Jean Franco Sarmiento długo czekał na swojego pierwszego gola w barwach Odry. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus


Wy to potraficie!

Trener opolan Adam Nocoń znowu może być dumny ze swoich podopiecznych.


ODRA OPOLE

Po wygranym 3:1 wyjazdowym meczu 5. kolejki z Wisłą Kraków Odra Opole znalazła się na fali. Zanotowała w sumie 9 spotkań z rzędu bez porażki i dzięki 6 zwycięstwom oraz 3 remisom stała się rewelacją rundy jesiennej, zajmując miejsce w fotelu lidera. Od 13. kolejki coś się jednak w grze drużyny Adama Noconia zacięło. Na finiszu ubiegłorocznych rozgrywek opolanie w 7 potyczkach zdobyli tylko 4 punkty, a w 7 wiosennych kolejkach dorzucili 6 „oczek” i znaleźli się poza strefą barażową. W minioną niedzielę Odra, tak jak 18 sierpnia pod Wawelem, wypłynęła rwącym nurtem w Katowicach. Zwycięstwo 3:1 z GKS-em Katowice od razu rozbudziło nadzieje kibiców niebiesko-czerwonych na powtórkę ze zmagań jesienią. – Patrzcie, jak wy potraficie grać w piłkę – mówił swoim zawodnikom trener Odry, bijąc brawo za katowicki występ. – Ja wam tego nie wmawiam, bo wy to potraficie!

Więcej ciosów

Sami zawodnicy też byli wyraźnie podbudowani zarówno wynikiem, jak i swoją grą. - Każda seria kiedyś się kończy – podkreślił kapitan Odry Mateusz Kamiński, który w „GieKSie” spędził 11 sezonów, nim w 2019 roku odnalazł swoją piłkarską przystań w Opolu. – Mieliśmy złą serię, a katowiczanie byli na fali. Mimo to przyjechaliśmy na Bukową z wiarą w zwycięstwo i się udało, bo zrealizowaliśmy cel. Mecz był wyrównany. Obydwie drużyny miały swoje sytuacje, ale zadaliśmy więcej decydujących ciosów. Druga bramka padła po ładnej akcji, a trzecia po zagraniu za linię obrony. Wykorzystaliśmy swoje okazje, do tego umiejętnie się broniliśmy. Utrzymywaliśmy piłkę do końca i wywieźliśmy z bardzo trudnego terenu 3 punkty.

Na ostatnie pół godziny

Najbardziej cieszyli się z nich zdobywcy bramek. Dla pozyskanego przed tym sezonem z Dukli Praga Jirziego Pirocha, który miesiąc temu w zremisowanym 2:2 meczu z Arką także otworzył wynik, było to drugie trafienie w barwach Odry. Jednak Vittorio Continella i Jean Franco Sarmiento pierwszy raz wpisali się na opolską listę strzelców. Włoch, który w zespole Odry jest od stycznia, ale borykał się z problemami zdrowotnymi, ma dopiero za sobą 4 występy. W sumie zagrał w opolskim zespole 115 minut. Natomiast Kolumbijczyk wypożyczony w lipcu z Radomiaka w 14. występie otworzył swoje opolskie konto strzeleckie. Obaj weszli na boisko na ostatnie pół godziny gry, tuż po wyrównującym golu strzelonym przez katowiczan. W szatni po meczu debiutowali w roli „wodzirejów”, wznosząc okrzyki: „Kto wygrał mecz?”. Szybko opanowali te trzy polskie słowa!

Dużo oddechu

- Bramka w kluczowym momencie Continelli na 2:1 była bardzo ważna, bo mecz się nam ewidentnie wymykał – powiedział szkoleniowiec opolan. – Już w przerwie myślałem, żeby jakoś zareagować i po wyrównującym trafieniu katowiczan dokonałem roszad. Tymi zmianami wygraliśmy mecz. To, co mi się podobało w mojej drużynie po tych zmianach, to szybka odpowiedź. Gdybyśmy nie odpowiedzieli, mielibyśmy wielkie problemy. Trafienie na 3:1 Sarmiento dało nam dużo oddechu i już do końca graliśmy spokojnie i dobrze. Te zmiany były właśnie po to. Gdy weszli Continella i Sarmiento, to Czaplińskiego cofnąłem na pozycję numer „10”, bo tam wykonuje świetną robotę.

Odwrócimy kartę

- Szybki i dynamiczny Kolumbijczyk wykorzystał podanie za linię obrony i ten gol „zabił mecz”. Mam nadzieję, że to zwycięstwo pozwoli nam wrócić na punktową ścieżkę, bo już wcześniej widzieliśmy takie symptomy. Bardzo dobry mecz z Arką, gdy straciliśmy przypadkowego gola na 2:2 oraz pogoń za wynikiem z Lechią Gdańsk, gdzie Galan nie strzelił karnego w ostatniej sekundzie doliczonego czasu gry i przegraliśmy 1:2. Te spotkania świadczyły o tym, że zaczęliśmy grać lepiej. Także druga połowa z Miedzią była dobra w naszym wykonaniu i to były zapowiedzi tego, że odwrócimy kartę. To zwycięstwo było bardzo potrzebne zawodnikom i mam nadzieję, że uwierzyli, że mogą wrócić do walki o miejsce w czołówce. Czy tak będzie? Zobaczymy – podkreślił Adam Nocoń.

Jerzy Dusik