Sport

Woli bronić niż strzelać

Wiktor Kaczorowski został bohaterem meczu bielskiego Rekordu w Kaliszu, ale naprzeciw Hutnika Kraków, z którego jest wypożyczony, stanie dopiero we wtorek.

Młody bramkarz błysnął już w debiucie, kiedy w doliczonym czasie gry meczu w Kaliszu „szczupakiem” doprowadził do remisu 2:2. - Przyszedłem do Rekordu bronić, a nie strzelać. Wolałbym obronić rzut karny i wywieźć pełną pulę niż strzelić gola na wagę punktu - przyznaje Wiktor Kaczorowski. Dziś miał stawić czoło Hutnikowi Kraków, z którego jest wypożyczony, ale ze względu na prognozowane obfite opady deszczu spotkanie zostało przełożone na 17 września. - Niezależnie od tego, kiedy przyjdzie nam zagrać, musimy być zdeterminowani i odważni, tak jak w drugiej połowie meczu w Kaliszu, gdy zepchnęliśmy rywali do defensywy. Hutnik to na pewno odważny zespół, który buduje swoje akcje od tyłu. Ma w swoim składzie kilka indywidualności, jak Deniss Rakels - dodaje 23-latek.

Tracą najwięcej

Łotewski skrzydłowy w poprzednim sezonie strzelił 11 goli i miał bezpośredni udział przy 7 trafieniach kolegów. Nic dziwnego, że latem o jego angaż starało się wiele mocniejszych klubów, w tym Podbeskidzie, ale zaporą nie do przeskoczenia okazały się warunki finansowe dyktowane przez Hutnik. W tych rozgrywkach z jego skutecznością jest nieco gorzej - Rakels może pochwalić się tylko golem i asystą. Czy dobra znajomość najbliższego przeciwnika może sprawić, że Kaczorowski będzie „tajną” bronią Rekordu? - Mocno pracujemy nad przewagą, którą dają nam bramkarze. Pracowaliśmy nad powtarzalnością w polu karnym. Hutnik mocno będzie musiał czuwać nad kryciem Wiktora - uśmiecha się trener Dariusz Klacza i przyznaje, że jego zespół skupia się już na najbliższym przeciwniku - Pracujemy nad planem, w kolejnych dniach praca będzie bardzo mocno szczegółowa. Po nastawieniu piłkarzy widzę, że nie możemy się doczekać tego meczu - przekonuje szkoleniowiec bielszczan, którzy tydzień temu po raz kolejny nie zdołali zagrać na zero z tyłu.

Powrót obrońcy

- Tu mamy problem. Nie wiem, czy świadczy to o naszej słabości, czy mocy przeciwników. To na pewno można wypośrodkować - twierdzi trener Klacza, ale najwyraźniej zapomina, że Rekord traci zdecydowanie najwięcej bramek w 2. lidze i postawa bielskiej defensywy od początku pozostawia bardzo wiele do życzenia. Wystarczy wspomnieć, że w tylko jednym z ośmiu spotkań drużyna beniaminka nie straciła bramki i jedyny raz cieszyła się ze zwycięstwa; było to 6 tygodni temu w Grudziądzu po zwycięstwie z Olimpią 1:0. - Jeśli będziemy w tym wszystkim razem i odpowiedzialnie będziemy bronić całym zespołem, to zamkniemy przestrzenie, z których tracimy bramki. Jestem bardzo mocnym optymistą, że przyjdzie mecz, w którym nie stracimy bramki. Może już we wtorek... - rozmarzył się szkoleniowiec. Drużynie beniaminka o zachowanie czystego będzie o tyle łatwiej, że do gry po kartkowej pauzie wróci etatowy środkowy defensor, Mateusz Pankowski.

(gru)