Sport

Wóz albo przewóz

Drużyna trenera Jacka Magiery jako jedyna może pozbawić Jagiellonię Białystok mistrzowskiego tytułu.

Jacek Magiera (z prawej) zawsze może liczyć na wsparcie członków swojego sztabu (z lewej Marcin Dymkowski). Piotr Samiec-Talar skorzystał z ich wskazówek. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus


Wóz albo przewóz

Drużyna trenera Jacka Magiery jako jedyna może pozbawić Jagiellonię Białystok mistrzowskiego tytułu.


ŚLĄSK WROCŁAW

Wagi sobotniej potyczki wrocławian z Radomiakiem nie sposób przecenić. Wygrana prolonguje szanse ekipy trenera Jacka Magiery na zdobycie mistrzowskiej korony, porażka zredukuje je praktycznie do zera. - Z zawodników ostatnio grających wypadł Alek Paluszek - powiedział na wstępie konferencji prasowej 47-letni szkoleniowiec. - Nie dojdzie do siebie na kolejny mecz, uraz eliminuje go ze spotkania z Radomiakiem. Wszystko wskazuje, że skończył już sezon. Będzie do dyspozycji dopiero w okresie przygotowawczym. Wywalczył miejsce w składzie, a pracą na treningach przekonał nas do siebie. To wzór zawodnika, który w każdym treningu był gotowy, naciskał napastników. Rywalizował z Aleksem Petkowem, Simeonem Petrowem, Łukaszem Bejgerem. Zawsze gdy wchodził na boisko, nigdy nie zawodził. Strzelił ważnego gola w Łodzi na 2:0 z Widzewem i miał bardzo dobry sezon. Szkoda, że zabraknie go na boisku, ale wiem, że będzie nas wspierał i kibicował.


Walka o puchary

Śląsk niejako „przy okazji” walczy o przepustkę do europejskich pucharów. - Wiem, ile punktów brakuje do pucharów, ale przede wszystkim chcemy wygrać z Radomiakiem - powiedział trener Magiera. - To w 100 procentach da medal mistrzostw Polski i na tym się skupiamy. To, co wydarzyło się, jest już historią, teraz liczy się dziś. Wiemy, jaki jest to mecz dla klubu, dla kibiców. Wiele lat czekają na mecz o stawkę, o zapisanie się w historii. To piękna sprawa dla sztabu, piłkarzy, wszystkich związanych ze Śląskiem. Wszystko jest w naszych głowach i nogach. Nie musimy patrzeć na kogoś innego i cieszymy się z tej sytuacji.


Podziękowanie dla kibiców

Wrocławianie ostatni mecz sezonu na własnym stadionie zagrają przy pełnych trybunach. - Nie ma większego podziękowania, większej formy mobilizującej jak pełne trybuny, wrzawa na stadionie, reakcja na każdą akcję - cieszy się trener Magiera. - Jak chcemy grać na wysokim poziomie, to musi być to nagroda, a nie obciążenie psychiczne. Pracujemy nad mentalem. Wierzę, że dobra dyspozycja z Cracovią zostanie potwierdzona. Zawodnicy, jak i cały klub, są głodni sukcesu. Najważniejsze są dwa mecze przed nami. Po sezonie będziemy pracować z dyrektorem sportowym Davidem Baldą i prezesem Patrykiem Załęcznym nad wzmocnieniem kadry. Dziś jest koncentracja na celu i treningach. Nie komentuję doniesień prasowych i tweetów. Nie chcę się tym zajmować. Koncentruję się na tym, co mam w drużynie.


Stare porachunki

- Chcemy wygrać najbliższy mecz. Pamiętam, w jakim położeniu była drużyna rok temu, ale to będzie zupełnie inny mecz. Jest inny mental, inne okoliczności. Inaczej się gra w strefie spadkowej, a inaczej o medale. Wtedy było na stadionie kilkanaście tysięcy ludzi. Objąłem zespół niedługo przed meczem z Radomiakiem, więc było mało czasu na zbudowanie więzi w zespole. Szykujemy się na ten mecz od początku mikrocyklu. Nie można w żaden sposób porównywać tych dwóch spotkań. Cały czas dogłębnie analizujemy i patrzymy na grę rywala. Mamy sztab, który rozpracowuje przeciwnika i przygotowuje plan. Podchodzimy bardzo poważnie do tego meczu. Nie możemy powiedzieć, że to będzie łatwe zwycięstwo. Musimy być zdeterminowani, konsekwentni, bo to są kluczowe rzeczy. Ciągle powtarzam, że liczymy na wsparcie trybun, bo chcemy razem osiągnąć sukces. Wygrana będzie sukcesem całego wrocławskiego środowiska. Doskonale wiemy, że klub przeszedł ogromną metamorfozę organizacyjną, sportową i marketingową. Chcemy to podkreślić w sobotę - akcentuje szkoleniowiec Śląska.


Bez presji

- Widzę skupienie na pracy i treningu. Uważam, że głowa będzie kluczowa jeśli chodzi o podejście do spotkania. Drużyna jest w dobrym momencie, poprzednie mecze zbudowały pewność siebie. Nie widzę presji, ale jeżeli ona się pojawi, to będę chciał ją ściągać. Dla wielu jest to najważniejszy mecz w dotychczasowej karierze. Dużo spokoju, praca, regeneracja, odpoczynek, analizy indywidualne, spotkania i rozmowy. To procedury standardowe, które mamy od lat. Każdy w sztabie wie, za co odpowiada - kończy Jacek Magiera.

Bogdan Nather