David Juca przypomniał, że ma świetnie ułożoną lewą nogę. Po dwóch jego dośrodkowaniach padły gole ze Zniczem. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Wrócili do żywych

Świetne zmiany Davida Junki i Michała Żyry pozwoliły Wiśle wrócić do meczu w Pruszkowie.

WISŁA KRAKÓW

Ze Zniczem nie po raz pierwszy w tym sezonie, a także w 2024 roku „Biała gwiazda” zaprezentowała dwa oblicza. Katastrofalna postawa w obronie i mało zaskakujące dla rywali ataki przełożyły się na 0:2 do przerwy. Wcześniej zespół bardzo rzadko musiał odrabiać dwie bramki i ani razu nie zrobił tego skutecznie. W Pruszkowie było inaczej m.in. dzięki dwóm rezerwowym, którzy wspomogli drużynę dwoma asystami i golem.

Bardzo ostrożnie

Trener Wisły Albert Rude od kilku tygodni powtarza, że w końcówce sezonu, w którym krakowianie dzielą uwagę pomiędzy I ligą a Pucharem Polski, będzie potrzebny każdy zawodnik. Mało kto się spodziewał, że bohaterami ostatniego, bardzo ważnego starcia będą lewy obrońca i napastnik, którzy mieli problemy zdrowotne i długo nie grali. Gdy w ataku świetnie spisywał się Angel Rodado i wspomagał go Szymon Sobczak, nikt poważnie nie myślał o Żyrze, który wrócił po poważnej kontuzji kolana. Podobnie było z Junką, który rok temu świetnie zaadaptował się w zespole i nowej lidze, ale potem zgasł i co chwilę narzekał na zdrowie. Do formy wrócił po pięciu miesiącach, gdy słabszy okres ma młody Jakub Krzyżanowski. W Pruszkowie Hiszpan nie zagrał od początku, bo po tak długiej przerwie nie jest jeszcze gotowy na 90 minut. – Musimy podchodzić do niego bardzo ostrożnie, dlatego zadecydowaliśmy, że zagra 45 min. Jego wejście z Żyrą skutkowało tym, że zmieniliśmy ustawienie zespołu, by zaatakować na całego. Graliśmy bardzo odważnie, kompaktowo, staraliśmy się zapobiegać kontratakom, ale gdy odbieraliśmy piłkę, to sami próbowaliśmy kontrować. Zależało nam jednak przede wszystkim na tym, żeby mieć dużo ludzi w polu karnym – mówi szkoleniowiec Wisły.

Robić zamęt

Na zmianę ustawienia uwagę zwraca także Michał Żyro. – W pierwszej połowie nie byliśmy najlepiej ustawieni. Za mało nas było w ofensywie. Po przerwie David zaczął grać praktycznie jako skrzydłowy. Dzięki temu, że on grał wyżej, robiliśmy przewagą na boku i to przynosiło efekt – podkreśla.

Dziś jego drużyna zagra kolejny wyjazdowy mecz z zespołem z dołu tabeli – Resovią. – Tu już nawet nie pomoże nam trener, tylko każdy musi wymagać od siebie. Róbmy to tak, jak w drugiej połowie meczu ze Zniczem, wrzucajmy wiele piłek w pole karne, a będą sytuacje. To są takie rzeczy, których brakowało nam na przykład w Głogowie. Trzeba robić cały czas zamęt w polu karnym. To jest w tej lidze klucz do wygrywania – uważa 31-letni zawodnik.

Wiśle będzie łatwiej, jeżeli przestanie tracić gole na wyjazdach. W 14 meczach udało się to zaledwie raz. – Pracujemy, żeby nie tracić bramek, ale jak je traciliśmy za łatwo, tak nadal je tracimy. Dobrze choć tyle, że udaje nam się te mecze odwracać, wygrywać, bo to przecież nie jest taki pierwszy przypadek.

Michał Knura

KIBIC WISŁY PREZYDENTEM

Krakowianie wybrali nowego prezydenta, który po prawie 22 latach zastąpi Jacka Majchrowskiego. W drugiej turze minimalnie lepszy okazał się Aleksander Miszalski, były radny dzielnicowy i miejski, a od 2019 roku poseł Koalicji Obywatelskiej. Uzyskał poparcie 51,4 proc. głosujących, z przewagą 5434 głosów nad Łukaszem Gibałą. Gratulacje 43-latkowi, od lat kibicowi Wisły, złożył prezes klubu Jarosław Królewski. „Liczymy na zdecydowaną zmianę polityki miasta odnośnie krakowskiego sportu, w szczególności – co dla nas najbardziej istotne – w sprawach związanych z „Białą gwiazdą”– napisało z kolei Stowarzyszenie Socios Wisła Kraków, którego członkiem Miszalski jest od pięciu lat.