Wszedł i strzelił
Po trzech meczach bez wygranej zespół z Sosnowca zainkasował komplet punktów.
Śliwa mógł, a nawet powinien wpisać się na listę strzelców tuż po rozpoczęciu II połowy, lecz - będąc tuż przed bramką - trafił w poprzeczkę. Jakim cudem? To pewnie wie tylko on sam. To była najlepsza okazja przyjezdnych i wkrótce się zemściła. Spryt Zalewskiego przy szybkim wyrzucie z autu, błysk Bilińskiego, który przyjął piłkę na pierś, „związał” dwóch rywali i wyłożył ją Bartoszowi Snopczyńskiemu sprawiły, że wprowadzony 180 sekundwcześniej zawodnik precyzyjnie uderzył z 12 metrów, wzbudzając euforię na trybunach.
Goście próbowali wyrównać, ale nie byli w stanie pokonać Kacpra Siuty. Duża w tym zasługa środkowych obrońców, na których ostatnio narzekano. Najpierw udanie interweniował Andrzej Niewulis, a w ostatniej akcji piłkę zmierzającą do bramki zastopował Grzegorz Janiszewski. Gospodarze po zdobyciu gola skupili się na utrzymaniu korzystnego wyniku. Poza uderzeniami świetnie dysponowanego Joela Valencii, Łukasza Uchnasta czy Piotra Marcińca z dystansu próżno było szukać szans bramkowych.
GŁOS TRENERÓW
Dawid PĘDZIAŁEK: - Wynik jest dla nas niezadowalający, bo nie czuliśmy się zespołem słabszym, a wręcz przeciwnie. Odczucia odczuciami, a na koniec najważniejszy jest wynik. Czegoś nam brakuje jako drużynie. Tak jak ostatnio z Chojniczanką, gola straciliśmy po błędzie indywidualnym. Wierzę jednak w tę drużynę oraz w to, że za chwilę karta się odwróci i zaczniemy regularnie punktować. Stać nas na to.
Marek SAGANOWSKI: - Był to dla nas bardzo ważny mecz, bo w trzech poprzednich zdobyliśmy tylko punkt. Było widać presję z tego powodu, dlatego bardzo się cieszę, że moi zawodnicy ją udźwignęli. To nasz drugi mecz bez straty gola, co świadczy, że idziemy w dobrym kierunku.
Krzysztof Polaczkiewicz