Wszystko zdarzyć się może...
Linus Lundin w tym play offie zaliczył już dwa czyste konta, a w finale powinien być ważną postacią zespołu z Oświęcimia. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus.pl
Wszystko zdarzyć się może...
Dzisiaj pierwsza odsłona finiszu ligowego sezonu. „Satelita” będzie pękał w szwach.
Dwadzieścia lat i wystarczy - mówią najwierniejsi fani zespołu z Oświęcimia, który po ostatni tytuł sięgnął w 2000 r. A może GieKSa sięgnie po trzecie złoto z rzędu? O tym są przekonani kibice z Katowic. Finał pomiędzy GKS-em Katowice i z Re-Plastem Unią Oświęcim zapowiada się nader atrakcyjnie, a jak twierdzą eksperci, potrwa znacznie dłużej niż poprzedni dwa lata temu. Wówczas GKS zwyciężył zaledwie w czterech meczach, co było sporą niespodzianką.
Pod kontrolą trenera
- Gdy już jesteśmy w finale, to chciałoby się więcej - śmieje się dyrektor sportowy sekcji, Roch Bogłowski, jeden z konstruktorów obecnej kadry GKS-u. - Apetyty rosną w miarę jedzenia. a trzecie złoto z rzędu byłoby niezwykłym osiągnięciem. Skład finału nie jest zaskoczeniem, gdyż spotykają się dwie najlepsze drużyny sezonu regularnego. To nie jest więc dzieło przypadku! O stronę fizyczną i mentalną naszego zespołu jestem spokojny, bo trener Jacek Płachta ma wypróbowane metody, by optymalnie i pod każdym względem przygotować zespół. Składy są porównywalne, a mamy tę przewagę, że ewentualnie ostatni mecz odbędzie się w „Satelicie”.
W play offie znów z dobrej strony pokazuje się pierwszy atak, w którym Grzegorz Pasiut odgrywa wiodącą rolę. Prowadzi w punktacji kanadyjskiej, ale przede wszystkim dobro zespołu przedkłada nad popisy indywidualne.
- Istotnie - pierwszy atak znów odgrywa wiodącą rolę, pozostaje tylko cieszyć się z jego mocy - dodaje szef sekcji hokejowej. - Najważniejsze, że wszystkie akcenty są u nas odpowiednio rozłożone.
Świąteczna gala
Jakub Wanacki, 33-letni obrońca GKS-u, już po ósmy wystąpi w finale, a trzy razy wznosił puchar po zdobyciu mistrzostwa (GKS Tychy 2015 i GKS Katowice 2022 i 2023).
- Dla mnie, i pewnie dla kolegów, gra w play offie, a zwłaszcza w finale, to świąteczny czas - podkreśla doświadczony defensor. - Doskonale zdajemy sobie sprawę, że mamy szansę po raz trzeci z rzędu sięgnąć po złoto. Po wygraniu serii z Jastrzębiem mieliśmy trochę czasu dla siebie, ale też już przygotowywaliśmy się do decydujących potyczek. Nie będę zbyt oryginalny, gdy powiem, że o rozstrzygnięciach będą decydowały detale. Trzeba być skoncentrowanym i czyhać na potknięcie rywala. Jeden wygrany bulik czy jedna ofensywna kombinacja zespołu mogą zadecydować o wyniku. Dwa lata temu graliśmy w finale, ale nie ma sensu porównywanie tych wydarzeń, bo przecież w drużynie wiele się pozmieniało. Zrobiliśmy wszystko, by jak najlepiej być przygotowanym do tej konfrontacji.
Nagrodzona dojrzałość
Hokeiści z Oświęcimia w półfinałowej konfrontacji z GKS-em Tychy wykazali się dojrzałością i pewnie awansowali do finału. Gol Krystiana Dziubińskiego w Tychach miał kluczowe znaczenie dla tej rywalizacji.
- Rzeczywiście, w meczach z Tychami niczego nam nie brakowało i zasłużenie awansowaliśmy - mówi drugi trener Unii, Krzysztof Majkowski. - Mieliśmy tygodniową przerwę i chyba była ona dla nas trochę niefortunna. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, że finaliści zostaną wyłonieni już po pięciu meczach. Jak przebiegać będą finały? Nie ma jednego elementu, który może zadecydować o zwycięstwie. Liczyć się będzie solidna gra, a szanse obu zespołów oceniam jako równe.
Trenerzy Unii zaimponowali odwagą, bowiem w pierwszym meczu półfinału Andrij Denyskin faulami osłabiał zespół, dlatego w kolejnym został odsunięty od składu. Jego miejsce zajął Kamil Sadłocha, dzięki czemu pierwsza formacja zyskała na jakości. Ukrainiec powrócił później do drużyny, ale znalazł się w trzeciej formacji. I wyciągnął właściwe wnioski.
- Czasami tak bywa, że trzeba szybko reagować, by poprawić grę zespołu - dodaje trener Majkowski. - To prawda, że Kamil Sadłocha zaprezentował się więcej niż dobrze i wykorzystał swoją szansę. On zalicza udany sezon, miał tylko drobny dołek, gdy wracał po chorobie. Liczymy, że on i jego koledzy wniosą się wyżyny swoich umiejętności.
Sebastian Kowalówka, 37-letni napastnik, w swojej kolekcji ma 9 medali mistrzostw Polski, w tym trzy złote, ale zdobyte z Comarch Cracovią. Nie ukrywa, że na finiszu swojej bogatej kariery chciałby zdobyć złoto z macierzystym klubem. - W tym sezonie już kilka razy mieliśmy okazję pokonać naszego rywala - podkreśla wychowanek Unii. - Jesteśmy przygotowani i chcielibyśmy po latach znów zdobyć złoto dla naszego klubu i miasta.
W cieniu finału będzie rozgrywana rywalizacja o brązowy medal pomiędzy GKS-em Tychy i JKH GKS-em Jastrzębie.
Włodzimierz Sowiński
TAURON HOKEJ LIGA
Finał
Wtorek, 2 kwietnia
KATOWICE, 18.30: GKS – Re-Plast Unia Oświęcim
O 3. miejsce
TYCHY, 18.00: GKS – JKH GKS Jastrzębie
Środa, 3 kwietnia
Finał
KATOWICE, 18.30: GKS - Re-Plast Unia Oświęcim