Wychowanek na wagę zwycięstwa
Ulewa zdecydowanie nie ułatwiała gry ani Zagłębiu Lubin, ani Puszczy Niepołomice.
Ulewa, niestety dla kibiców i obserwatorów, nie była jedynym problemem tego starcia. Rywalizacja w Lubinie opierała się w zasadzie na jednej drużynie. Gospodarze prowadzili grę. W pewnym momencie mieli ponad 63 procent posiadania piłki! Cóż jednak z tego, skoro nie potrafili tego przekuć, przynajmniej w pierwszej odsłonie na bramkę. Kewin Komar co prawda musiał kilka razy interweniować, jednak żadna z nich nie była ani wysokiej klasy czy choćby wybiegająca poza standard bramkarski. Zagłębie prowadziło ataki głównie za sprawą Mateusza Wdowiaka. Były zawodnik Rakowa czy Cracovii prowadził ataki zespołu. Nic jednak z nich nie wynikało.
Czy lepiej było po drugiej stronie barykady? Ani odrobinę. Puszcza w zasadzie walczyła o choćby jedno uderzenie w światło bramki Dominika Hładuna. Goście z Niepołomic nie potrafili wykorzystać nawet swojego największego atutu, a więc stałych fragmentów gry. Trener Tomasz Tułacz mógł jedynie się wściekać. Nic to jednak nie dało. Puszcza była bezradna, a na dodatek po przerwie jej defensywa została przełamana. Zagłębie dokonało tej sztuki w dodatku za pośrednictwem najgroźniejszej broni rywala!
Damian Dąbrowski doskonale odnalazł w polu karnym rywala Igora Orlikowskiego i dośrodkował na niego piłkę z rzutu rożnego. Stoper świetnie wyszedł w powietrze i pokonał Komara. Był to wyjątkowy moment dla młodego zawodnika Zagłębia. Urodzony na początku lutego 2006 roku piłkarz trafił do siatki rywala w meczu ekstraklasy po raz pierwszy w karierze. W dodatku w barwach swojego macierzystego klubu. Jak Puszcza odpowiedziała na gola Zagłębia? Owszem, uczyniła to jednak nie był to wcale intensywny atak, jak można było oczekiwać. Po kilku próbach szarże gości osłabły. Gospodarze odparli początkowy napór Puszczy i ponownie opanowali sytuację na murawie.
Zespół z Niepołomic, przede wszystkim za sprawą decyzji trenera Tułacza o zmianach, próbował jeszcze atakować gospodarzy. Zagłębie jednak konsekwentnie prowadziło grę i zbliżało się w kierunku pierwszego kompletu punktów w nowym sezonie ligowym. Podopieczni Waldemara Fornalika jednak nie bronili się, a wręcz przeciwnie - bardzo szybko wyprowadzali ataki i spokojnie mogli zdobyć jeszcze jednego gola. Ten jednak nie padł. Zagłębie wygrało i zainkasowało pierwszy triumf.
(ptom)