Wstydliwe notowania
Wicemistrz Polski osiadł na samym dnie tabeli PKO BP Ekstraklasy i szybko się stamtąd nie wygrzebie.
ŚLĄSK WROCŁAW
Sztab szkoleniowy i sami piłkarze drużyny z Oporowskiej wiązali ogromne nadzieje z niedzielnym meczem z Cracovią. To miał być punkt zwrotny dla nich, pierwsze zwycięstwo w bieżących rozgrywkach i rozpoczęcie marszu w górę ligowej tabeli. Wrocławianie jednak przeoczyli jeden drobny fakt - ich ostatni przeciwnik we wcześniejszych pięciu pojedynkach na obcych boiskach odniósł cztery zwycięstwa i tylko raz poległ.
Miłe złego początki
Spotkanie z „Pasami” nie mogło lepiej się ułożyć dla piłkarzy Śląska. Po golach Simeona Petrowa i Tommaso Guercio w 8 minucie mieli już dwubramkową zaliczkę. Potem jednak czar prysł i podopieczni trenera Jacka Magiery zeszli z boiska pokonani, tracąc cztery gole. - Jest to trudne do wytłumaczenia - przyznał po zakończeniu spotkania szkoleniowiec wrocławian. - Mieliśmy świetny początek, ale po utracie gola z rzutu karnego straciliśmy pewność siebie, pewność wychodzenia z pressingu. Wtedy Cracovia złapała wiatr w żagle. Kopnięcie piłki na połowę przeciwnika powodowało, że goście odzyskiwali piłkę. W przerwie rozmawialiśmy na ten temat, ale szybko stracony gol po przerwie znów spowodował u nas spadek pewności siebie. Przy wyniku 2:1, 2:2, mieliśmy zbyt mało zawodników, którzy chcieliby wziąć na siebie odpowiedzialność za grę. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy, będzie czas na wyczyszczenie głowy i powrót do treningu za 2-3 dni w pełnej gotowości do podjęcia wyzwania, rywalizacji i walki.
Odpiera zarzuty
W 16 minucie na boisku pojawił się rumuński pomocnik Tudor Baluta, który zastąpił kontuzjowanego Marcina Cebulę. Wielu komentatorów jest zdania, że nie wniósł on wiele do gry swojego zespołu. Szkoleniowiec odpiera te zarzuty. - Nie zgodzę się, że zmiana Baluty nie była dobra - powiedział Jacek Magiera. - Z góry mecz może wyglądać inaczej niż przy linii bocznej, dlatego nie chcę teraz zbyt dużo mówić. Tudor miał za zadanie piłkę utrzymać, dogrywać. Z jakim skutkiem mu to wyszło, będziemy dopiero analizować. Teraz, już po meczu, ponownie dałbym szansę Tudorowi - dodał.
Pierwsza zmiana była wymuszoną kontuzją Cebuli. Aleks Petkow musiał zejść z boiska, zmianą Musiolika i Jaspera staraliśmy się wprowadzić świeżą krew w grze do przodu. Takiego bodźca i szaleństwa chcieliśmy, ale nie dali go ani Sylvester, ani Sebastian. Jakub Świerczok nie jest dziś gotowy, aby grać 90 minut. Ortiz wszedł w bardzo trudnym momencie. Możemy mieć dużo uwag, powiem mu w szatni to, co widziałem. Jestem odpowiedzialny za zespół. Moją rolą jest doprowadzenie do tego, żeby drużyna grała nawet lepiej, niż potrafi.
Spełnił założenie
W poprzednim sezonie Tommaso Guercio rozegrał w PKO BP Ekstraklasie tylko cztery mecze. W bieżących rozgrywkach 19-letni obrońca wystąpił we wszystkich potyczkach ligowych! Mało tego, już trzy razy wpisał się na listę zdobywców bramek. - Zaczęliśmy bardzo dobrze, pokazaliśmy, że potrafimy zagrać lepiej, niestety trwało to za krótko - powiedział wychowanek Interu Mediolan. - Musimy pozostać na tej drodze, ale oczywiście zmieniając wynik i kończąc mecz zwycięstwem. W treningu wyglądamy naprawdę dobrze. Będziemy starali się wyjść z tej sytuacji. Naszym jedynym celem jest powrót po przerwie reprezentacyjnej z wygraną. Cieszę się, że zdobyłem bramkę, bo jednym z moich celów było strzelenie trzeciego gola dla Śląska. Jestem bardzo usatysfakcjonowany, że udało mi się spełnić to założenie.
Młodszemu koledze wtórował Tudor Baluta. - Dobrze weszliśmy w mecz, szybko strzeliliśmy dwie bramki - powiedział Rumun. - To bardzo rozczarowujące, że potem pozwoliliśmy sobie strzelić cztery. Wiemy, jaka jest sytuacja i sobie jej nie ułatwiliśmy. Musimy jednak zapomnieć o tym meczu i wracać do pracy. Chcemy zacząć wygrywać, bardzo nam na tym zależy. Stać nas na to, bo widzę, że nie jesteśmy słabą drużyną. Trudno znaleźć jeden powód ostatniej porażki. W piłce decydują detale i w niektórych elementach byliśmy gorsi. Musimy mocno pracować, aby to wyeliminować - zaznaczył.
Bogdan Nather