Tydzień temu Włodzimierz Lubański skończył 77 lat. Obok przyjaciel z boiska, Stanisław Oślizło. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Wielkie wyróżnienie 

Rozmowa z Włodzimierzem Lubańskim, byłym napastnikiem m.in. Górnika Zabrze, 75-krotnym reprezentantem Polski, strzelcem 48 bramek w narodowych barwach


Bardzo się cieszę, że przedszkole numer 49 nosi teraz moje imię.


Ostatnio W Zabrzu został pan ostatnio przyjęty z honorami, a przedszkole numer 49 nosi pana imię. Jak pan to odebrał?


- To kolejne piękne wyróżnienie człowieka, który coś osiągnął na niwie sportu. Nie spodziewałem się jednak, że będzie takie wyróżnienie, że po tylu latach ktoś jeszcze pamięta, co myśmy zrobili i osiągnęli. Dla mnie największą przyjemnością i radością było to, że dzieci z rodzicami, które były na uroczystości, to w przyszłości będą się pewnie pytały rodziców kim był ten facet, który teraz jest patronem przedszkola. To bardzo miłe. Podczas uroczystości panowała wspaniała atmosfera. Jestem z tego bardzo zadowolony. Oczywiście wcześniej wiedziałem o wszystkim. Musiałem wyrazić zgodę na nadanie imienia. Ponieważ moje życie piłkarskie było związane z Zabrzem, z Górnym Śląskiem, nie było dyskusji. Bardzo się cieszę, że przedszkole numer 49 nosi teraz moje imię.


Był pan też na meczu Górnika z Jagiellonią. Jak oceni pan poziom tego spotkania?


- Dobry mecz ligowy, rozegrany w dobrym tempie, z dużym zaangażowaniem zawodników. Do tego dużo emocji, obie drużyny pokazały, że są w stanie stworzyć sobie wiele bramkowych okazji. Byliśmy, bo oglądałem mecz w towarzystwie kolegów z boiska, znajomych, bardzo zadowoleni, bo byliśmy świadkami dobrego widowiska. Było widać ten ząb piłkarski, który jest potrzebny w momencie, kiedy trzeba mecz wygrać. To jest bardzo ważne.


Kogoś z „górników” za to spotkanie szczególnie by pan wyróżnił?


- Trudno wyróżnić jednego, drugiego czy trzeciego, kiedy do dobrej gry i zwycięstwa potrzeba... zespołu. Potrzebna jest siła całości, żeby osiągnąć sukces i tak było w sobotę. Na pewno są zawodnicy, którzy są bardziej konkretni i pożyteczni, ale liczy się ten ząb całości. Czuło w tym meczu walkę wszystkich. Nie ulega wątpliwości, że bramka strzelona przez szybkiego Ennalego czy świetne podanie Łukasza Podolskiego, świadczą o dużej klasie. To są piłkarskie detale, które się potem wyjmuje i pozytywnie ocenia, bo to bardzo wysoki poziom.


Choć jest pan daleko od Zabrza, to na bieżąco interesuje się pan sytuacją Górnika, a tutaj nie ma prezesa i dyrektora sportowego, a są zaległości płacowe w stosunku do piłkarzy...


- Jestem tym zmartwiony, tak samo jak moi koledzy z tego czasu, kiedy walczyliśmy dla Górnika na poziomie europejskim, a na krajowych boiskach zdobywaliśmy liczne trofea. Są niepokojące doniesienia i na pewno dobrze byłoby sprawić, żeby oczyścić atmosferę wokół klubu i wewnątrz klubu. Mnie jest ciężko coś powiedzieć, bo nie znam wszystkich detali, ale na pewno byłoby bardzo źle, żeby odbiło się to tak, że Górnik będzie miał wielkie problemy. Wszyscy mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie.


Za ponad dwa tygodnie baraż o Euro, najpierw z Estonią, a potem - wszyscy mamy nadzieję - decydujące starcie albo z Walią, albo z Finlandią. Czy biało-czerwoni zagrają w czerwcu i lipcu na niemieckich stadionach?


- Oczywiście chciałbym żeby tak było! Trzeba jednak pokonać zespoły, które teoretycznie są słabsze od naszego. W walce o miejsce na mistrzostwach Europy na pewno nie będzie łatwo. Mam nadzieję, że na czas decydujących spotkań nasza drużyna będzie przygotowana bardzo dobrze i że uda się nam zagrać w Niemczech. Znam dobrze Michała Probierza i życzę mu, żeby udokumentował to, że jest dobrym trenerem, że chce coś zmienić, że chce dobrze i że pojedzie z kierowanym przez siebie zespołem na turniej w Niemczech.

Rozmawiał Michał Zichlarz