STRZELCY (62)

21 - Rodado, 11 - Goku, 7 - Sobczak, 5 - Villar, 3 - Alfaro, 2 - Baena, Gogół, Jaroch, Uryga, 1 - Bregu, Carbo, Olejarka, Sapała, Satrustegui, Żyro; [samobójcza] - Najemski (Motor).


PLUS

KRÓL STRZELCÓW

Do końca sezonu wysoki poziom trzymał tylko Angel Rodado, król strzelców I ligi. Hiszpan był ponad marazmem, który pogłębiał się w drugiej części sezonu. Koledzy z drużyny już „nie dojeżdżali” i jego 21 goli na koniec nie dało nawet baraży. Napastnik miał kapitalny finisz – od 28. do 33. kolejki zdobył osiem bramek, w międzyczasie przypieczętował jeszcze triumf zespołu w Pucharze Polski. Jego osiągnięcia mogły być jeszcze lepsze, gdyby nie dwa urazy, po których wracał na boisko zdecydowanie szybciej niż wszyscy przewidywali. Stąd przy Reymonta niektórzy zaczęli na niego mówić „RoboCop”.


MINUS

GRA OBRONNA

Krakowianie stracili aż 50 goli, co daje średnią 1,47 na spotkanie. W przedłużonej rundzie jesiennej było to 1,17, a wiosną zdecydowanie gorzej – 1,87. Choć broniący w większości spotkań Alvaro Raton miał kilka wpadek, przez które przypięto mu łatkę nieudacznika (aż tak fatalnie jednak nie grał, błędy często naprawiał innymi interwencjami), to Wisła miała duży problem z grą na „zero z tyłu”. Na wiosnę udało się to tylko w domowym spotkaniu z Miedzią Legnica. Winę za to ponosi także kapitan Alan Uryga, który zanotował obniżkę formy. Tak się nie walczy o awans.