Sport

Wszystko za mało

Mimo trzech meczów bez porażki, powodów do zadowolenia nie widać.

Piłkarze Odry (niebieskie stroje) przyjadą teraz do Chorzowa. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

ODRA OPOLE

Na półmetku sezonu „Oderka” plasuje się na 13. pozycji, mając 15 punktów. Ten dorobek po wyjazdowym meczu z Chrobrym Głogów, zremisowanym przez opolan 1:1, trzeba rozbić na dwie części.

Prezes broni

Pierwszą stanowi okres pracy trenera Radosława Sobolewskiego, który w 10 spotkaniach zdobył tylko osiem punktów (bilans bramkowy 9:20), co sprawiło, że czerwono-niebiescy znaleźli się w strefie spadkowej. W drugiej części, pod wodzą Jarosława Skrobacza, zespół ze stolicy polskiej piosenki w siedmiu występach ugrał siedem punktów (bilans goli 5:12) i wspiął się po ligowej drabince o dwie pozycje. Do tego dodajmy fakt, że w trzech ostatnich meczach opolanie okazali się niepokonani i stracili zaledwie jednego gola. Tymczasem powodów do zadowolenia… ciągle nie widać. Było to wyraźnie słychać w głosie szkoleniowca opolan na konferencji prasowej po meczu w Głogowie.

– Trudno ocenić mi ten mecz – powiedział trener Odry. – Wynik jest, jaki jest – remis. Na pewno chcieliśmy pokusić się o trzy punkty, ale oceniając naszą grę, myślę, że zrobiliśmy za mało, żeby to spotkanie wygrać. Na pewno brakowało nam większego zdecydowania, szczególnie w polu karnym przeciwnika. Spóźnione decyzje, żeby zakończyć akcje strzałem czy wcześniejszym dośrodkowaniem, powodowały, że nie potrafiliśmy stworzyć takiego zagrożenia, które pozwoliłoby nam pokusić się o zwycięską bramkę. Ten punkt przyjmujemy z mieszanymi uczuciami – przyznał trener Skrobacz.

O tym, że mecz w Głogowie był wyrównany, świadczą statystyki. Opolanie mieli 53 procent posiadania piłki. Obydwie drużyny oddały po 11 strzałów, z których głogowianie odnotowali cztery celne, a zawodnicy Odry trzy i także w rubryce rzutów rożnych Chrobry okazał się lepszy (6:4). Na te wszystkie dane trzeba jednak popatrzeć przez pryzmat boiskowy.

– Trener Jarosław Skrobacz już na początku miał problemy kadrowe – przypomniał prezes Odry, Tomasz Lisiński. – Liczba zawodników, którzy są niedysponowani, mają urazy czy kontuzje, także długoterminowe – nawet półroczne, jak choćby Mateusz Spychała, Din Sula czy Adrian Łyszczarz – powoduje, że rywalizacja w naszym zespole maleje, a okienko transferowe jest zamknięte, więc ściągnięcie zawodników nie wchodzi jeszcze w rachubę.

Odżyją wspomnienia 

– Wejście trenera na pewno nie było łatwe, ale widać, że złapał dobry kontakt z drużyną. Myślę, że z każdym treningiem, z każdym meczem zespół wygląda coraz pewniej. A kiedy kontuzje, urazy i problemy kadrowe przestaną nas aż tak mocno absorbować, to drużyna będzie rosła w siłę. Ale teraz jesteśmy w takim momencie, że musimy jak najwięcej punktów nazbierać do zimy i przed każdym meczem wierzymy, że uda się osiągnąć korzystny rezultat – dodał prezes Odry.

W Głogowie spotkanie zakończyło się remisem 1:1, ale to już historia, a przed Odrą piątkowy mecz na Stadionie Śląskim, na który Jarosław Skrobacz wraca jako były trener chorzowian, z którymi przeszedł drogę od II ligi do ekstraklasy. Na pewno odżyją wspomnienia, ale przede wszystkim liczyć się będzie jak najkorzystniejszy rezultat dla drużyny, którą 57-letni szkoleniowiec w tej chwili prowadzi. Z nią – od popołudniowego poniedziałkowego treningu – zaczął „akcję Chorzów” i na przedpołudniowych zajęciach od wtorku do czwartku chce przygotować taką dyspozycję, żeby Odra zatrzymała Ruch.         

Jerzy Dusik