Wisła Płock - Miedź Legnica relacja
3470 znaków
Gol Wiktora Bogacza (w czerwonym stroju) nie pomógł legniczanom. Fot. miedzlegnica.eu
Kara za nieudolność
Miedź przegrała w Płocku, mimo że od 53 minuty grała z przewagą zawodnika.
Lista nieobecnych w zespole gości była dosyć długa. Trener Ireneusz Mamrot musiał pogodzić się z tym, że przeciwko „nafciarzom” nie zagrają Damian Michalik, Kamil Drygas, Florian Hartherz i Damian Tront.
Na początku bardzo aktywny i zarazem groźny pod bramką przeciwnika był niespełna 20-letni napastnik drużyny znad Kaczawy, Wiktor Bogacz. W 4 min wychowanek Juventy Starachowice próbował wślizgiem wepchnąć futbolówkę do bramki, ale nie trafił w nią. 3 minuty później odpowiednio nastawił celownik i umieścił piłkę w siatce gospodarzy, lecz gol nie został uznany, ponieważ asystent pokazał ofsajd.
Legniczanie nie zwalniali tempa i uparcie dążyli do zdobycia gola. W 29 min z rzutu wolnego próbował szczęścia Kamil Antonik, ale bramkarz Wisły Bartłomiej Gradecki nie dał się zaskoczyć. Golkiper gospodarzy również wyszedł z opresji obronną ręką w 38 min, broniąc kąśliwy strzał Bogacza.
W I połowie „nafciarze” poważnie zagrozili bramce rywali tylko raz, w 44 min. Na szczęście dla legniczan po strzale Jarosława Jacha futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Gdy wydawało się, że oba zespoły zejdą na przerwę bez zdobyczy bramkowej, w doliczonym czasie zabójczy cios zadali podopieczni Ireneusza Mamrota. Po dośrodkowaniu Antonika z rzutu wolnego piłkę zgrał głową kapitan „miedzianki” Nemanja Mijuszković, a akcję zamknął skutecznym strzałem Bogacz.
Czar gości prysł zaraz po przerwie, bo już w 47 min gospodarze doprowadzili do wyrównania po strzale Szweda Marcusa Haglinda-Sangre. Gdy w 53 min w następstwie drugiej żółtej kartki z boiska został usunięty najlepszy snajper Wisły Łukasz Sekulski, wydawało się, że „miedzianka” znów będzie nękać rywali. Tymczasem 5 minut później legniczanie zainkasowali drugi cios. Po strzale Mateusza Szwocha bramkarz Miedzi Jakub Mądrzyk „wypluł” piłkę, dopadł do niej Emile Thiakane i wpakował do siatki
Po kilku minutach goście otrząsnęli się i w 73 min Gradecki z najwyższym trudem sparował piłkę po piekielnie silnym strzale z dystansu Ibana Salvadora. Mimo że słabiutko dysponowany arbiter ze Zgierza Paweł Pskit (pokazał aż 15 żółtych kartek) przedłużył mecz o 6 minut, piłkarze Miedzi nie zdołali strzelić drugiego gola i wyjechali z pustymi rękami.
Bogdan Nather