roku na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu uzyskała stopień doktora nauk społecznych, w dziedzinie nauki o zarządzaniu i jakości, będąc już pracownikiem Katedry Strategii Marketingowych.

- Ze sportu nie odchodzę. Będę się realizować w jego innym obszarze. Nie mówię do widzenia, nie mówię nawet cześć, bo planuję dalej dzielić się swoim NOWYM sportowym życiem – zapowiedziała Wyciszkiewicz.

Tomasz Mucha