Wracaj do sędziego, Myszka!
CZADOBLOG - Paweł Czado
Mecze Ruchu z Polonią mają wspaniałą historię i niebywałe tradycje. Zawsze towarzyszyły im emocje, choć nie zawsze czysto sportowe. Przykładem niech będą zdarzenia sprzed 80 lat, kiedy w czasach powojennych, publika była wyjątkowo rozgorączkowana. Był to akurat pierwszy mecz o punkty między oboma klubami, które rywalizowały wtedy o mistrzostwo śląskiej A klasy, struktury ligowe były dopiero odbudowywane. Zdecydowanie można uznać to spotkanie za najbardziej dramatyczny moment chorzowsko-bytomskiej rywalizacji. Mecz odbył się w październiku 1945 roku, na boisku Kresów w Chorzowie. Na tamto spotkanie przybyła tramwajami nr 7 liczna rzesza kibiców z Bytomia. „Od początku daje się zauważyć duże zdenerwowanie u obu drużyn, przy czym Matjas (tak pisano wtedy nazwisko asa gości Michała Matyasa – red.) wdaje się w częste rozmowy z zawodnikami, względnie krytykuje orzeczenia sędziego, odbiegając swym sposobem zachowania od przyjętych form (…). Po przerwie gra toczy się w dalszym ciągu pod znakiem gry wyrównanej, przy czym incydenty mnożą się. Na 20 minut przed końcem Edward Lasocki (Lasecki) zagrywa ostro i kontuzjuje Matjasa, który wymierza sobie na miejscu sprawiedliwość, policzkując na miejscu zawodnika Ruchu” – opisywał nasz „Sport”.
Nieżyjący już as Polonii Kazimierz Trampisz pamiętał dobrze Laseckiego. Opowiadał mi, że był to piłkarz, który wypychał sobie przed meczem but gazetami, bo nie miał palców u nóg. A lekarze amputowali mu je podobno po tym, jak strzelił sobie w stopę, bo... nie chciał iść na front. Po spoliczkowaniu Laseckiego sędzia natychmiast usunął „Myszkę” Matyasa z boiska. Kiedy ten opuszczał murawę, wzburzeni kibice z Bytomia zaczęli wbiegać na boisko.
- A czemu ty schodzisz? – krzyczeli do Matyasa.
- Bo sędzia mi kazał.
- Ty wracaj i powiedz mu, że masz grać! – zaordynowali piłkarzowi. Świadkowie pamiętali, że jeden z bytomskich kibiców, o nazwisku Rudnicki, który od zakończenia wojny chodził w mundurze i wszędzie pojawiał się z pepeszą, zaczął strzelać w powietrze. „Dopiero interwencja milicji, która oddała ostrzegawczą salwę z broni palnej, przywróciła porządek” - opisywali dziennikarze. „Mecz przy stanie 1:0 dla Ruchu nie został już dokończony, a gracze obu drużyn wylądowali na posterunku milicji w Hajdukach, gdzie zostali przesłuchani". Ostatecznie - 16 grudnia 1945 roku odbyła się specjalna, 28-minutowa dogrywka, ale wynik już się nie zmienił. Od tamtego czasu doszło do wielu rywalizacji Polonii z Ruchem, zdarzało się, że bytomski klub grał - już w XXI wieku - jako gospodarz przy Cichej, kiedy bytomianie mieli problemy z licencją na obiekt przy Olimpijskiej, Chorzów wyciągnął wtedy pomocną dłoń.
Czasy się zmieniły. Po 80latach wypada mieć pewność, że tamtego rodzaju atrakcje weekendowej rywalizacji między tymi drużynami nie będą towarzyszyć. Liczymy na emocje tylko sportowe. Niech wygra lepszy.
