Wróciły demony
Będące w tym sezonie jeszcze bez wygranej rezerwy Zagłębia mogły i powinny rozpocząć mecz od gola. Po wywalczeniu piłki przez Arkadiusza Woźniaka ruszyły z kontrą, w której miały liczebną przewagę. Doświadczony zawodnik zamiast podawać do Marcela Reguły, postanowił sam wykończyć akcję i oddał niecelny strzał. Rekord odpowiedział błyskawicznie za sprawą płaskiego uderzenia z dystansu Jana Ciućki i piłka znalazła się w siatce. Podwyższył Daniel Świderski, który - widząc wysoko wysuniętego Michała Matysa - zdecydował się na strzał z okolicy połowy boiska i po chwili odbierał gratulacje za piękne trafienie. Doświadczony napastnik po raz drugi na listę zdobywców bramek wpisał się jeszcze przed przerwą, gdy wykorzystał błąd w defensywie Zagłębia, z bliska pakując piłkę do siatki. W doliczonym czasie pierwszej połowy świetną okazję na gola mieli gospodarze, ale piłka po strzale z rzutu wolnego Kacpra Terleckiego trafiła w poprzeczkę. Po przerwie w bramce Rekordu doszło do zmiany wymuszona zderzeniem Krzysztofa Żerdki z Woźniakiem. Goście zamiast spokojnie dowieźć zwycięstwo w ciągu 90 minut stracili trzy gole i zapewnili emocjonującą końcówkę. Najpierw w 73 min sytuację sam na sam z Pawłem Florkiem wykorzystał Paweł Kruszelnicki, a 3 minuty kontaktową bramkę zdobył Woźniak. Na 8 minut przed końcem był już remis, do którego strzałem zza pola karnego doprowadził. Jakub Kolan. W końcówce świetnie w bramce Rekordu spisał się Florek, który nogami obronił strzał Mateusz Dziewiatowskiego. Podobnie jak przed tygodniem z Resovią (od 2:0 do 2:3) bielski beniaminek wpuścił z rąk cenną zdobycz.
(gru)