Piast w tym sezonie radzi sobie kiepsko, ale przed nim ostatnie dziewięć spotkań sezonu, które albo polepszą, albo pogorszą sytuację. Kto jednak wie, czy równie ważna batalia nie odbędzie się czasem 7 kwietnia i być może 21 kwietnia. Wtedy bowiem gliwiczanie wybiorą nowego prezydenta i radę miasta. A to przecież miasto jest większościowym akcjonariuszem Piasta. W ową niedzielę, 7 kwietnia Piast zagra na wyjeździe z Widzewem Łódź. Będzie miał też za sobą półfinał Pucharu Polski i mecz z Wisłą w Krakowie. Perspektywy może będą bardzo dobre, ale konkretniej przyszłość określą wybory samorządowe. Obecne władze miasta sprzyjały klubowi z Okrzei, ale trudno nie odnieść wrażenia, że nie za bardzo interesowały się jego działaniami, funkcjonowaniem, czy też przyszłością. Wydaje się, że wspieranie kończyło się na corocznej dotacji, a przecież zarówno w kwestii marketingu i promocji, jak i nadzoru finansowego, można by robić zdecydowanie więcej. Obecna perspektywa nie jest za wesoła. Długi Piasta tylko się powiększyły, drużyna pomimo sporych nakładów notuje wyniki poniżej oczekiwań, a frekwencja na meczach Piasta jest, jaka jest. Lada moment, według nieoficjalnych informacji, ma dojść do zmiany prezesa klubu z Okrzei. Grzegorza Bednarskiego ma zastąpić Bartłomiej Druziński, który w latach 2022-2024 był dyrektorem biura ministra sportu i turystyki Kamila Bortniczuka. Co ta zmiana, jeśli się potwierdzi, może oznaczać dla klubu? Nie wiadomo. Tak jak trudno w miarę obiektywnie powiedzieć, który z kandydatów na prezydenta byłby najlepszy w kontekście sportu i rekreacji w tak dużym mieście jak Gliwice oraz w kontekście planu i pomysłu dla Piasta. Mam wrażenie, że trwanie w bylejakości może wyjść tylko na gorsze, a dobre wyniki zespołu z ostatnich sezonów pozostaną tylko wspomnieniami…

Mateusz Nowak