Sport

Wierzyć nie przestają

Dante Stipica (drugi z lewej) udowadnia, że znakomicie czuje się w nowym zespole. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Wierzyć nie przestają

Ruch przed trudnym wyjazdem do Mielca może liczyć nie tylko na Daniela Szczepana czy Adama Vlkanovę. „Niebiescy” wiosną nie tracą zbyt wielu bramek, w czym duża zasługa Dantego Stipicy.


Chorzowianie do niedzielnego meczu ze Stalą Mielec przygotowują się w bardzo dobrych nastrojach. Co prawda niepewny jest występ Tomasza Wójtowicza i tym samym kształt obu flanek - bo za kartki pauzować musi grający po drugiej stronie Robert Dadok - ale nie zmienia to w żaden sposób humorów w zespole. - Tak długo czekaliśmy na to zwycięstwo, że teraz wiara jest w nas ogromna. Zresztą jest ona poparta dobrą grą. W poprzednich meczach czuliśmy, że brakowało nam już bardzo niewiele do trzech punktów i by wszystko poszło w odpowiednią stronę. Tak było chociażby w Białymstoku. Cały czas jednak wiara w zespole była bardzo duża. To przyczyniło się do zwycięstwa nad Piastem, więc teraz również nie zabraknie motywacji i chęci - mówił Dante Stipica. Bramkarz „Niebieskich” w meczu z Piastem Gliwice akurat zbyt wiele pracy nie miał, ale jego postawa we wcześniejszych spotkaniach dowodzi, że jego ściągnięcie do Chorzowa było bardzo dobrym, nomen omen, ruchem.


Dobrze się przyjął

Chorwacki bramkarz jest jednym z pięciu graczy Ruchu, którzy pierwsze cztery mecze zagrali w pełnym wymiarze czasowym. Nawet jeżeli na starcie rundy w Chorzowie liczono na nieco większy dorobek punktowy, to akurat do gry w defensywie nikt nie miał zarzutów. Ruch w tym roku stracił tylko dwie bramki, w czym duża zasługa trenera Janusza Niedźwiedzia i jego pomysłu na grę, poszczególnych defensorów, ale także chorwackiego bramkarza. A radość doświadczonego golkipera po końcowym gwizdku derbowego meczu pokazuje, że formalnie cały czas gracz Pogoni Szczecin bardzo dobrze przyjął się w chorzowskiej szatni. - To fantastyczny wynik - mówił tuż po meczu z Piastem w rozmowie z dziennikarzami, cały czas celebrując swoje pierwsze ligowe zwycięstwo w drużynie Ruchu. Wcześniej jako jeden z ostatnich opuszczał murawę, bardzo długo świętując z fanami. – Zrobiliśmy to, na co tak długo kibice czekali. Mecz z Piastem wyszedł nam idealnie, wszystko się dla nas ułożyło bardzo dobrze, ale też to nie był wcale spacerek. Wiemy, że zespół z Gliwic jest zdyscyplinowany, nie puszcza rywali na wolne przestrzenie. Ale my wierzyliśmy w nasze przygotowanie, w naszą jakość - naszej drużyny, całego sztabu, klubu. Jesteśmy z siebie dumni, wszyscy z nas mogą być dumni - mówił uradowany 32-letni bramkarz.


Jeszcze 4 punkty

Ruch w ostatniej kolejce nie tylko wygrał z Piastem, ale także odrobił trzy punkty do głównych rywali w walce o utrzymanie. Przegrały bowiem Puszcza Niepołomice i Korona Kielce. Sytuacja chorzowian nadal jest jednak daleka od optymalnej. „Niebiescy” do bezpiecznego miejsca tracą cztery punkty. Z bezpośrednimi rywalami Ruch ma jeszcze spotkania do rozegrania. - Liga w tym sezonie w dolnych rejonach tabeli jest bardzo ciekawa. Na ten moment różnice nie są małe, ale jesteśmy przekonani, że tutaj się jeszcze wszystko może zdarzyć - stwierdził bramkarz beniaminka. - Na pewno będzie jeszcze wiele wyników niespodziewanych, które trudno na ten moment przewidzieć. Taki mecz jak z Piastem Gliwice, to przełamanie doda nam jeszcze wiary w siebie, ale cały czas cel mamy jeden. Chcemy się utrzymać i jesteśmy przekonani, że możemy to zrobić - dodał bramkarz „Niebieskich”, przed którym w niedzielę z pewnością bardzo trudne zadanie. Stal w tym roku u siebie nie zaznała jeszcze goryczy porażki, w całym sezonie przegrywając tylko dwa domowe spotkania. - My po prostu wierzymy w swoją pracę wykonaną w trakcie przygotowań. Mamy jeden cel - skwitował na koniec jeden z ulubieńców chorzowskiej publiczności.

(TD)