Sport

Wojna z bratankami

Faza grupowa osiągnie w tym tygodniu półmetek. W 7. kolejce dojdzie do bardzo ważnych dla układu sił polsko-węgierskich konfrontacji.

Mecz przeciwko Duńczykom kielczanom nie wyszedł. W środę z Węgrami ma być inaczej. Fot. Tomasz Fąfara/PressFocus

LIGA MISTRZÓW

W ostatnim meczu pierwszej rundy fazy grupowej Orlen Wisła Płock podejmie lidera grupy A, Telekom Veszprem. Dla szkoleniowca mistrzów Polski, Xaviera Sabate, środowy (20.45) mecz będzie miał szczególne znaczenie, ponieważ jego podopieczni zmierzą się z jego byłym klubem. Sprawienie niespodzianki i pokonanie węgierskiej siódemki miałoby dodatkowy smaczek.

„Zwycięstwo na wyjeździe w Lidze Mistrzów nigdy nie jest łatwe, a w Płocku jest szczególnie trudne. Myślę, że płocczanie zasługują na więcej punktów, niż mają obecnie. Na przykład w Berlinie zagrali doskonały mecz i być może zasłużyli na więcej z PSG. Środowy mecz jest kluczowy dla obu zespołów, a te dwa punkty mogą zadecydować o przyszłości. Oczywiście będzie to bardzo wymagająca gra. Zmierzą się dwie świetne drużyny i czołowi zawodnicy. Błędem byłoby niedocenianie mistrzów Polski na podstawie ich pozycji w tabeli LM”.

Xavier Pascual, trener Telekomu Veszprem

Emocje gwarantowane

– To bardzo trudny mecz, ale w zeszłym roku udowodniliśmy, że w naszej hali wszystko jest możliwe – przekonuje Sabate, nawiązując do meczu z 7 grudnia 2023 roku, w którym „Nafciarze” w płockim obiekcie pokonali tych rywali 37:30. – Szczególnie w Płocku musimy walczyć o każdy punkt. Veszprem jest jednym z kandydatów do wygrania Final4. Gra bardzo dobrze z nowym trenerem, który jest świetnym fachowcem.

Emocje gwarantowane, ale czy marzenia płocczan są realne, skoro przegrali do tej pory pięć z sześciu meczów, w tym zeszłotygodniowy 25:28 z Fredericią, która do tego spotkania nie zdobyła nawet punktu? Tymczasem mistrzowie Węgier, dzielący fotel lidera z PSG, w zeszłym tygodniu odnieśli piąte zwycięstwo (30:23 nad Eurofarmem Pelister). 

Jednym z zawodników Orlen Wisły jest wypożyczony z Veszprem Gergo Fazekas. – Zagramy przeciwko jednej z najlepszych drużyn na świecie, która ma niesamowitych zawodników i bardzo dobrze gra zespołowo w tym sezonie. Jeśli chcemy zwyciężyć, to musimy zagrać na naszym najlepszym poziomie – ocenia 24-letni rozgrywający. – W ostatniej kolejce bardzo źle się zaprezentowaliśmy i mamy teraz świetną okazję, żeby to naprawić. Mogę obiecać, że pokażemy inne oblicze, a drużyna może zagrać znacznie lepiej niż w zeszłym tygodniu. Wszyscy na niebiesko razem z kibicami zawalczmy wspólnie o zwycięstwo!

„Nie spisywaliśmy się dobrze w dwóch ostatnich meczach, więc teraz chcemy poprawić się z Industrią i odnieść zwycięstwo. Polska drużyna jest znakomita, ze świetnymi zawodnikami. Szansę na zdobycie dwóch punktów będziemy mieli tylko wtedy, gdy przez cały mecz będziemy grać w koncentracji”.

Richard Bodo, lewy rozgrywający Pick Szeged

Mecz sezonu

Piłkarze ręczni Industrii Kielce w 7. kolejce zmierzą się na wyjeździe z węgierskim OTP Bank-Pick Szeged. Rezultat środowej (18.45) konfrontacji może mieć spore znaczenie dla końcowego układu w grupie B. Zespoły z Kielc i Szegedu po sześciu kolejkach mają po sześć punktów i sąsiadują w tabeli. Oba też solidarnie przegrały ostatnie spotkania we własnych halach. Kielczanie z duńskim Aalborgiem 28:35, a wicemistrzowie Węgier, co było sporą niespodzianką, z norweskim Kolstadem 27:29. – To dla nas mecz sezonu, ewentualna wygrana pozwoli jeszcze myśleć o drugim miejscu w grupie, bo pierwsze jest raczej zarezerwowane dla Barcelony – zapowiada drugi trener, Krzysztof Lijewski. – Ale podobne plany ma kilka innych drużyn, bo nasza grupa jest niesamowicie wyrównana. Każdy może wygrać z każdym.

„To będzie bardzo ważny mecz. Wszyscy wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać. W ciągu ostatnich ośmiu-dziesięciu lat węgierski klub próbował chyba wszystkiego, ale nie udało mu się dotrzeć do EHF Final4 w Kolonii. Teraz nasi rywale  zmienili już prawie wszystko, przestawili się na styl skandynawski, czyli szybką grę. Podoba mi się to, jak grają w tym sezonie. Już w okresie przygotowawczym pokazali, że są faworytami do EHF Final4”.

Igor Karacić, środkowy rozgrywający Industrii

Lijewski dodaje, że jego zespół, aby wygrać na Węgrzech, „musi zagrać doskonały handball”. – Nasz najbliższy rywal to drużyna kompletna, która ma po dwóch równorzędnych zawodników na każdej pozycji, bardzo dobrych bramkarzy i wspaniałą publiczność. Ale my też jesteśmy świadomi swojej wartości, jesteśmy w stanie powalczyć o komplet punktów. Musimy być jednak bardziej skuteczni i jeszcze bardziej agresywni w obronie. Jeśli jeszcze pomogą bramkarze, tak jak to było w niedzielnym meczu ze Śląskiem we Wrocławiu, to możemy myśleć o sukcesie – podkreślił asystent Tałanta Dujszebajewa. – Drużyna musi być przygotowana na różne warianty gry węgierskiej ekipy, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nasi rywale lubią grać w obronie 5-1, z różnymi wariantami: z niskim skrzydłem, które wyrzuca środkowego daleko od strefy, ale też z silnym, wyższym Glebem Kałaraszem, który też zamyka środek przy każdym wbiegnięciu. W ataku też potrafią grać „siedem na sześć”, kiedy im nie idzie. Są bardzo mocni. Praktycznie każdy z ich zawodników, to reprezentant swojego kraju – komplemuje rywala Lijewski.

Zbigniew Cieńciała

CZY WIESZ, ŻE...