Patryk Sikora nie mógł uwierzyć w to, jak pięknego gola strzelił Piastowi. Było to jego pierwsze trafienie w ekstraklasie! Fot. Marcin Bulanda/Press Focus

 

Wreszcie to zrobili!

Ruch w końcu zebrał plony swojej dobrej pracy i odniósł pierwszą od lipca wygraną. W derbach Górnego Śląska wyraźnie pokonał Piasta Gliwice.

 

Zarówno trenerzy, jak i piłkarze obydwu stron podkreślali, że gdyby „Niebiescy” dorzucili jeszcze jakieś bramki, nikt nie mógłby mieć o to pretensji. Po Warcie i Jagiellonii Piast był kolejną drużyną, która prezentowała się na tle Ruchu gorzej. Gliwiczanie kilka razy zakotłowali pod chorzowską bramką, ale nie stworzyli zagrożenia z prawdziwego zdarzenia. Nic nie dało zdjęcie w przerwie Patryka Dziczka, którego zastąpił bardziej ofensywny Jorge Felix. Po dobrym występie w Pucharze Polski z Rakowem nic nie zostało. W przedłużonej rundzie jesiennej „Piastunki” straciły najmniej goli w lidze, bo 14 w 18 kolejkach (jeden mecz zaległy), natomiast na wiosnę w 3 spotkaniach (na 4 rozegrane) dały sobie wbijać po 3 bramki!

 

Szczególny gol Dadoka

To, że Ruch mógł mieć więcej trafień, nie jest tylko publicystycznym gadaniem. Na samym początku Juliusz Letniowski trafił w słupek, a jeszcze przy stanie 0:0 rzut karny zmarnował Daniel Szczepan. Napastnik liczył – jak sam mówił – że strzegący gliwickiej bramki Karol Szymański rzuci się bardziej do boku. Golkiper Piasta miał też dużo szczęścia, gdy dobijający Patryk Sikora trafił wprost w niego. Natomiast w drugiej połowie, kiedy wynik brzmiał już 3:0, Robert Dadok strzelił kolejnego gola, lecz ten nie został uznany z powodu wcześniejszego ofsajdu. Zresztą to właśnie były zawodnik Górnika Zabrze był jednym z bohaterów „Niebieskich”. Znakomicie prezentował się na prawej flance, a jego otwierające wynik trafienie było dla niego pierwszym w barwach Ruchu.

 

Wkręcił jak śrubkę

Bramka na 2:0 to popis charakteru Szczepana, który podszedł do drugiej „jedenastki” i tym razem ją wykorzystał. Jak wyliczył portal „Ekstrastats”, po raz ostatni ten, który zmarnował karnego, podszedł w tym samym meczu do kolejnego w 23. kolejce sezonu 21/22 (Karol Angielski w Radomiaku). Warto też podkreślić, że „Szczepek” sam sobie tego karnego wywalczył, kiedy wbiegając w pole karne, został trącony przez Miguela Munoza. Hiszpan zastąpił w przerwie kontuzjowanego Jakuba Czerwińskiego, który jeszcze w pierwszej połowie ucierpiał w starciu... ze Szczepanem.

 

Oczekujcie jednego

Jeśli zaś chodzi o gola na 3:0, to Patryk Sikora sam był w szoku, kiedy piłka po jego uderzeniu „zerwała pajęczynę” w okienku bramki Szymańskiego. Weekend w Chorzowie był więc wyjątkowo udany, a po piłkarzach Ruchu widać było ogromną ulgę, jaką odczuli po wyczekiwanym zwycięstwie. Cieszyli się, jakby awansowali do jakiegoś finału, a nie odnieśli zwykłą (choć dla „Niebieskich” raczej niezwykłą) ligową wygraną. Kiedy zapytaliśmy po meczu Sikorę, czego teraz można spodziewać się po Ruchu w kolejnym meczu ze Stalą Mielec, odpowiedział krótko – 3 punktów.

 


GŁOS TRENERÓW


Aleksandar VUKOVIĆ: - To był nasz bardzo słaby występ i zasłużone zwycięstwo gospodarzy. Byli lepsi we wszystkim. Nie byliśmy sobą, co pozwoliło Ruchowi wygrać. Będziemy analizować to spotkanie i wtedy będziemy mogli powiedzieć więcej. Pierwsze, co się nasuwa, to że pod kątem fizyczności nie dorównaliśmy przeciwnikowi. Nie wykonaliśmy wielu zmian w porównaniu z wtorkowym meczem z Rakowem i okazało się, że zrobiło to dla nas różnicę.

 

Janusz NIEDŹWIEDŹ: - Duże słowa uznania dla zespołu za to, czego dokonał. Poza pierwszymi minutami, kiedy mecz był jeszcze wyrównany i nie tworzyliśmy szans, to kiedy strzeliliśmy gola, chcieliśmy pójść za ciosem. Powiedzieliśmy to też sobie w przerwie. My, trenerzy, chcielibyśmy, aby zawsze tak było, natomiast rzeczywiście zespół czekał na swoje szanse i mogło się skończyć bardziej okazale. Piotr Tubacki

 


217

DNI

czekał Ruch Chorzów na zwycięstwo w ekstraklasie. „Niebiescy” przerwali tym samym swoją rekordową serię 20 gier bez wygranej na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.