Sport

Wszystkiego z głowy nie wyrzuci

Przez 9 sezonów strzegł bramki Orlenu Wisły Płock, a od blisko dwóch miesięcy jest zawodnikiem jej największego rywala. Adam Morawski z Industrią Kielce celuje w złoty medal.

Adam Morawski ma jeszcze sporo do zrobienia... Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus

Szok i niedowierzanie przemknęły przez wczesną wiosną na wieść o tym, że kojarzony głównie z płockim klubem Adam Morawski od najbliższego sezonu bronić będzie barw Industrii Kielce. W największym szoku byli oczywiście fani Nafciarzy, którzy natychmiast uruchomili lawinę hejtu, zasypując nią swojego byłego ulubieńca.

Spełnione marzenie

Zdrajcą określili zawodnika darzonego wcześniej olbrzymim szacunkiem, mającego za sobą 9 długich sezonów (2013-22) - z przerwą na roczne wypożyczenie do Pogoni Szczecin - w bluzie ich ukochanego klubu. W głowach im się nie mieściło, jak „ich człowiek” może pomyśleć o przeprowadzce do największego wroga, a co dopiero podpisać z nim kontrakt. Na szczęście nie trwało to długo; kibicom Wisły najwyraźniej przyszło przywyknąć do decyzji 31-latka rodem z Ciechanowa, który żegnał się z nimi przed trzema laty. - Wymarzyłem sobie takie zakończenie występów w Płocku. Jestem dumny z chłopaków, z naszej ciężkiej pracy. Nie tylko w tym sezonie, bo wielu z nas walczyło dla Wisły przez wiele lat. To był mój dziewiąty sezon tutaj... Jestem też dumny z siebie. Tyle ile potu zostawiłem na parkiecie - nie tylko w meczach Pucharu Polski, ale też w Superlidze czy europejskich pucharach - wiem tylko ja. Cieszę się, że mogę przywieźć ten puchar do Płocka. To było moje marzenie, odkąd trafiłem do Wisły - mówił wyraźnie wzruszony „Loczek” po zwycięstwie 34:27 w finale Pucharu Polski z Industrią Kielce w Tarnowie. Dla płocczan, za których wtedy Morawski dałby się pokroić, było to pierwsze trofeum od 2011 roku, kiedy sięgnęli po mistrzostwo Polski i pierwszy Puchar Polski od 14 lat.

Cenne doświadczenie

Mówiąc te słowa reprezentacyjny golkiper był już pewny wyjazdu do Niemiec, konkretnie do MT Melsungen, gdzie spędził trzy sezony. W pierwszym uplasował się na 9. miejscu, w drugim na 5., co dało przepustkę do Ligi Europejskiej, a w zakończonym sięgnął po brązowy medal, choć niemal do końca zmagań jego zespół był liderem. Porażka (29:37) z Fuechse Berlin i remis (26:26) z TBV Legmo w przedostatniej kolejce spowodowały, że ekipa Morawskiego została wyprzedzona przez wspomniane Lisy oraz SC Magdeburg. Gdy wraz z zespołem walczył o mistrzostwo Bundesligi, wiedział już, że od 1 lipca będzie zawodnikiem Industrii Kielce. - To było moje marzenie grać w najsilniejszej lidze świata. Wiele się tam nauczyłem, nabrałem doświadczenia - podsumował okres występów za zachodnią granicą, ale musiał się pogodzić z tym, że numerem 1 w bramce Melsungen był Czarnogórzec Nebojsa Simić. Morawski tylko przez skromność nie wspomniał, iż kiedy dostawał szansę, to spisywał się dobrze, bardzo dobrze lub wybitnie, czego dowodem było 20 interwencji w spotkaniach z THW Kiel i Rhein-Neckar Loewen. Potwierdzeniem świetnej dyspozycji był wyjazdowy mecz eliminacji Euro 2026 z Rumunią, w którym zanotował 38-procentową skuteczność, przyczyniając się do zwycięstwa 28:27 i - jak się w ostatecznym rozrachunku okazało - awansu na styczniowo-lutowy turniej w Skandynawii; Biało-czerwoni zajęli 2. miejsce w grupie, ustępując Portugalczykom, a wyprzedzając wspomnianych Rumunów i Izraelczyków.

Długie wahania

Nie było tak, że Adam Morawski decyzję o związaniu się z 20-krotnym mistrzem Polski podjął natychmiast. - To było bardzo trudne, najtrudniejsze w karierze. Długo się wahałem. Nim powiedziałem tak, analizowałem wszystkie za i przeciw. Jako człowiek chciałbym, by każdy był szczęśliwy, ale jako sportowiec wiem, że to niemożliwe. W sporcie jeden wygrywa, a drugi przegrywa. Tak samo jest z kibicami. Jedni się cieszą, drudzy są źli. Nie da się tego pogodzić - mówił pod koniec marca w rozmowie z TVP Sport. - Wiem, że zabrzmi to egoistycznie, ale przy podejmowaniu decyzji myślałem tylko i wyłącznie o sobie. Wciąż mam duże ambicje. Zależało mi na tym, aby grać na najwyższym poziomie, aby znów poczuć smak Ligi Mistrzów. W Kielcach będę miał na to szansę. Zdaję sobie sprawę, że moja decyzja może niektórych boleć, ale - proszę wybaczyć - to moje życie i moja kariera.

Nowy etap

W podobnym tonie wypowiadał się po pierwszych treningach z Industrią. - Jestem gotowy oddać dla niej całe serce. Jestem szczęśliwy, że znalazłem się w tym miejscu i mogę reprezentować nowe barwy. Zrobię wszystko, aby dać szczęście kibicom i całej drużynie - obwieścił zawodnik, nawiązując też do pobytu w klubie, który do niedawna określał swoim domem... - Kiedy grasz w jakiejś drużynie przez tyle lat i masz z nią wiele wspomnień, to nie możesz nagle wyrzucić wszystkiego z głowy. To było miejsce, w którym się rozwijałem, mam wiele momentów, za które jestem wdzięczny klubowi z Płocka. Tamten etap mam już jednak za sobą, kolejny otwieram w Kielcach i jestem bardzo podekscytowany. Chcę napisać nową historię - zapewnił Morawski. - Jest świadomy, w jakim klubie spędzi trzy najbliższe sezony. - To zespół z ogromnymi aspiracjami. Moim marzeniem - myślę, że kolegów też - jest zdobycie mistrzostwa Polski, bo jeszcze do nie mam w kolekcji. Czeka nas też rywalizacja w Lidze Mistrzów, czego nie mogę się doczekać. Atmosfera w Hali Legionów jest fenomenalna, czego będę mógł doświadczyć - podkreślił „Loczek”, który o miejsce w bramce będzie rywalizował ze Słoweńcem Klemenem Ferlinem i Bośniakiem Bekirem Cordaliją. - Dobra postawa chłopaków będzie mnie napędzała. Mimo że skończyłem 30 lat, nadal jestem bardzo ambitny - dodał Adam Morawski.

Marek Hajkowski

CZY WIESZ, ŻE...

Adam Morawski nie jest w Kielcach jedynym zawodnikiem z płockim „rodowodem”. Barw obu klubów bronili m.in.: Sławomir Szmal, Mariusz Jurasik, Piotr Chrapkowski, Mariusz Jurkiewicz, Tomasz Gębala, Paweł Paczkowski, Marin Sego, Marek Witkowski, Artur Niedzielski, Tomasz Paluch i Witalij Nat.