Wszyscy muszą gonić
SZLAGIER KOLEJKI
Patrząc na terminarz 17. kolejki, trudno znaleźć ciekawszy mecz od tego w Szczecinie. Pogoń podejmie mistrza, Jagiellonię, testując po raz kolejny jej biegłość w łączeniu ligi z pucharami. Spotkanie to na papierze jest gwarantem jakości, a oprócz tego – gwarantem wielkiego wpływu na tabelę. Nieważne, kto zgubi punkty, ale mocno skomplikuje swoją sytuację. Pogoń może zsunąć się nawet o trzy lokaty, z kolei „Jaga” ryzykuje utratą fotela wicelidera i – co poważniejsze – zwiększeniem dystansu do liderującego Lecha. Obie drużyny zmierzą się jednak w komfortowych okolicznościach, jeśli weźmie się pod uwagę miejsce rozgrywania meczu. „Portowcy” zdecydowanie pewniej czują się u siebie, zaś „Duma Podlasia” znacznie lepiej niż w poprzednim sezonie punktuje na wyjeździe. Należy jednak podkreślić, że białostoczanie nie wygrali w Szczecinie w sześciu poprzednich starciach, ledwie jedno remisując! Wagi tego meczu są świadome także władze ligi, stąd do jego sędziowania wyznaczono najsławniejszego polskiego arbitra, czyli rzecz jasna Szymona Marciniaka.
Co też zwraca uwagę, to styl preferowany przez oba te zespoły. I jedni, i drudzy lubią grać ofensywnie i jak twierdzi na łamach „Gazety Szczecińskiej” były piłkarz i trener Pogoni, dziś 76-letni Jerzy Jatczak, w tym spotkaniu powinno to być widać. – Będą szukać sytuacji, będą padały bramki. Spodziewam się naprawdę ciekawego meczu, na odpowiednim poziomie. Pogoń przy swoim zwycięstwie zmniejszy punktowe straty do wyprzedzających ją zespołów, więc też ma dodatkową motywację. Spodziewam się, że czołówka ekstraklasy jeszcze się zacieśni, ale to dobrze. 28 punktów Pogoni po pierwszej rundzie to byłby naprawdę dobry wynik – ocenił były szkoleniowiec. Jerzy Jatczak zaapelował jednocześnie, że kluczem do sukcesu będzie dla „Portowców” szczelna defensywa. Będzie to o tyle łatwe, że w Szczecinie Pogoń straciła tylko jedną czwartą wszystkich swoich bramek.
Piotr Tubacki