Wojna wcale nie święta
Z jednej strony pomysłowe akcje, kapitalne gole, brawurowe parady bramkarzy, a z drugiej faule, złośliwości, podgryzanie, rasistowskie wyzwiska i... plucie - taką otoczkę miał pierwszy w tym sezonie mecz faworytów Orlen Superligi.
Mnóstwo niezdrowych emocji dostarczyło niedzielne starcie Orlenu Wisły Płock z Industrią Kielce. Lepsi (29:25) w pierwszej w tym sezonie „świętej wojnie” okazali się „Nafciarze”, ale wynik zszedł na dalszy plan.
Słowo przeciwko słowu
Na czoło wysunęli się bowiem trenerzy obu ekip. Kiedy płocczanie cieszyli się z wygranej, w ich stronę ruszył wściekły Tałant Dujszebajew. Jego zachowanie opisał Xavier Sabate. - Zostałem przez niego opluty. Nie mogę tego zaakceptować. Superliga zamyka oczy, a nie powinna. Takie zachowania muszą się skończyć, bo kiedyś coś się stanie i będzie wielki problem - powiedział szkoleniowiec Orlen Wisły. Dujszebajew z kolei oznajmił, że Sabate nazwał go „jeb... Chińczykiem”.
Jeszcze w niedzielę Wisła wydała oświadczenie „…Hijo de puta, te voy a matar…” (sku...synu, zabiję cię). Słowa te absolutnie zaskoczyły trenera Xaviego, który ze zdziwieniem zapytał Dujszebajewa „co ty mówisz?” („…qué estás diciendo…”). Kolejno Dujszebajew, łapiąc Sabate za szyję, napluł mu w twarz. Cała sytuacja była widoczna w przekazie telewizyjnym. Otrzymaliśmy od Xaviego Sabate kategoryczne stanowisko, iż wobec tak brutalnie i tak głęboko niegodnych słów, chroniąc dobra osobiste i swej matki, zdecydował się skierować sprawę do sądu” - czytamy w jego fragmentach.
Generowanie emocji
Na tym sprawa się nie kończy, bo okazało się, że rywale wystawili znacznie cięższe zarzuty. Stwierdzili, że w trakcie meczu sympatycy Wisły kierowali rasistowskie komentarze wobec czarnoskórego skrzydłowego Dylana Nahiego, czemu Płock kategorycznie zaprzeczył. „W utrwalonej w nas filozofii każdy zawodnik, trener, działacz, pomocnik pozostają pod ochroną tych wartości, które są dla nas absolutnie ponad pochodzeniem, wyznaniem, kolorem skóry czy religią. Jak widać dziewiąta (po 11 meczach) porażka meczowa Industrii kierowanej przez trenera Dujszebajewa, a piąta z rzędu porażka Industrii w meczu z Wisłą, wygenerowała poziom emocji, który w naszym odczuciu jest nieakceptowalny w Orlen Superlidze. Zdecydowanie sprzeciwiamy się pomówieniom kierowanym w tych emocjach wobec naszego klubu. Wyrażając szacunek wobec trenera Dujszebajewa oraz każdego z zawodników zespołu Industria Kielce, kategorycznie sprzeciwiamy się pomówieniom. Stanowczo odrzucamy bezpodstawne słowa, które zostały skierowane pod naszym adresem” - widnieje w oświadczeniu klubu.
Stanowczy sprzeciw
Stanowisko wydała także Superliga. „Informujemy, że Komisarz Ligi (Piotr Łebek - przyp. red.) rozpoczął postępowanie mające na celu wyjaśnienie incydentów, do których doszło podczas meczu Płock - Kielce. Superliga informuje, że szacunek wobec drugiego człowieka, szczególnie zawodników, trenerów, sędziów, delegatów, kibiców i wszystkich osób pracujących przy organizacji meczów, jest dla nas wartością nadrzędną. Wierzymy, że piłka ręczna powinna łączyć ludzi wokół wspólnej pasji i promować pozytywne wartości. Dlatego nie ma naszej zgody na agresywne zachowania godzące w podstawowe wartości, takie jak godność i szacunek wobec drugiego człowieka, zarówno na boisku, jak i na trybunach”.
Analizie poddane zostanie również zdarzenie, w którym wzięli udział Jorge Maqueda z Kielc i Mirsad Terzić z Płocka. Gdy w 21 minucie Hiszpan zdobył bramkę (pierwszą i jedyną w tym meczu), „przytulił się” do Bośniaka i ugryzł go w okolicę prawej łopatki. Ten na pewno poczuł zęby, bo odepchnął rywala łokciem. W przeciwieństwie do Maquedy nie został wykluczony, ale i tak w końcówce spotkania podzielił jego los, bo uzbierał trzy 2-minutowe kary. Nie wiadomo, jakie sankcje czekają hiszpańskiego rozgrywającego, ale pewne jest, że stał się postacią historyczną.
(mha, PAP)