Wojna niemiecko-polska
Magdeburg i Berlin kolejnymi przystankami naszych drużyn w Lidze Mistrzów. Na zespoły z Kielc i Płocka szykują się „Gladiatorzy” oraz „Lisy”.
Jak się uda, to świetnie
- Do Niemiec jedziemy nie tylko po to, aby powalczyć, ale po dwa punkty. Jak się uda to będzie świetnie, a jak nie, świat się na tym nie skończy. Będziemy walczyć dalej - tak starcie z SC Magdeburg (20.45), jedną z najlepszych klubowych drużyn świata ostatnich lat, opisuje trener Industrii Tałant Dujszebjew. W ubiegłym roku popularni „Gladiatorzy” wygrali Ligę Mistrzów, pokonując w finale kielecką ekipę po rzutach karnych. W latach 2021-23 Magdeburg trzy razy z rzędu triumfował w Super Globe, a w ostatnim tygodniu podopieczni trenera Benneta Wiegerta - w finale tych rozgrywek - ulegli po dogrywce węgierskiemu Telekomowi Veszprem. - Mam ogromny szacunek dla tego zespołu, za to co osiągnął w ciągu ostatnich pięciu, sześciu lat. Jego schemat gry jest bardzo jasny - gra jeden na jeden, siła rzutu, świetna postawa obrony. Gra tej drużyny niby jest prosta, ale niesamowicie trudno jest ją powstrzymać - podkreślił kirgiski szkoleniowiec i dodał: - Najważniejsze jest wyjście z grupy. Jedziemy do Magdeburga, później mamy u siebie Kolstad. Wiemy, jaką mamy grupę. Możemy w niej być na 2. miejscu, ale równie dobrze z niej nie wyjść. Dlatego teraz liczy się tylko Magdeburg, a później zobaczymy, co będzie dalej.
Wciąż w niepełnym składzie
Problemem wicemistrzów Polski są kontuzje. Nadal leczą się Hassan Kaddah i Szymon Sićko. Przynajmniej przez sześć tygodni wyłączeni będą kapitan Alex Dujszebajew i bośniacki bramkarz Bekir Cordalija, który złamał kość śródręcza lewej ręki. Na pewno nie zagra Benoit Kounkoud, niepewne są występy Igora Karacica i Theo Monara. Sporo absencji, na szczęście do dyspozycji trenera Dujszebajewa jest już hiszpański rozgrywający Jorge Maqueda. - Z doświadczenia wiem, że najważniejsza jest cierpliwość. Oby wszyscy kontuzjowani doszli do nas na koniec marca i byli do dyspozycji w kwietniu oraz w maju. Wtedy wszystko się będzie rozstrzygało. Najlepsze dopiero przed nami - mówi z optymizmem szkoleniowiec Industrii.
Chcą sprawić niespodziankę
Dwie godziny wcześniej i dwie godziny podróży autokarem (Magdeburg i Berlin dzieli niespełna 160 km) szczęścia szukać będą piłkarze ręczni Orlen Wisły, którzy zmierzą się z wicemistrzem Niemiec. W tym sezonie Ligi Mistrzów płocczanie nie zdobyli nawet „oczka”, ale liczą na poprawę bilansu dzięki odebraniu punktów „Lisom”. - To będzie dla nas trudny mecz, jednak nasz zespół pracuje bardzo dobrze. W tej chwili jesteśmy bez punktów, lecz to początek grupowych zmagań i wiemy, że punkty przyjdą. Mamy ambicję i jedziemy do Berlina, nie mając nic do stracenia. Chcemy sprawić niespodziankę - zapewnia przed meczem, na który Orlen Wisła pojechała klubowym autokarem już we wtorek, trener Xavier Sabate.
Uwaga na Gidsela
Po trzech kolejkach zespół 30-letniego trenera Jarona Siewerta zajmuje 3. miejsce w grupie A, dzięki wygranym z Eurofarmem i Fredericią (na inaugurację uległ jednak Telekomowi Veszprem). „Nafciarzom” będzie bardzo trudno o punkty, ale nie są bez szans. Z Fuechse mają bowiem remisowy (1:1) bilans dotychczasowych spotkań. W Berlinie będą szczególnie musieli uważać na Duńczyka Mathiasa Gidsela. To największa gwiazda wicemistrzów Niemiec i jeden z najlepszych środkowych rozgrywających świata. Wychowanek GOG Handbold występuje w barwach niemieckiej drużyny od 2020 roku. W CV ma złoty medal igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu i srebrny w Tokio 2020. Z reprezentacją Danii dwukrotnie (2021, 2023) zdobywał mistrzostwo świata oraz brąz mistrzostw Europy (2022). - Fuchse to zespół, który bardzo się rozwinął, zwłaszcza od czasu, gdy kontrakt z tym klubem podpisał Mathias Gidsel. Aktualnie to jedna najlepszych drużyn w Bundeslidze, zajmują w niej 2. miejsce. W tym sezonie mają niezwykle silny zespół - zdradza trener Sabate, zapewniając jednocześnie, że jego podopieczniw Berlinie tanio skóry nie sprzedadzą.
Zbigniew Cieńciała