Sport

Wrażenie artystyczne

GieKSa nadal ma tylko jedno zwycięstwo na koncie, bo wyprawa do Bełchatowa zakończyła się fiaskiem.

Bartosz Gomułka był liderem GKS-u, ale w kluczowym momencie popelnił dwie pomyłki i w Belchatowie nie doprowadził do tie-breaka. Fot. Marcin Bulanda/PressFcusrowadził do tie

Spore zawirowania towarzyszyły przez kilka dni ekipie z Katowic. Grzegorz Słaby, trener wielce zasłużony dla klubu, decyzją zarządu został odsunięty od drużyny. Jego miejsce zająl najbliższy współpracownik Emil Siewiorek,  jednak drużyna pozostała w dołku - w Bełchatowie przegrała ze Skrą 1:3. A przecież siatkarze z Katowic w tym sezonie prezentują się znacznie lepiej niż na to wskazuje dorobek punktowy oraz ostatnia lokata w tabeli. Słabe to oczywiście pocieszenie, bowiem nie liczy wrażenie artystyczne, lecz punkty. Rzeczywistość mocno skrzeczy, bo w Bełchatowie była okazja, by zdobyć punkty. Skończyło się na jednym wygranym secie. Zespół najwyraźniej ma problem mentalny i potrzebuje wygranej, by nabrać pewności siebie i w końcu odnosić zwycięstwa.

Bartosz Gomułka, utalentowany 22-letni atakujący GKS-u, zdobywca 25 pkt w 4. secie miał wszelkie dane, by doprowadzić do remisu. Przy stanie 22:21 z pola serwisowego posłał piłkę w siatkę, a za chwilę po ataku uderzył ją poza boisko. A nieco wcześniej atakował z wysoką skutecznością (67%) na 33 piłki skończył 21 oraz zaliczył dwa asy i miał trzy pomyłki. W kluczowym momencie nie wytrzymał presji, bo chyba po raz pierwszy znalazł się w takiej sytuacji. Gomułka dopiero w tym sezonie zaczął występować w podstawowym składzie i grać w większym wymiarze czasowym. Szkoda, że nie doprowadził do 5. odsłony, ale pewnie tę potyczkę zapamięta na dłużej.

Trener Siewiorek nie dokonał żadnej rewolucji w wyjściowym składzie, bo specjalnego wyboru nie ma. Za przyjęcie odpowiadali Aymen Bouguerra oraz Jewhenij Kisiluk i dość szybko się okazało, że obaj mają zdecydowanie większe możliwości w ofensywie niż w defensywie. Tunezyjczyk po pierwszej odsłonie został zastąpiony przez Austriaka Aleksandra Bergera, który poprawił przyjęcie, ale i w ataku spisywał się więcej niż poprawnie.

W 1. secie gospodarze rozbili siatkarzy GKS-u zagrywką. Od początku w polu serwisowym podjęli ryzyko, posyłali piłkę z odpowiednią szybkością i precyzyjnie. Zdobyli 6 pkt po asach serwisowych przy zaledwie o jednym błędzie (rywale 2 – 6). Wszystko było pod kontrolą miejscowych, choć nie grali olśniewająco. Jednak serwis zrobił różnice i stąd ich wygrana.

A w kolejnej gra obu zespołów falowała. Skra od początku prowadziła i to nawet pięcioma punktami, ale w końcowych fragmentach zrobiło się bardzo ciekawie. Miała dwie piłki setowe (24:22), ale najpierw Bartosz Krulicki skutecznie zaatakował ze środka siatki, a po chwili Gomułka posłał asa. O wygranej zadecydował Żiga Śtern, który udanie zaatakował i zakończył seta asem serwisowym.

Słowa uznania należą siatkarzom GKS-u. Podjęli walkę i przez cały czas wynik oscylował wokół remisu. Tym razem końcówka należała do gości. Kisieluk wyprowadził zespół na prowadzenie 21:20. Udane ataki Bergera oraz Krulickiego przedzielone blokiem dały wygraną GKS-owi. Potem nastąpiła wspomniana czwarta partia, która też mogła być zapisana po stronie plusów. Skończyło się na wrażeniu artystycznym...

(sow)

◾  PGE GiEK Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:1 (25:20, 26:24, 22:25, 25:22)

BEŁCHATÓW: Łomacz, Kujundzić (17), Lemański (12), Amin (19), Śtern (15), Szalacha (12), Buszek (libero) oraz M. Nowak, Marek (libero), Perić (1), W. Nowak. Trener Gheorghe CRETU.

KATOWICE: Tuaniga (2), Bouguerra (6), Krulicki (9), Gomułka (25), Kisiluk (16), Usowicz (6), Mariański (libero) oraz Gibek, Domagała, Berger (8). Trener Emil SIEWIOREK

Sędziowali: Damian Lic (Żołynia) i Grzegorz Janusz (Jasło). Widzów1432.

Przebieg meczu

I: 10:6, 15:9, 20:16, 25:20.

II: 10:7, 15:11, 20:18, 26:24.

III: 10:9, 15:13, 19:20, 22:25.

IV: 7:10, 15:14, 20:19, 25:22.

Bohater – Grzegorz ŁOMACZ.