Wrócił do gry
Kontrakt Michała Żyry z Wisłą wygasa po tym sezonie. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus
Wrócił do gry
Michał Żyro ma nadzieję, że wiosną dołoży swoją cegiełkę do awansu Wisły Kraków.
W ostatnim meczu kontrolnym Wisły z Górnikiem Łęczna debiutował Dejvi Bregu. Był jednak piłkarz, który jeszcze bardziej oczekiwał na ten występ. To Michał Żyro, który z powodu kontuzji kolana w tym sezonie nie ma na koncie ani jednego występu w spotkaniu o stawkę. Liczy, że to się zmieni w najbliższych miesiącach.
Podniesie rywalizację?
6 czerwca 2023 roku dla kibiców Wisły kojarzy się z koszmarem. Tak do dziś wspominany jest półfinał baraży z Puszczą Niepołomice, przegrany na swoim stadionie 1:4. Tego dnia krakowianie definitywnie musieli się pożegnać z marzeniami o szybkim powrocie do ekstraklasy. Michał Żyro ma z tego ciepłego wieczora jeszcze jedno wspomnienie – właśnie wtedy po raz ostatni wybiegł na murawę stadionu Wisły w oficjalnym spotkaniu. Latem zagrał w dwóch sparingach i coraz bardziej zaczął się skarżyć na ból kolana. Po 1. kolejce nowego sezonu trener zapowiadał, że przerwa potrwa trzy tygodnie. Skończyło się na siedmiu miesiącach i operacji. Do gry, na razie towarzyskiej, Żyro wrócił 10 lutego. – Fizycznie czuję się coraz lepiej. Najważniejsze, że kolano reaguje bardzo dobrze i mogę normalnie, w stu procentach, uczestniczyć w treningach i w przyszłych meczach. Było to dla mnie ogromne przeżycie i cieszę się, że jeszcze przed ligą udało się zagrać w sparingu. W końcu jestem w stanie rywalizować i pomóc drużynie w upragnionym awansie – powiedział 31-letni napastnik. Z jego powrotu jest zadowolony trener Albert Rude. – Bardzo intensywnie go obserwowałem i widziałem, jak bardzo, bardzo ciężko pracował i dlatego przede wszystkim cieszę się, że mógł wreszcie zagrać kilka minut. I o to chodzi! Michał jest częścią naszej rodziny i człowiekiem, który swoim zaangażowaniem oraz postawą zachęca innych do postępów. Ma w sobie ducha rywalizacji. To kolejny zawodnik, który może ją podnieść.
Praca nad kontratakami
Żyro trafił do Wisły po spadku z ekstraklasy, przed poprzednim sezonem. Strzelił cztery gole i miał jedną bramkę samobójczą. Nie zawsze był wystawiany w ataku, tylko przesuwany na skrzydło. Rude jest jego trzecim trenerem w obecnym klubie, po Jerzym Brzęczku i Radosławie Sobolewskim. – Jest dużo zmian i pomysłów na grę, które musieliśmy poznać i wdrożyć na obozie. Myślę, że szybko dostosowaliśmy się do nowych zasad i taktyki. Wygląda to obiecująco. Teraz najważniejsze jest to, żeby przełożyć nasze założenia na wygrywanie spotkań w lidze. Z takim nastawieniem – po trzy punkty – jedziemy już w niedzielę do Rzeszowa – zapewnia.
Przed sparingiem z łęcznianami wiślacy mocno pracowali fizycznie, przez cztery dni każdy przebiegł 21 kilometrów. W mikrocyklu treningowym przygotowującym do meczu ze Stalą nie ma już takich „katuszy”, by piłkarze „złapali” świeżość przed walką o punkty. Drużyna we wtorek wróciła do treningów i skupia się na poprawie detali, m.in. kontrataków. Trener chce, by była bardziej agresywna w trzeciej tercji.
(mik)