Wyładowali się na Wieczystej
Wściekłość została przekuta w zwycięstwo – analizował pokonanie jednego z faworytów trzeciego frontu trener Podbeskidzia Bielsko-Biała, Krzysztof Brede.
PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA
Wieczysta w meczu z Podbeskidziem doznała drugiej porażki w sezonie. – Nie tak wyobrażałem sobie pierwszą wizytę w tym mieście – mówił po 0:1 w Bielsku-Białej trener krakowian, Sławomir Peszko. – Wydaje mi się, że w pierwszej połowie byliśmy za mało aktywni. Straciliśmy bramkę po tak zwanym otwarciu, które trenujemy i tak naprawdę sprowokowaliśmy stuprocentową sytuację do strzelenia gola (stratę zanotował Rafał Pietrzak - przyp. red.). Później wkradło się trochę nerwowości i brak pewności w to, co robimy. W drugiej połowie wydawało się, że zaczęliśmy tworzyć okazje i w końcu strzelimy gola, że wymienię sytuację Chumy, strzał obok bramki Sandovala czy obronione przez bramkarza uderzenie Danielaka. Dużo widziałbym pozytywów w naszej grze, ale było też wiele negatywów. Wynik rozczarował i myślę, że ci zawodnicy, którzy poczuli się zbyt pewnie, w tygodniu będą musieli zostać utemperowani – zapowiedział trener beniaminka.
Wyszli wysoką obroną
– To był dla nas mecz, który bardzo chcieliśmy wygrać. Złość czy wręcz wściekłość po ostatnim spotkaniu „wyładowana” została na Wieczystej – nie ukrywał trener Krzysztof Brede, nawiązując do wyjazdowej przegranej (1:2) z Wisłą Puławy. Szkoleniowiec bielszczan mówił także o planie, jaki nakreślił zawodnikom na mecz z faworytem rozgrywek. – Zastanawialiśmy się, jak zagrać z Wieczystą. Czy oddać jej pole i nastawić się na kontrataki, czy może podejść do niej inaczej. Uznaliśmy, że za dużo czasu poświęcamy na aktywną obronę i powiedzieliśmy sobie, że nie możemy się bać rywali. Postawiliśmy więc na wysoką obronę, góralski charakter, by kibice widzieli pracę naszych piłkarzy. Bardzo się cieszę, że będąc w wysokiej obronie, odebraliśmy piłkę przeciwnikom. Na treningach pokazywaliśmy zawodnikom, jak mają przeskakiwać w obronie, żeby zmusić rywali do błędów. Takie było nasze założenie, bo Wieczysta w każdym meczu myli się przy rozegraniu, bo nie chce grać szybkim podaniem do przodu, tylko krótko. To jest zespół z niewiarygodną jakością, ale pokazaliśmy determinację i wolę walki o każdy centymetr boiska. Na pewno mieliśmy też szczęście, które nazywało się Konrad Forenc – zwracał uwagę trener Brede, chwaląc jednocześnie bramkarza.
Pauza młodzieżowca
Zwycięstwo zostało jednak okupione pewnymi stratami. W niedzielnym spotkaniu 4. żółtą kartkę w tym sezonie zobaczył Michał Willmann. To spory problem dla bielskiego sztabu, bo 20-latek jest etatowym młodzieżowcem, wybiegający w wyjściowym składzie we wszystkich spotkaniach. Wątpliwe, by w niedzielnym meczu z Chojniczanką jego miejsce na boku obrony zajął 19-letni Dawid Ściuk, który nie zadebiutował jeszcze na szczeblu centralnym i najpewniej miejsce Willmanna zajmie ktoś z dwójki Mateusz Ziółkowski – Jan Majsterek. W tej sytuacji dwóch młodzieżowców zobaczymy w linii pomocy, gdzie obok grającego w środku pola Radosława Zająca szansę na powrót do łask otrzyma sprowadzony latem Bartosz Florek, który rozpoczął sezon w podstawowym składzie, ale kilkukrotnie zawiódł oczekiwania trenera. Mniej realną opcją wydaje się Bartosz Bieroński lub Bartosz Martosz. Warto dodać, że w treningu z zespołem po kontuzji kolana jest już Paweł Tomczyk, co zwiększa pole manewru w ataku.
(gru)